PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37890}

Źródło

Jungfrukällan
1960
7,6 6,2 tys. ocen
7,6 10 1 6190
7,5 25 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

Po "Źródle" nie mam już wątpliwości, że najbardziej podobają mi się "średniowieczne" Bergmany (czyli ten i "Siódma pieczęć"). Wielkie emocje, charakterystyczne dla filmów reżysera są tu przebrane w hieratyczny, dostojny kostium. Bergman zdaje się być szczególnie bliski tego co Pierwsze i najistotniejsze. Co to jest? Teraz, już PO filmie nie umiem tego nazwać...

Faktem natomiast jest, że "Źródło" dostarcza bardzo ciekawego materiału do rozważań antropologicznych. Jego centralnym tematem zdaje się być ofiara oraz oczyszczenie, które ona przynosi. W filmie funkcjonują dwa porządki religijne: religia chrześcijańska, ze swoim chłodem i pozorną harmonią, reprezentowana przede wszystkim przez ojca oraz utajony pogański obrządek, któremu oddaje się Ingeri, ale po części także matka... Najbardziej dramatyczną wydała mi się chwila, gdy ojciec, aby poradzić sobie z właśnie odkrytą tragedią półświadomie wkracza na drogę pierwotnego rytuału. Dokonuje ablucji, a następnie zemsty, która w swojej dostojności i zapamiętaniu przypomina złożenie rytualnej ofiary (rzeźnicki nóż!)
Na drugim biegunie tego zapadania w pierwotny mrok mamy postać Karin. Wydaje się ona pustym, głupawo?naiwnym dziewczątkiem. Jednocześnie okazuje się świętą. Gdy z ziemi, na której leżała tryska źródło, my także odczuwamy autentyczną ulgą, tak jakby wszystko, co znalazło się w pobliżu jej jasnego ciała, ulegało najprawdziwszemu, cudownemu oczyszczeniu...
Jednocześnie oglądamy narodziny mitu, czy jeśli kto woli hagiograficznej legendy, bądź ludowej ballady, na której podobno został oparty film.

Jest więc to obraz niezwykle ciekawy, zrobiony z wielką starannością techniczną i dbałością o napięcie emocjonalne. Należy do mniej znanych dzieł Bergmana, takich jak sztandarowe "Tam, gdzie rosną poziomki", czy "Fanny i Aleksander". W moim przekonaniu jednak przewyższa te jak najbardziej znakomite filmy.

Woyciesz

Właśnie wróciłem z kina, jestem pod wrażeniem filmu i muszę się w pełni zgodzić z moim przedmówcą, że "średniowieczny" Bergman jest świetny, klimat filmu jest wprost rewelacyjny, widz wręcz czuje wilgoć, mrok, zapach, wykreowany świat jest oszałamiający, jestem również zwolennikiem Det Sjunde Inseglet, sam motyw przewodni jest genialny, w szczególności gdy spojrzy się dodatkowo na to z perspektywy baroku, gdzie człowiek był mały, wątły, rozdwojony w sobie, wszystko mogło być iluzją, a przyszłość stała pod znakiem zapytania. Ogromnie się cieszę, że filmy tego mistrza wchodzą teraz do polskich kin, daje to szansę na zapoznanie się z nimi, co było dotychczas dosyć trudne. Film polecam, oczywiście nie wszystkim :)

otul

Właśnie wróciłem z kina film był fantastyczny, ale ludzie, którzy siedzieli ze mną w kinie tragiczni. Przez pierwsze 30 minut cały czas gadali (na głos) i śmiali się, można było nawet usłyszeć otwieranie buteli z napojem gazowanym i kilkakrotnie jak się przewraca. Nie rozumię dlaczego tacy ludzie chodzą na filmy Bergmana, przecież to, że idą na film, który jest czarno-biały powinno ich sktecznie zniechęcić (nie wymagam od nich, żeby wiedzieli jakie Bergman kręcił filmy). Musiałem się przesiąść, bo inaczej zniszczyliby mi cały film. Mam nadzieję, że na następnych filmach będzie mniej takich ludzi. U mnie przegląd filmów Bergmana się dopiero zaczyna.

Woyciesz

"średniowieczne Bergmany" - aaaaaaaach! też je uwielbiam!:-)