Która to już z kolejnych odsłon przygód słynnego tajnego agenta 007? Szkoda czasu na zliczanie wszystkich produkcji pod tym szyldem. Wiadome jest jednak to, że po raz drugi jako James Bond wystąpił Daniel Craig. Wielu go krytykuje, że nie nadaje się do tej roli. Ja jednak jestem w tym drugim 'obozie'. Uważam, że radzi sobie dobrze. Ale nie o Craigu będziemy mówić. QoS jest dobrym kinem sensacyjnym, super się ogląda, nie nudzi, pojawiają się jak zwykle piękne kobiety, szybkie samochody, fajne gadżety. Jednak brakowało mi tu jednej rzeczy... samego Bonda w Bondzie. Oglądając tą produkcje miałem wrażenie, że reżyser zapomniał o tym za co się zabrał. Gdzie się podziała 'wizytówka' każdej części - a mianowicie - 'My name's Bond. James Bond.'? Bond bez tej kwestii przestaje być jak dla mnie Bondem. Generalnie brakuje temu filmowi tego bondowskiego zęba. Film generalnie dobry, chociaż tak jak już mówiłem bez tego starego klimatu. Jako film sensacyjny 7/10, jako Bond niestety tylko 6/10. Cieszę się, że w tej części agentowi 007 partnerowała Olga Kurylenko i poradziła sobie w swojej roli naprawdę dobrze. Aha zapomniałbym! Przeciwnik głównego bohatera zazwyczaj był osobą z charakterem, brutalna, bezwzględną. Tu wróg Bonda, zagrany przez Mathieu Amalric był po prostu 'niezbyt wymagający'. Bardzo lubię tego aktora, ale tu mnie nie przekonał. To też wpływa na tak nisko ocenę w kontekście całej serii. MOŻNA OBEJRZEĆ, jednak fani mogą czuć niedosyt.