Film całkiem niezły, ale przedstawiona historia jest zbyt przekoloryzowana, oglądając film nie czułem tej tragedii holocaustu. Pięknie pokazany wątek ojca próbującego trzymać z dala dziecko od tragedii jaką jest wojna, ale całkowicie nie możliwy.
Dawno już widziałam ten film, ale wydaje mnie się, że ta "przekoloryzowana" forma była zamierzona. Historia, oczywiście zgadzam się, jest całkowicie niemożliwa, ale tylko z punku widzenia dorosłego człowieka. Patrząc przez pryzmat dziecka już nie wydaje się to takie oczywiste. Dosłownie go nie interpretuję, raczej bajkę lub swego rodzaju "odę do życia". Myślę, że przesłaniem filmu nie miało być odczuwanie tragedii, tego typu obrazów jest cała masa, jeden bardziej dramatyczny od drugiego, tutaj spojrzenie z innej strony. Wyjście poza schemat. Może bardziej dla osób, które nie mają osobistej więzi z tamtymi wydarzeniami.
jasne, od początku widać, że nie chodzi o ukazanie tragedii, tylko o pokazania, że nawet w trudnej sytuacji można cieszyć się życiem.
Dlatego właśnie nie kupuję tej "ody do życia", spojrzenie ze strony: "cieszmy się życiem w obozie koncentracyjnym" jest wyjątkowo przesadzone, a dla niektórych (osób, które przeżyły holocaust) może być wręcz obraźliwe.
Myślę, że ten oczywisty kontrast nie umniejsza wcale skali tej tragedii, tylko wręcz potęguje percepcję i świadomość tego dramatu. Jeśli ktokolwiek odebrał ten film w stylu "a no to wcale nie było tak źle" i poczuł się przez to urażony, to obawiam się, że nie odczytał tego filmu we właściwy sposób. Ja, ze swojej strony mogę powiedzieć, że byłam bardzo poruszona i skłonił mnie do głębokiej refleksji nad tymi wydarzeniami.
Film nie umniejsza skali tragedii, bo mało ją pokazuje. Chodziło mi bardziej o osoby które mogą się poczuć oszukane, pokazaną wręcz "obozową sielanką". Wiele innych filmów o tematyce holocaustu i wojny wzbudzało we mnie większe jak to mówisz refleksje nad tymi wydarzeniami.
Być może nie trafia swoją stylistyką tak samo do wszystkich. To już tak jest, ze ludzie są różni i różne maja kryteria i gusta. Rozumiem twoje zdanie. Chociaż nie wydaje mnie się, że ktokolwiek mógłby odebrać to jako "obozową sielankę", chyba, że jego wiedza w tym temacie jest bardzo znikoma.
Chciałabym wiedzieć, jakie jest Twoje zdanie o "Pianiście" Polańskiego? Podobna tematyka.
Uważam, że był świetny, bardzo dobry pod względem historycznym, jak i wykonanie dobre, głównie chyba dzięki Polańskiemu dla którego mógł być to sentymentalny obraz. Historia Szpilmana bardzo poruszająca, książka o nim lepsza choć film dość dobrze się jej trzymał.
I właśnie wolę tego typu filmy, dobrze pokazujące rzeczywistość jaka była w czasach wojny.