Motyw ze „Źródła” Ayn Rand: Al. Pacino w roli gościa, który swój zawód potraktował w 100% serio, przejął się jego misją i ważnością. I ma w tym rację. Tylko że światu dokoła nie bardzo jest to na rękę. Albo zwyczajnie tej postawy nie rozumie. Bo po co...
Cały film ma wydźwięk stricte groteskowy, a jednak wydaje się cholernie blisko rzeczywistości. Opowieść o gościu, który siedzi półtora roku w więzieniu za niedziałającą żarówkę. A posiedzi jeszcze z 5. Szantaże, zdjęcia, dylematy moralne...
Teoretycznie, jedna gwiazdka więcej należałaby się spokojnie. Jednak „Źródło” lepsze. Bez tej groteski, z lepszymi bohaterami itd. U Jewisona tylko Pacino wymiata (przemowa końcowa!).
7/10
Pacino lubuje się(żeby nie powiedzieć:popisuje) w takich gwałtownych monologach jak ten na końcu.
O jakim "źródle" mówisz?
już się sam obsłużyłem. mowa o powieści Ayn Rand.
Gra Pacino nie wydawała ci się przedramatyzowana? On sam mówił że w tym filmie się sobie nie podoba.
Snob.;)
Nie uważam Pacino za jakiegoś wielkiego aktora, ale w tym filmie chyba mi się najbardziej podobał.
Chyba coś pomyliłeś... Pacino mówił, że to jest jego najlepsza rola. Przedramatyzowana gra? Nie oglądałeś filmu? Po tym co przeszedł główny bohater dramatyzowanie było naturalne.
Właśnie panie Raven, gdzie?
"Dramatyzowanie" i "przedramatyzowanie" to jednak różne słowa.