W recenzji do filmu zauważyłem 2 błędy:
- „Niestety od szczęścia dzieli go fakt, że Dora wkrótce ma wyjść za mąż. Mimo wszystko Guido postanawia dopiąć swego. Na jej weselu porywa ją i zabiera do swego domu.”
Nie porywa jej na jej weselu, tylko na przyjęciu, na którym niedoszły mąż ogłasza gościom, że 9 kwietnia mają zamiar się pobrać i zaprasza ich na ślub do bazyliki i na ucztę weselną.
- „Mija sześc miesięcy, od kiedy Guido na żydowskim koniu uprowadził kobietę swego życia. Para jest już małżeństwem. Guido prowadzi księgarnię w centrum miasta, Dora uczy w szkole. Jednak największą ich radością jest pięcioletni synek, Giouse.”
Jak to możliwe, że uprowadził Dorę 6 miesięcy temu, a mają już 5-letniego syna? :)

A tak poza tym jeden z najlepszych filmów jakie widziałem. Sporo o nim już napisaliście, z większością się zgadzam. Drażnią nie oceny, że jak na komedię to słaby… ten film to nie jest komedia! Nie każdy film, którego głównym bohaterem jest człowiek o dużym poczuciu humoru jest komedią!
A co do często zadawanego pytania, o najlepszą scenę. Wg mnie ta, gdzie Guido w obozie obsługuje niemieckie przyjęcie… będąc w dramatycznej sytuacji widzi nadzieję w swoim dawnym znajomym doktorze Lessingu. I gdy dr aranżuje chwilę rozmowy, Gudio liczy na pomoc, a tymczasem to dr prosi Guida o pomoc w rozwiązaniu zagadki, ze łzami w oczach mówi „Na Boga pomóż mi Guido, nie śpię po nocach…”
Choć świetnych scen w tym filmie było bardzo dużo.