cameron_baum użytkownik komentujący ten film przede mną, wprowadził mnie w zażenowanie stwierdzeniem "komedia o holocauscie".
Ja sam natomiast oceniam ten film bardzo wysoko, dlatego że Roberto Benigni pokazał nam czym jest dobro, miłość w czystej formie, w sposób, który dotarł do moich najgłębszych uczuć. Pozatym włoskie kino jest cudowne. Zachęcam do obejrzenia tego dramatu. Pokój!
Dokładnie. Ten film może obejrzec każdy. Mało wymagający widz będzie mógł się pośmiac, zaś pozostali obejrzą niesamowity dramat.
Podpisuję się pod tym postem :-))) Film jest zjawiskowy, albowiem poświęcenie głównego bohatera, stanowi jednen z najpiękniejszych dowodów miłości, na jakie stać zwykłego, z pozoru niczym nie wyróżniającego się człowieka w tak paskudnych, niegodziwych i potwornych warunkach.
Wszystko dobrze, ale w Auschwitz golono głowy i tatułowano numer. Zero realizmu, choć intencje zacne. Film ma ocenę arcydzieła ponieważ ktos zekranizował dobry pomysł, podczas gdy ktos inny ma talent i wkłada ogromny nakład pracy w zdjęcia przy równie dobrym scenariuszu ląduje kilka tysięcy miejsc dalej.... Przykre
Niektórzy chyba wciąż tkwią w przekonaniu, że na świecie był tylko jeden obóz koncentracyjny... Owszem, nie da się ukryć, iż Polska znajdowała się w samym epicentrum nazistowskiego gówna, ale to nie upoważnia nas do tak wszechobecnej ignorancji. Uważam, że film jest świetny chociażby za sam koncept, co wcale nie znaczy, iż gardzę innymi dziełami poruszającymi kwestię holocaustu. Nie wypada "przypisywać monopolu" na godziwe obrazowanie realiów panujących w obozach przymusowej pracy filmom, których głównym zamysłem było ukazanie tego widzom w sposób brutalny i szokujący. Może i nie ma tu scen w komorach gazowych, palenia zwłok czy znęcania się nad więźniami podczas nieludzkich eksperymentów, ale nie dlatego, że reżyser chciał w ten sposób owy problem umniejszyć, po prostu jego celem było zupełnie co innego, dlatego też skupiono się na ludzkich emocjach (relacji dwojga zakochanych w sobie ludzi oraz desperackiej próby ratowania kruchej i niewinnej psychiki dziecka).
Film o którym piszemy nie miał na celu pokazania tego jak wyglądał prawdziwy obóz koncentracyjny. Według mnie reżyserowi chodziło o pokazanie człowieczeństwa, realizm od strony technicznej w tym filmie jest na bardzo dalekim planie.
To zależy co masz na myśli mówiąc dobry film.
Prawdę przekaże Ci tylko DOKUMENT. A i to nie zawsze, niestety...
Zgadzam się w 100%. Nie mam zwyczaju wzruszać się na filmach, jednak na tym ciężko mi było nie uronić łezki. Dwie takie sceny były: gdy Guido będąc w obozie krzyczał z synem do mikrofonu: "dzień dobry, księżniczko!" i scena finalna, gdy Jozue odnalazł matkę. Piękny film. Pierwsza połowa to naprawdę niezła komedia, co się uśmiałem to mało. Natomiast sceny w obozie to ukazanie czystej miłości, miłości w najlepszym wydaniu, starania ojca o zachowanie niewinności dziecka, nawet idąc na śmierć pokazał synkowi, żeby się nie martwił. Super gra aktorska pary głównych bohaterów, bystre dialogi, genialny humor (pierwsza połowa filmu), fajna oprawa audio-wizualna no i przejmująca fabuła. Nie no, jest to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem w ciągu swego krótkiego życia.
Szczerze polecam.
Wiecie, więcej płaczu jest na seansie człowieka demolki, niż tutaj. "Życie jest piękne" to luźny film dla całej rodziny, a nie głęboki dramat pokazujący grozę wojny. Możecie się doszukiwać smutku wśród śmiechu Guida, ale to obłuda - mit - byli ludzie, o odważnym, radosnym sercu, lecz mnie się wydaje, że po życiu w obozie demony nie dają o sobie zapomnieć. Guido wydaje się doskonałym optymistą, a tacy ludzie nie istnieją (chyba, że "nieszczęśliwi")
heh - nie pierwszy z Ciebie "ludź", który wyjeżdża z takim tanim tekstem ;) DB to jeden z sentymentalnych anime, który pozostał w sercu mimo upływu lat - Ty natomiast podniecasz się filmem, w którym nic odkrywczego niema - może poza ukazaniu nieprawdziwości (a może raczej jej zakamuflowaniu - wprawny widz zauważy ból i brud) obozowego życia. Pisz na temat, a nie o moim dzieciństwie (swoją drogą, nawet DB jest bardziej ckliwy od Żjp)
Zauważy ból i brud ? Wyżej pisałeś, że dostrzegasz tylko śmiech Guida oraz radość życia. Człowiek, który sam sobie zaprzecza, brak konsekwencji. Oglądałeś "czarodziejki z księżyca" ? Polecam na pewno Ci się spodoba.
pokaż mi w którym miejscu napisałem, że widzę TYLKO śmiech. Napisałem jeno "więcej jest płaczu w CD (...)" - to wcale nie znaczy, że nie ma go w ogóle. Myślę, że czytasz i rozumiesz wszystko zbyt dosłownie. BTW - oglądałem. Fajne anime, na pewno lepsze niż Yu Gi Oh. Chociaż teraz już mocno zniewieściałe. Mówię naturalnie o stanie umysłu, bo serial się nie zestarzał tak bardzo.
PS. Jeśli uważasz nadal, że mi uwłaczasz przytykami na temat moich słabości do japońskiej kultury, to gratuluję :P Rzucaj dalej groszek, może teraz rycerze Zodiaku? :D
Co do Twojej fascynacji anime - masz racje, nie ma w tym nic dziwnego, lubisz to szanuje to. Ale Twoja wypowiedź na temat ZJP jest kompletnie nietrafiona, nie zgadzam się z Tobą. Guido nie był obozowym optymistą, jego poza optymisty była tylko i wyłącznie z myślą o jego synu. Pozdrawiam, cofam swoje wypowiedzi na temat anime - przemyślałem to.
no widzisz? Ja się trochę wpieniłem, bo ogólnie nie przepadam gdy ktoś mówi źle o starej szkole mangi. Też sorry za uszczypliwy sarkazm, niemniej także swego zdania nie zmienię - każdy ma swój gust i tyle. Po prostu wypaczyłem sobie pogląd na temat obozów przez dwie książki "Inny świat" oraz "Medaliony". Czasem naszym władzą szkolnym coś mądrego się pomyśli. Pozdro dla użytkownika na poziomie, bo ich jak na lekarstwo.
Nadal nie rozumiem, twojej wypowiedzi odnośnie tego, iż więcej jest płaczu w "demolce" ?? OCB ?
Wracając do Twojej wcześniejszej odpowiedzi - Guido był permanentnym optymistą, a to, że na czas wojny akurat miał rodzinę tylko to spotęgowało. Wydaje mi się, że film nam przekazuje - a może raczej żydom i każdemu narodowi, który przeżył życie obozowe- że niepotrzebnie takich "spaczonych" udają. Znów przesadzam, ale takie odniosłem wrażenie.
PS. A tak na marginesie, możliwe, że na moją ocenę i wypowiedzi nieco wpłynęła nędzna (w moim mniemaniu), irytująca gra głównego bohatera. Dla mnie aktorstwo w tego typu filmach jest cholernie ważne, chyba, że akurat oglądam dzieło ze Stalowym Sylwkiem czy Szwarchamburgerem.
PS2. Filmweb ma to do siebie, że nikogo tu nie znamy (Są wyjątki - ja mam siorkę maniaczkę filmową i koleżankę ze studiów maniaczkę Tarantino :P) i często mylnie go oceniamy - a założę się o... bilet tramwajowy, iż bez problemu byśmy się dogadali, gdyż np. właśnie moja siostra uwielbia film Żjp. Na forum inaczej wyglądają nasze wypowiedzi, bo nie ukazują emocji, a przynajmniej nie w taki sposób, jakbyśmy chcieli. Pozdro Amnzji, polecam Ci Dragon Balla :) Naturalnie wersję japońską, bez cenzury ;)
Cześć mmc7, z tym "udawaniem spaczonych" to grubo przesadziłeś. Ludzie przechodzili tam piekło. Film nie był próba pokazania jak wyglądało życie w obozie, już o tym pisałem. Ten film należny postrzegać w innej kategorii, o tym też już pisałem. Pozdro.
A czy ja powiedziałem, że film ukazuje grozę życia obozowego? Moje poglądy na te tematy są bardzo radykalne, przykładowo nie uważam, że żydzi, polacy, cyganie i każdy inny naród wyniszczany poprzez obozy zagłady miał gorzej, niż chociażby zesłańcy syberyjscy (swoją drogą też polaków sporo było tutaj, nie?). I do tego niespodzianka! Cały czas operuje eufemizmami! Nie powiem, czasem się wzruszam na filmach (z efektownymi łzami sporadycznie), jednak oglądanie w kółko filmów różnych jakości o życiu w Oświęcimiu czy Dachau (...) wywołują lekkie znużenie (nadal eufemizm).
Idźmy dalej - dlaczego ktoś ma mieć (może nie na wyłączność, ale na pewno uważa się za największą "siłę") jakieś prawa do wmawiania, że przeżyło się największą tragedię w historii ludzkości, kiedy nie tak dawno przecież, ot, 500 lat wstecz, europejscy kolonizatorzy porywali, zabijali, gwałcili, palili itp. ludność rdzenną obu Ameryk (znacznie później ostatnich indian wykończyli i "ogrodzili" w jakże urodzajnych rezerwatach). I jakoś ich się nie rozlicza z tego, ba, amerykanie uważają się za herosów.
I co jest najlepsze? Nawet współczucie, jakie żywię do tej ludności, którą wykańczali kolonizatorzy, jest niczym, w porównaniu z bólem dotyczącym bestialstwa człowieka dokonywanego na zwierzętach.
Rozpisałem się, ale chciałem (i tak pokrótce) uświadomić, dlaczego średnio przypadł mi do gustu film "Żjp".
PS. Tak na marginesie - nigdy naprawdę nie dowiemy się, jakie "piekło" przeżyli ludzie pokroju Guida - jeśli samemu tego byśmy nie doświadczyli. Wiemy natomiast, że z biegiem lat, zło albo się zaciera (jak w przypadku niewolnictwa) albo urasta do bezecnej, tak demonicznej postaci, że mówienie, iż "było źle" może być ostatnimi słowami wypowiedzianymi głośno przez człowieka o "radykalnych" poglądach. Pozdrawiam.
Wow ale się rozpisałeś. Myślę, że nie ma sensu porównywanie Dachau do zesłania, tu i tu działo się źle. Chodziło mi tylko o to, że odniosłem (nie wiem czy słusznie) wrażenie, iż bagatelizujesz cierpienie, którego doświadczyli ludzie w obozie. Pozdrawiam.
Słuszne, a nawet bardzo słuszne, bo bagatelizuje. Nie wyśmiewam się, ale jestem zbyt sceptycznie do wszystkiego nastawiony. Dlatego ciężko się ze mną dyskutuje. Jednym z moich ulubionych powiedzonek jest (cytowany z przymrużeniem oka, naturalnie, czasem jednak przyznaję komuś słuszność :P) : "Mam zawsze rację - raz jeden jedyny nie miałem - kiedy myślałem, że nie mam racji, a okazało się, że miałem" :) Nie cierpię tej wszędobylskiej ckliwości. I tyle.
PS. Jeszcze raz czytam moją poprzednią wypowiedź ... ech, to jest jak choroba, bodajże słowotok - tylko, pisany :P
Nie rozumiecie tego. Guido wiedział, że ma przesr**e. Wiedział, że to nie zabawa... Ale był na tyle mądry, że "podkolorował" synowi rzeczywistość. Myślicie, że zastraszone dziecko łatwiej ukryć? Wydaje mi się, że nie... Pierwsza część filmu pokazała nam jak bardzo był inteligentnym człowiekiem (wystarczy spojrzeć jak szybko rozwiązywał łamigłówki doktora-swoją drogą przykra postać, strasznie zimna.... wracając do Guida, jak sprytnie zdobył serce Dory), w dodatku potrafiącym wiele poświęcić dla swojego szczęścia (potem jak wiadomo ludzie stają się dorośli i najważniejsze jest szczęście najbliższych, które staje się Twoim szczęściem -od tego właśnie się ma dzieci). Jakbyście mieli do czynienia z dziećmi to byście wiedzieli, że czasem trzeba im wcisnąć przysłowiowy "kit", żeby coś chciały zrobić. Tak jak w scenie, gdzie Jozue chciał wracać do domu... To jest dramat dla ojca, a komedia dla dziecka. Mamy łzy w oczach stawiając się na miejscu Guida, ale cieszymy się na widok uśmiechniętego chłopca, gdy otwiera buzię ze zdumienia na widok czołgu. Film jest jak najbardziej poważny ze względu na temat. Aczkolwiek lekki jeśli chodzi o oglądanie, ze względu na humor sytuacyjny.
Btw...pomyślcie o tym co zrobiłaby świadomość nieuchronnej śmierci na takim małym dziecku, nawet jeśli jakimś cudem udałoby się je ukryć.
Dzięki o wszechwiedzący ;) Teraz wszystko się rozjaśniło, zaraz dam 10 i serduszko ;)
Wydaje mi się, że amnzji jest akurat zwolennikiem filmu, więc czemu piszesz w l.m.? Nie streszczaj filmu, nie odsłaniaj znanych uczuć, bo to każdy wie (a na pewno większość ludzisków o IQ wystarczającym do zawiązania sobie sznurówek) co się w filmie działo. Natomiast ty się dowiedz, że to, jak sam rozumiesz dane dzieło, nie jest szkicem mapy dla reszty. Mimo, że z amnzji'm z początku lekkie spinki powstały, uważam go za godnego szacunku, bo nie mówił "nie rozumiesz tego" - w domyśle, że niby za durny jestem - (choć trochę mi dopiekł nabijając się z dragona ;-) nie mam za złe A_S ;)). Filmy, książki, obrazy itp to nie matematyka, nie trzeba tego rozumieć. A może inaczej - nie każdy rozumie to tak samo.
Po pierwsze nie jestem facetem, po drugie napisałam swoją opinię popierając argumentami wprost z fimu. Serio, nie wiem jak niby Cię moja wypowiedź mogła urazić, może jesteś lekko przewrażliwiony na swoim punkcie? Jestem dość wrażliwa i wkurza mnie to, że ktoś się moimi słowami czuje urażony, ale chyba najwyższa pora to olewać.
A napisałam do ogółu tej dyskusji, że ktoś robi z tego filmu niemal głupią komedię familijną... Ten film nie ma być źródłem historycznym (jak z resztą wszystkie znane nam z konwencji dramaty historyczne), z drugiej strony uważam, że bez odrobiny humoru to wszyscy by tam, w obozie popełnili samobójstwo. A jednak jacyś ludzie przeżyli. Nie wydaje mi się, że wystarczyła im do tego odporność fizyczna... Jak dla mnie niszczenie psychiki ludzkiej jest dużo straszniejsze niż zadawanie bólu ciału.
Co do anime - co wy ludzie porównujecie? Przecież to dwa różne światy... No chyba, że chcecie porównywać "Grobowiec świetlików", ale kur... DB? Bez jajec.
"Po pierwsze" wyniosły ton Twojej wypowiedzi nie sugeruje płci. Jasne, że jestem przewrażliwiony, gdyż ze mnie narcystyczny egoista. Tak serio, to nie uraziłaś mnie w ogóle - raczej zmusiłaś do poświęcenia czasu bym odpisał. Ja nie uważałem Żjp za głupią komedię familijną. Nie będę się powtarzał - po prostu nie przypadł mi do gustu, choć też chałowy nie jest. Jednak raczej już do niego nie wrócę.
PS. Nikt tu nie porównywał DB do Żjp...ekhm.
Chodziło mi o to, że amnzji_smak powiedział coś w stylu "oglądasz DB nie znasz się na filmach" stąd ta mała dygresja. Ależ owszem, jesteś przewrażliwiony, bo od razu było, że nie doceniam twojej inteligencji czy cuś w ten deseń. Mój ton nie jest wyniosły, bo piszę a nie mówię - więc brak tu tonu zasadniczo. BTW Nie czuję się w żaden sposób mądrzejsza od Ciebie, więc nie rozumiem o co Ci chodzi... Nie zmuszam Cię do odpowiedzi. Ludzie na forach to mają problemy z d... O.o
Wow. Faktem jest że mają. Odpisanie na post to oznaka przewrażliwienia (???) - i kto tu jest przewrażliwiony? A ton wypowiedzi istnieje i słownie, i pisemnie. Mój zwykle jest pyszałkowaty. Zważ na słowa które piszesz - i na to, co czytasz. Ja mam gdzieś ogólnie, czy masz mnie za ćwierćinteligenta - w necie każdy może mówić co chce, i choćbym nie wiem jak się starał, to i tak mój wpływ na zmianę zdania drugiej osoby jest nikły. Jak się spodziewałaś, że nikt Ci nie odpisze, to PO KIEGO GRZYBA pisałaś? (namotałem?) ;)
PS To raczej agresywny ton, nie uważasz? A może detaliczniej: buńczuczny ;)
Skoro masz to gdzieś, to czemu to wywlekasz? Nie pisałam konkretnie do Ciebie mówiąc "nie rozumiecie tego" . Zresztą, to, że ktoś czegoś nie rozumie nie jest oznaką "ćwierćinteligencji". A internet? To, że każdy mówi co chce w sumie w efekcie daje to, że mnożą się tępe buce i
"wszechwiedzące" mądrale w grupie wiekowej do lat 15-stu. Jeśli namotałeś to tylko sobie. Koniec offtopu...Miłego wieczora.
Słodko-gorzki. Abstrahując od całej rzeczywistości obozów koncentracyjnych, o której to wiedzy nie należy czerpać z "Życie jest piękne" (co już nieraz zostało powiedziane) film jest naprawdę rewelacyjny, warto obejrzeć.
Tak czy siak komedia to nie jest... Lepsze byłoby określenie "łatwy" "niemęczący". To film który wzrusza, skupia się na aspekcie jednostkowym. Oglądając większość filmów nie identyfikujemy się aż tak z bohaterami, bo są tam traktowanie po trosze jak bezosobowa masówka. Ewentualnie jak w przypadku "pianisty" jest to historia kogoś z "wyższej półki", więc większość społeczeństwa już na starcie wyczuwa wyjątkowość bohatera.
A tu proszę, mamy zwykłego człowieka, takiego jak większość z nas. Zwykłą, kochającą się rodzinę. Cudnie pokazana miłość ojca do dziecka jak i do żony. Taka piękna miłość, która utrzymuje się na poziomie zakochania przez cały czas. Dla takich zwykłych ludzi i zwykłej miłości żyjąc współcześnie mam tylko jedno słowo. Podziw.