nie umiem wypowiedzieć się na temat tego filmu inaczej niż w samych superlatych. wyśmienity, wyborny, absolutny klasyk, świetnie wyreżyserowany, znakomite efekty specjalne we właściwych ilościach i proporcjach (nie jak w dzisiejszym kinie), idealnie poprowadzone napięcie, zapiera dech w piersiach. niesamowita opowieść o zombiech, którą romero przedtawia nam w wersji bardziej realistycznej niż fantastycznej, do czego nas już przyzwyczaił, stało się to jego stylem. chodzi tu o to, że zombie nie są tu jakąś kupą mięsa wskrzeszoną z grobu, historia przedstawiona jest tu tak, jakby zombie mogli istnieć naprawdę. choć oczywiście wiadomo, że istnienie zombi jest niemożliwe. i to w stylu romero wciska w fotel. podobnie jest w pozostałych filmach romerowskiej trylogii zombie (noc żywych trupów, świt umarłych, dzień umarłych) i nnych jego filmach, jak choćby Martin (z wampirem). wracam do "świtu". jest to naprawdę fenomenalny film, mimo iż aktorstwo idealne nie jest, ale lata siedemdziesiąte cehcują się taką właśnie specyfiką początkujących wtedy aktorów. wkurzył mnie trochę film w momencie gdy w akcję wkroczyli motocykliści ("chyba im się scenariusz nie kleił") ale trzeba pozwolić filmowi mistrza płynąć, obejrzeć do końca i nie wyłączać w połowie. jest wiele zabawnych scen, ale od pierwszej do ostatniej minuty obraz trzyma za gardło, atmosfera jest naprawdę mrożąca krew w żyłach. strach nie jest może paniczny, ale tak długotrwały i nieprzerwany, że wżyna się w umysł jak choroba (dlatego takie filmy ogląda się "na raz"). ogólnie świetnie się ogląda, momentami frustruje, ale zachowując odrobinkę szacuku dla artystów jak Romero przebolejecie. nic dziwnego, że film ten orósł już w mit. nie tylko Romero dokańczał historię trzecią częścią. jest też włoski sequel fulciego "zombi2", który sam też rozrósł się do trylogii (zombi3, zombi4) no i "powrót żywych trupów 1, 2, 3" i masa innych "podróbek" z "living dead" w tytule (choć tylko pierwszy film romero z '68 miał to wyrażenie w tytule). oj rozpisałem się. mykam stąd.
Co do klimatu filmu.... Napiecie co 5 min. przerywane wstawkami na "wesola muzyczke" i dretwe sceny zupelnie odbiegajace od czegokolwiek wlasciwie zamiast budowac klimat mam wrazenie ze rujnuje.. no ale coz to moje subiektywne odczucie 2/10 dla mnie.. 1 za aktorstwo (tak straszne nie jest) i 1 za charakteryzacje:P