Zgadzam się, że mamy tu do czynienia z pięknem.
Ale prostota - to nie wszystko. Kluczem jest poezja.
Uzasadnienie?
Oto ono.
http://www.filmweb.pl/user/kris_ruminski/blog/553497
Zapraszam do dyskusji :)
Jakie jest przesłanie tego filmu? Życie jest piękne? Można się uśmiać nawet w obozie koncentracyjnym?
Zawsze można znaleźć dobre strony, nawet w tragicznej sytuacji i główny bohater, był świetnym, aż lekko przerysowanym przykładem. Cieszył się życiem, miał pełno energii, nie załamał się mimo tak wielu niedogodności, ba odnalazł nawet siłę, by podnosić na duchu swego syna. Moim zdaniem bardzo ciekawe, oryginalne i odważne podejście do tematyki Holocaustu. Chciałbym zauważyć, że autor nie robi sobie jaj, nie wyśmiewa obozu koncentracyjnego, film nie jest sarkastyczny.
"Nie wyśmiewa" - owszem. "Nie załamał się" - to trudno powiedzieć, ciągle grał, udawał ucieszonego, aby nie martwić syna. Główny bohater nie próbował zaleźć dobrej strony w tej tragicznej sytuacji, próbował jedynie uratować swoje dziecko od bólu, cierpienia. "Miał siłę" - ja widziałem na jego czole pot, a w oczach zmęczenie...
Obóz koncentracyjny to raczej nie zabawa... A przesłanie jest dla mnie proste: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" - już to gdzieś pisałem, chyba się powtarzam, ale trudno.
"oryginalne i odważne podejście do tematyki Holocaustu" - Pytanie: czy właściwe? Dla mnie nie.
Fizycznie może i był wyczerpany, nie przeczę, ale mimo wszystko widziałem w głównym bohaterze wielką pogodę ducha, której nie utracił nawet na chwilę. Moim zdaniem miał takie usposobienie, nie udawał co można zauważyć w pierwszej połowie filmu. Ja bym to ugryzł z trochę innej strony. Być może chłopak był trochę takim zabiegiem łagodzącym, bo bez niego rzeczywiście film można by odbierać jako prześmiewczy, oburzający. Jak tu pokazać radość w tak strasznej sytuacji.
Czy właściwe? Inne niż wszystkie i zadałbym sobie raczej pytanie czy niewłaściwie? Czy wszystkie filmy o tej tematyce muszę być strasznymi dramatami ludzi tam żyjących? Poza tym mimo tej całej wesołości głównego bohatera druga połowa jest mimo wszystko smutna, to trochę taki śmiech przez łzy. Główny bohater jest trochę takim Hiobem, jest absurdalny i pokazanie Holocaustu z takiej perspektywy nie jest niczym złym, moim zdaniem.
Nie chodzi mi o to, że jest to niemoralne, jednak mówię tu tylko o moich odczuciach. Czułem się podczas seansu zakłopotany, bo niby film ma być "śmieszny", a mnie w ogóle nie śmieszy... Razi mnie bajkowość tego film, nie to jak został wykonany, lecz sama jego koncepcja - bajkowe okazanie tego, co straszne. Zamysł twórców, był taki, aby pokazać nie holocaust, lecz samo życie i jego piękno (moje odczucia), jednak piękna tam nie dostrzegam, widzę tylko spoconą twarz głównego bohatera, widzę jak cierpi, jak bardzo jest zakłamany, jak bardzo musi być kreatywny, aby chronić swoje dziecko od tego, co najgorsze.
Niczym zły - owszem nie jest. Jednak dla mnie jest czymś "niestrawnym" i podczas seansu, zamiast wczuć się w historię, męczyłem się.