Jeden z tych filmów, którego sukcesu nigdy nie zrozumiem. Tragiczna, mało śmieszna komedia w pierwszej połowie filmu (z udziałem różowego słonia czy innego zwierzaka, nie pamiętam i słabych żartów o Mussolinim), która w drugiej części zmienia się w tragiczny, wypaczony obraz obozów Hitlerowskich. Ktoś powie, tak to miało wyglądać, w końcu ojciec chciał uchronić syna przed okrutną rzeczywistością. Tylko czemu tej rzeczywistości nie widać ? Widać za to obskurne budynki i trochę okrucieństwa, tak nie wyglądały obozy zagłady.
3/10
bo tu nie chodziło o to by pokazać to całe okrucieństwo obozów. Film jest bardziej o miłości tego ojca do dziecka, jak to codziennie wracając kłamie go , jak to się świetnie bawił. Jak codziennie uśmiecha się do niego i mówi, że to świetna zabawa, chociaż nie wie czy dotrwają do jutra.
Zwłaszcza ruszyła mnie scena kiedy wyśmiewa syna, ze jak to z ludzi można robić mydło i guziki ? Bo taka jest prawda, to jest absurdalne podejście, i syn łatwo w to wiedzy, ponieważ zauważa, ze to głupota w ogóle tak myśleć. Przecież, kto by tak mógł robić ?
A jednak tak działo się naprawdę i dla mnie to jest dramatyzm tej sceny.
Inna świetna scena to ta, gdy jego syn czyta "Żydom i psom wstęp wzbroniony" i pyta sie ojca czemu tak jest. I chociaż widać, że ojca boli ten napis okrutnie, to mówi mu, ze to zupełnie normalne, że każdy ma prawo decydować kogo będzie wpuszczał i że oni napiszą sobie teraz "Wizygotom i pająkom wstęp wzbroniony".
Nie patrze na ten film jako na dokumentację tego co działo się w obozach zagłady. Myśle, że to miało być tylko tło, do pokazania tego jak potężna może być więź między ojcem i synem.
Od współczesnych filmów opowiadających o pewnych wydarzeniach historycznych oczekuje jednak minimum wiarygodność i chęci odtworzenia realiów o jakich opowiadają. W tym filmie tego nie ma i co za tym idzie trudno by wzbudzał we mnie jakiekolwiek emocje. Holocaust to akurat taki temat, że każdy średnio rozgarnięty obywatel naszej planety orientuje się jak "to" mniej więcej wyglądało. Co jednak gdyby ten film dotyczył jakiegoś znacznie mniej znanego epizodu z historii ? Wtedy wyszłaby jedynie mało wiarygodna opowiastka.
Nie o historię tu chodzi. Pragniesz faktów - obejrzyj film dokumentalny. Tu chodzi właśnie o to by ukryć prawdę - by ten mały chłopiec przetrwał wojnę bez tej straszliwej skazy na psychice jaką był holocaust. Tu nie chodzi o brutalność wojny i wstrząsające sceny (w guście współczesnego widza) tylko o miłość ojca do syna.
uf, już myślałem że nie znajdę tu kogoś rozgarniętego.
a co do autora.. to masz rację w swoim pierwszym poście. nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz. ale nie oceniaj gdy nie możesz czegoś pojąć.
Moje oczekiwania względem filmów też często różnią się z oczekiwaniami innych forumowiczów, więc szanuje Twoje zdanie, mimo, że mam inne spojrzenie na ten film. Ten film jest groteską, więc nie można oczekiwać po nim realizmu, wiernego odtworzenia historii itp. Co do naszego orientowania się w temacie to po przeczytaniu kilku książek tzw. literatury obozowej doszedłem do wniosku, że nie miałem przedtem pojęcia jak to naprawdę wyglądało, bo wcześniej znałem obraz tylko z popkultury + dokumentów (filmy archiwalne to głównie nagrania armii wyzwoleńczych, więc nie pokazujące dnia codziennego obozów) + gadania każdego, który przecież wie,a wie...
Szanuje to, że Ci się film nie podobał, ale chyba miałeś błędne nastawienie do filmu, który miał być surrealistycznym obrazem.
Jeśli chodzi o logikę wydarzeń II w.ś. o zrozumienie ich to świetny motyw występuje w książce "Śniadanie mistrzów". Jest tam taka poboczna postać, autor opowiadań s-f. Wymyśla bezsensowne historie o planetach, dziwnych cywilizacjach, w których panują głupie zasady itd. I w czytelniku wytwarza się świadomość, że każda kolejna opowiastka będzie pozbawiona całkowicie logiki. I on nagle pisze opowiadanie o holokauście. Brzmi to w skrócie: Na planecie Ziemia, byli ludzie, którzy ogłosili się lepszymi od innych. Więc postanowili tych gorszych spakować do pociągów, zawieść ich do fabryk by za nich pracowali a jak byli już niepotrzebni to zaprowadzali ich do komór gazowych. I wtedy uświadomiłem sobie, że to brzmi surrealistycznie, bezsensownie i dennie głupio jak te wszystkie inne opowieści s-f. I człowiek się zastanawia: jak do ku...y nędzy mogło do czegoś takiego dojść???!!!
I ten film wzbudza we mnie podobne uczucia, przemyślenia, co stawia go w szeregu, dla mnie, genialnych filmów.
W zasadzie masz rację. Ja tego filmu po prostu nie lubię i między innymi dlatego go nie oceniam. Mam pewnie gust spaczony, bo z kolei podobają mi się "Bękarty wojny" i "Chłopiec w pasiastej pidżamie". Pewnie jakiś gust plebejski mam i tyle. Buraczków też nie lubię, mimo, że "na rozum" to powinny być i zdrowe i smaczne. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią prawie w całości ale nadal tego filmu nie trawię :(
Bękarty wojny bardzo mi się podobały a Chłopiec... jest dla mnie bardzo dobrym filmem, ale nie lubię go ;)
Zgadzam się. Film opisuję miłości ojca do syna i robienia wszystkiego dla dobra drugiej osoby, którą kochamy. Film jest okrutny ale przepiękny
hahaha huhuhuhu łohohohohohohohoho... "Życie jest piękne" 3/10 ale Transformers 3" 7/10. Dziękuję za opinię
najwyraźniej nie wszyscy potrafią dostrzec piękno tego filmu tak naprawdę. ja na koniec płakałam i nie rozumiem jak można ocenić go na nawet mniej niż 7/10
a ja też mam bardzo złe wspomnienia z tego filmu, po pierwsze nie cierpię filmów wojennych, a w jego przypadku to połączenie komedii i okrucieństwa mnie dobiło:( dla mnie dobry film, to taki który wnosi we mnie dobre emocje i taki do którego mam ochotę wrócić, tematów wojennych nie chcę nigdy więcej powielać, mam do nich wstręt., do całego tego okrucieństwa, i żadne skrzywione pokazanie tego procederu w niby uśmiechu mi tego nie ułatwia, jakkolwiek postawa ojca była cenna i wzniosła to temat mnie odrzuca, tak jak nie chciałabym nigdy pójść na corridę... to nie temat dla mnie po prostu, trafiłam na film przypadkowo, nie znając jego treści i nie mogę mu dać wysokiej oceny, wbrew sobie- jakkolwiek i ktokolwiek będzie porównywał oceny wysokie jakie dałam na kino komercyjne, to tu się nie przemogę:( trzeba lubić patrzyć na zabijanie, a ja tego nie lubię:(((
Rozumiem co masz na myśli - sam też czasem sięgam po kino komercyjne. Chociaż ja uważam, że prawdziwe filmowe Dzieło to film, który wyryje się w mojej pamięci bo jest poruszający i wyciska ze mnie łzy, co jest trudne lub też w pewien sposób mną wstrząśnie... no i zwłaszcza, żeby miał jakieś przesłanie. I wcale nie lubię patrzenia na zabijanie - ja szukam w filmach emocji, wielkich emocji, które skłonią mnie do głębszych przemyśleń... A ten film mnie naprawdę wzruszył, zwłaszcza obraz tej miłości ojca do syna...
Taki strasznie zły ten film nie był, jednak ani to komedia, ani tragedia. Mamy pewne wyobrażenia o holokauście, który coraz bardziej oddala się od rzeczywistości.
Jednym z nich jest to, że nie widziałam żadnej parodii obozowych, a Amerykanie i Anglicy potrafią przecież obśmiać wszystko. Być może ten film to taka minimalna próba.
Czasem groza jest tak straszna, że ludzie reagują śmiechem.
Boże... Przecież ten film to nie żadna parodia wojny... Ludzie myślcie trochę jak oglądacie... Przeczytaj może recenzję jeśli nadal nie wiesz o czym ten film jest. To nie jest komedia. Nie chce mi się nawet tłumaczyć, bo nie znoszę widza bez wyobraźni. Poczytaj trochę o tym filmie, to może zrozumiesz, ale nie pisz takich bzdur, bo razi po oczach:)
A czy ja piszę ze to jest parodia?
Filmu nie ogląda się po to aby potem czytać recenzje.
Co prawda nie oglądałam go zbyt uważnie, ponieważ mnie nie wciągnął. Tutaj zaleta filmu na DVD nad kinem. Z kina nie ma gdzie uciec, można tylko wyjść, a na DVD można bez poczucia straty czasu rzucać wzrok. :)
No jeśli jednak filmu się nie do końca rozumie, to może wypadałoby recenzję albo cokolwiek związane z tym filmem przeczytać.
Może trzeba było jednak nie rzucać wzrokiem od czasu do czasu, tylko popatrzeć na film trochę uważniej. Albo nie wypowiadać się na temat filmu, na który się nieuważnie patrzyło. Albo przynajmniej nie przyznawać się do tego podając jakąkolwiek opinię. Jak dla mnie - produkcja niesamowita. Ani komedia ani tragedia? Ależ skąd. Operowanie kontrastem. Mistrzowska groteska, jak już ktoś zdążył tu zauważyć. Niesamowity.
Bo to film dla inteligentnego widza :). Chyba nie do końca zrozumiałeś przesłanie.
Zawsze zaczynasz dyskusję od obrażenia kontr-rozmówcy sugerując brak inteligencji ? Przesłanie tego filmu, jakkolwiek mało dla mnie ważne przy ocenie, wydaje się być wybitnie proste, ale jestem ciekaw jakież to przesłanie ty zobaczyłaś ? Na moje argumenty nie odpowiedziałaś w żaden sposób więc może chociaż o przesłaniu napiszesz ?
Przesłanie jest proste i tu nie chodzi o inteligencje, więc nie ma się co obrzucać błotem... Ten film gra na uczuciach.
Jakim ku**a trzeba być idiotą i ignorantem by nie rozumieć przesłania tego filmu ?!
Bo to jest tragikomedia, która właśnie przez humorystyczne akcenty ma wzbudzać emocje, których sama tragedia nie wzbudza.
Poza tym jak by każdy film o tej tematyce był szary, smutny i przygnębiający to ludzie, szczególnie młodsi widzowie, nie byli by zainteresowani oglądaniem ich w kinie.
To jest nowatorskie podejście, a w dodatku bardzo dobre kino.
Mnie ten film zachwycił, wiadomo przecież, że nie chodziło o to by wiernie oddać realia obozów, jak komuś tego brakuje to niech obejrzy sobie coś odpowiedniego. To jest opowieść o tym jak najgorszy koszmar można przedstwić jako świetna zabawę, o niesamowitej wyobraźni i sile ducha. Dobrze obejrzeć to gdy wydaje się że mamy beznadziejne życie. Paradoksalnie, histpria przesiąknięta optymizmem. Mnie osoboście żarty z filmu naprawdę śmieszyły a dramatyczne momenty naprawde wzruszały, pełen podziw
Przyłączę się do dyskusji w obronie tego genialnego filmu. Zgadzam się z Hannah_Dora, tu nie chodziło o prawdziwy obraz obozów. Jak ktoś wcześniej wspomniał chyba każdy ma pojęcie jak tam było,a jeśli nie to odsyłam do innych filmów,to nie jest film historyczny. To jest właśnie tragikomedia, na początku wydaje się że mamy do czynienia z komedią, ale w drugiej części filmu humor już tylko podkreśla tragizm, żarty nie śmieszą, a raczej wyciskają łzy.
Dla mnie film rewelacyjny, dałam 8, choć skłaniam się ku 9, ale 9 powędrowało dla filmu "Chłopiec w pasiastej piżamie", który był według mnie lepszy. Mam podobne odczucia, kto nie rozumie zastosowanego 'zabiegu' w filmie, ten nie rozumie po prostu czym jest konwencja, za słownikiem PWN «zespół cech charakterystycznych dla dzieł artystycznych przyjęty przez twórcę», podobnie w przypadku Chłopca w asiastej piżamie. Wystarczy poczytać troche literatury o tematyce wojennej, aby się przekonać, że były różne konwencje opisywania wojny czy holocaustu.
W tym przypadku pokazanie tragedii holocaustu niestandardowo, bowiem nie jest to typowa walka o przetrwanie polegająca na walce o jedzenie, o zachowanie pierwiastków człowieczeństwa, o życie ogólnie, ale też na swój sposób walka, bo walka o pozostanie tym samym dobrym, skromnym i wesołym człowiekiem, jakim był niewątpliwie główny bohater, a do ochrona dziecka przed możliwą śmiercią oraz przed złem tamtego świata. Są momenty, które rozśmieszają, jak np. tłumaczenie przez głównego bohatera słów jakiegos esesmana:), a są i takie które łapią za serce, jak np. "kąpiel" dzieci. Dorosły widz oglądający film, doskonale wie, co kryje się pod "przykrywką" humoru, choć mam wrażenie, że niektórzy dorośli nie potrafią pojąć tego.
Historia głównego bohatera i sam tytuł filmu "Życie jest piękne" daje do myślenia... czy my, ludzie, których nie dotknęło okrucieństwo wojny, potrafilibyśmy stwierdzić, że nasze życie jest piękne?
A tym, którzy nie oglądali wspomnianego przeze mnie drugiego filmu, polecam go równie serdecznie.
Żartujesz chyba :)
W tym filmie mimo całego jego tragizmu było więcej śmiesznych scen niż w starganych super komedii produkcji rodem z hollyłudu czy też naszych Kaców prosto z Warszawy, które zamiast śmieszyć (co jest rolą komedii) po prostu nudzą ..
Dobry filmik, po raz kolejny ukazuje że żydzi to kombinatorzy i nie nauczone pracy lewusy, (scena z kowadłami).
Uwielbiam ten film!!!!Obejrzałam go wiele razy i za każdym razem mnie zachwyca! To inteligentne połączenie skrajnie różnych konwencji - tragizmu i komizmu. Ojciec, który ratuje dziecko przed świadomością tego, co jest okrutną prawdą (zgadzam się z goolejadorem ,jeśli chodzi o mocny przekaz przywołanych przez niego scen), próby kontaktu z żoną, świetne zakończenie z czołgiem jako "nagrodą" ...świetna muzyka!! Jak dla mnie 10/10