Pomijając propagandę uprzedzenia, Sowieci mogli być nawet ufoludkami, film akcja sceny bitew czołgowych pierwsza klasa. Scenariusz może być fikcją, o to chodzi aby film był dobry, ten film spełnia kryteria. Polacy mogli taki film nakręcić, nie jakąś kaszanę, nawet uczyć robi dobry film.
No już bez przesady, ocena "10" oznacza "arcydzieło". Scenariusz jest mocno naciągany i realizm złożono w ofierze widowiskowości, lub ciągłości akcji.
1. Niezłomny Rosjanin, który nie ujawnia swego stopnia i nazwiska. No i Niemcy głowią się kilka lat nad tym problemem. Mieli miliony jeńców radzieckich i albo zatłukliby go na śmierć, albo zastrzelili, że o zagłodzeniu nie wspomnę. Po co im był nie wiadomo.
2. Szkoła pancerniaków w Niemczech, w jakiejś sielskiej okolicy. Nie ma bombardowań alianckich (a to rok 1943 lub później), ale też innych obozów szkoleniowych. Gdy T-34 ucieka, to brak jest istotnego przeciwdziałania. Brak jest nawet przepływu informacji do władz cywilnych, które powinny ostrzec mieszkańców, czy wciągnąć ich do informowania o ruchach uciekinierów. A w miasteczku brakowało tylko witania chlebem i solą, no bo kiedyś będzie w DDR.
3. Ucieczka do okupowanych Czech załatwia wszystko. Tylko, że to nie Rosjanie je okupują, a uwaga niespodzianka, też Niemcy. Czemu tam mieli być bezpieczni i finalnie przetrwali nie mąci spokoju twórców filmu.
4. No i oczywiście happy end. Przeżyli, wrócili do rodzin. Dla wnikliwych, jako byli jeńcy zostaliby natychmiast przytuleni przez NKWD i w najlepszym wypadku po 5-10 latach w gułagu jako wraki ludzi wypuszczeni.
5. Osłabiają też widza liczne "zbiegi okoliczności". Zdobyty na Wschodzie sprawny T-34 ma martwą załogę (czyli jak ich wyeliminowano, bez uszkodzeń sprzętu, pożaru, wybuchu amunicji - wielka zagadka), której nie usunięto. W warunkach konieczności użycia transportu kolejowego i gorącego lata zwłoki rozpłynęły by się, a w czołgu roiło by się od much. Nic takiego, można ich wyjąć, a czołg nie wymaga nawet gruntownego sprzątania. Żadnemu Niemcowi nie przyszło do głowy zajrzeć do środka i pozostała amunicja umknęła uwadze. Naboje kalibru 85 mm trochę ważą, ale nawet osłabieni niedojadaniem w niewoli czołgiści nie dają po sobie poznać i przerzucają martwych kamratów z ukrytą amunicja bez mrugnięcia okiem.
No i masz "arcydzieło"...