Naprawdę dawno nie widziałem tak dobrego kina. Reżyser zostawia otwartą furtkę do interpretacji zakończenia, co również bardzo mi się podoba. "Życie Pi" to zapadający na długo w pamięć, niesamowity film. Szczerze polecam każdemu
Co do zakończenia (uwaga spoiler), to mam pytanie. On opowiada pisarzowi, że są dwie wersje i dochodzącym przyczyny wypadku opowiedział tą autentyczną, bez zwierząt, ale kiedy pisarz czyta zapiski z tej rozmowy, to jednak jest tam napisane o tym, że "spędził na morzu X dni z tygrysem bengalskim". Może coś źle zrozumiałem, ale wyglądało to tak, jakby jednak opowiedział im wersję z tygrysem.
Bo opowiedział mu obie wersje :) I to nie był pisarz, tylko wysłannik firmy, do której należał statek. Polecam przeczytać książkę, która jest jeszcze lepsza niż film i bardziej się zagłębia we wnętrze człowieka i to, do czego staje się człowiek zdolny. Innymi słowy - książka ukaże to czego film nie może. :)
Ale w papierach była zapisana wersja z tygrysem, a tym dwóm wysłannikom firmy na koniec miał opowiedzieć wersję "bez zwierząt, wysp itp.", więc dlaczego w papierach zapisali tą wymyśloną, "bajkową"?
Bo tak jak ten pisarz woleli tę "bajkową" wersję niż prawdziwą... Pewnie uważali że jest zbyt potworna i nie nadaje się do opinii publicznej. To jest właśnie sens tego filmu. To co wolimy i wybieramy nie zawsze jest prawdziwe. Wierzymy w to co sami chcemy... i tak dalej...