Jeden z najlepszych filmów jakie widziałem. Połączenie radości życia w pierwszej częsci z udawaną radością (dla syna) w niewoli. Do tego szczegóły z pierwszej pojawiające sie w drugiej części (np. melodia z "opowieści Hofmana"). Duże wrażenie robi też śmierć głównego bohatera na koniec - bez żadnego patosu, po prostu zwykły strzał w zaułku za rogiem... I to dziecko na końcu krzyczące że wygrało czogł... Pewnie, czołg jest, tylko taty zabrakło... Piękny film
porusza ale nie sposobem w jaki pokazuje wojnę (bo faktycznie obraz jest dość sielankowy) lecz tym w jaki sposób można ją przeżyć aby ktoś zamknął w nieświadomości jej okrucieństwa. Ja oglądałem dwa razy (żeby uchwycić wszystkie niuanse bo za pierwszym razem byłem zbyt poruszony żeby to wszystko ogarnąć). Myślę że jeszcze do niego wrócę, za jakiś czas...