Niestety ten film Remero nie wyszedł, a szkoda bo dotychczas uważałem go za króla horroru....
Wersja z 2004 jest rewelacyjna, chociaz pomysł zaczerpniety właśnie z tej wersji z 1978r.
Niestety w tej starszej wersji jest mnóstwo błędów (jest noc, a zaraz już dzień, gość ma krew na twarzy po zabitym zombie, odwraca się i już ma czystą twarz), a co najgorszemiejscami wyszłą komedia a nie horror. Ja wiem, że jest to wersja z 78 ale bez przesady....
Polecam zatem film o tym samym tytule z 2004 bo tam jest wszystko co się w takim filmie powinno znaleźć. W dodatku tam już zombiaki biegają ;)
Wersja z 1978 ma dużo lepszy klimat i atmosfere, a o to właśnie chodzi. Biegające zombiaki nie podchodzą mi.
Najlepsze dla mnie filmy o zombie to Noc żywych trupów 1968, Świt żywych trupów 1978, remake Nocy z 1990
Co do "Noc żywych trupów" z 1968 to się zgodzę, bardzo fajny film pomimo swoich lat. Ale co do klimatu Świt żywych trupów zdania nie zmienię. Film dla mnie słaby. W porównaniu do "Nocy...", "Świt..." wypada bardzo słabo...
Muzyka, groza, klimat to atuty wersji z 1978 i taki powinien być rasowy horror, tego brakuje wersji z 2004, która jest kręcona w czasach gdzie horrory kręci się jak teledyski, szybko, obrzydliwie i efektownie, ale brakuje najwazniejszego atmosfery
Każdy ma swoje zdanie. Dla mnie w horrorach muszę czuć klimat i to coś co sprawia że film straszy.
Dobre horrory dla mnie to np:
Szczęki, Lśnienie, Omen, Egzorcysta, Rzecz, Obcy 1, Halloween 1,2,4,5, PIątek trzynastego 1,2,3,4,
Martwe zło 1,2, Hellraiser 1,2, Noc żywych trupów 1968 i 1990, Świt żywych trupów 1978
Zauważ że wszystkie te filmy powstały dawno temu, więc te nowe horrory już tak mi nie podchodzą.
Resident evil z 2002 zawiódł mnie, inaczej sobie wyobrażałem ekranizację filmu na podstawie ulubionej serii gier
surrival-horror Resident evil 1,2,3. Późniejsze cześci gry już nie miały tego czegoś, były nastawione akcje, a nie na klimat grozy.
Ale wracając do filmu resident evil to czas pokazał że 1 część i tak była dużo lepsza niż pozostałe części.
Co do świtu żywych trupów z 2004 to mimo wszystko uważam że ten remake jest udany, nie tak bardzo jak nowa
wersja Nocy z 1990, ale i tak wypadł dobrze.
Co do Resident Evil to zgadzam się, pierwsza część była jeszcze najbardziej oddającą klimat RE, reszta to już czysta komercja z nastawieniem na duży zysk. Ja akurat mam nieco odmienne zdanie na temat starych horrorów. Dzisiaj jak np. oglądam "The Critters" , "Piątek 13-go" czy inne tytuły, które wymieniłeś (z małymi wyjątkami) to raczej nie czuję strachu, a wręcz przeciwnie, chce mi się śmiać. Owszem one były straszne wtedy kiedy wchodziły do kin, na VHS-ie ale wtedy i my byliśmy dużo młodsi. Zresztą w TV wtedy za wiele nie puszczali więc takie filmy były jedynie w wypożyczalniach. Dzisiaj nie doszukuję się w filmie super efektów specjalnych ale ciekawych wątków, trochę niepewności wynikającej z rozgrywanej akcji ale i odrobiny sensu. Np. "Lśnienie" mi się podobało, podobnie "Noc żywych trupów" (1968).
Dzisiejsze filmy takie jak np. "24 dni później" czy też "Świt żywych trupów" (2004) mają w sobie moc. W Świcie mamy np. muzyką zespołu Disturbed, który po prostu wymiata i tworzy ciekawy klimat z piosenką "dawn of the sickness". Osobiście podobają mi się filmy, których fabuła mogłaby się wydarzyć naprawdę, gdyby doszło do jakiegoś wydostania się wirusa z tajnej placówki badawczej. To wcale nie musi być takie nierealne. Przeczytajcie sobie książkę "Biohazard" Kena Alibekova. To akurat działo się naprawdę, oczywiście w wielkiej tajemnicy.