Na wstępie powiem, że uwielbiam serię filmów o przygodach agenta jej
królewskiej mości…
Niestety…kryzys w branży producentów filmowych pojawił się znacznie
wcześniej ( o czym już mówiłem rok temu) niż ten potocznie nazywany
ekonomicznym/globalnym. Efektem było powstanie produkcji (tak zwanych
przeze mnie) kryzysowych czy też Nowej Fali. Czym się charakteryzują owe
filmy? Ano głównie jedną cechą – która zdominowała wszystkie pozostałe
ze starego kina – BEZKOMPROMISOWE ZAROBIENIE JAK NAJWIĘKSZEJ ILOŚCI
PIENIĘDZY. Tak zwaną sztukę kina (nawet kino akcji może być sztuką)
uznano w dzisiejszych czasach za zbędną i niepraktyczną.
W kryzysowych czasach liczy się każdy grosz, a najłatwiej go zarobić
na masach/tłumie/ czy też potocznie najprostszych ludziach. To
stwierdzenie sprowadza nas do pytania: co lubi tłum?
Odpowiedz jest prosta: Tłum lubi to co jest wstanie zrozumieć; lubi gdy
mu się pokazuje (tak zwane nowobogactwo) luksus; lubi gdy potrawa jest
poszatkowana, a nawet gdy jest podana w formie papki – jak dla małych
dzieci. Głównie chodzi o to żeby za dużo – albo nawet wcale – nie
myśleć. Niestety w Quantum of Solace producenci przesadzili w drugą
stronę -nawet ludzie, którzy uwielbiają TDK nie spodobał się najnowszy
Bond. Ten film nie jest już papką, tylko przetrawionymi i wydalonymi
odchodami – a to danie nie znajduje wielu smakoszy…chociaż i tacy się
zdarzają.
Konkretne wady wymienię w jedno zdaniowych podpunktach:
-Szalone jednosekundowe ujęcia, ze zmianą widoku pod takimi kątami, że
można dostać choroby morskiej.
-Brak muzyki - to co tam było to jakiś żart chyba.
-Brak gadzetów.
-Brak finezji.
-Brak kultury.
-Nieczytelne Monitorki touchpadowe w MI6.
-Bond bezsensownie jeździ po świecie, tylko po to by pokazać wspaniałą
globalizację. Przy tym nie ma pokazanych wspaniałych widoków czy
zabytków – jak w starych częściach.
-Tanie efekciarstwo (nazwa wymyślona przez mnie ) – bezsensowne wybuchy,
nudne i tak naprawdę nie dynamiczne pościgi – w których koniecznością
było zastosowanie sztucznej dynamiki, czyli jednosekundowe ujęcia żeby
nic nie było widać. No i ograne walki (też jedno sekundowe ujęcia),
wzorowane na tych (bardzo dobrych) z Bourne’a , tyle, że nie dorównują
oryginałowi.
-Bond nie jest szpiegiem tylko płatnym mordercą.
-Bond ma fizjonomię niczym Władmir Putin.
-Zero gry aktorskiej – tak ze strony Craiga (Bonda) jak i pozostałych
aktorów. Nawet ci którzy potrafią grać, nie mają szansy tego pokazać, bo
w tym filmie nie ma do tego okazji…
-Beznadziejna i co najważniejsza zawierająca błąd logiczny fabuła. Gdy
przemyśleć główny wątek filmu, cały obraz nie ma sensu. Ja się nawet nie
czepiam realizmu, bo w tym obrazie go po prostu nie ma (i nawet go nie
wymagam), ale fabuła zaprzecza samej sobie. Chodzi o budowę niesamowicie
kosztownego i długiego na 2000 km rurociągu transportującego wodę. Coś
co by się nie opłacało tej tajemniczej i złej organizacji , a coś co by
uratowało Boliwię od kryzysu, który panuje w tym państwie. Czyżby owa
tajemnicza i zła organizacja była tak naprawdę dobrym samarytaninem i
filantropem? No bo czym by płacili jej Boliwijczycy? Na tym nie da się
zarobić rozsądnych pieniędzy, a koszt budowy rurociągu o tej długości to
około 6-7 miliardów euro.
-Po co Bond odbił Olgę Kurylenko z rąk Generała ( na motorówce) i skąd
wiedział, że ta jest w opałach?
-Bond porywa się (bez infiltracji) z jednym pistoletem i jedną
niewyszkoloną kobietą ,na misję (w hotelu na pustyni), której celem jest
powstrzymanie tajnej i zabójczo niebezpiecznej organizacji i
boliwijskiego generała, przed ważną transakcją, która i tak zresztą jest
bezsensowna. Nie brzmi to zabawnie?
-No i najważniejsza wada filmu – ten Bond jest dla dziewczynek. Tak to
jest film dla dziewczynek i nie mowie tu o kobietach, tylko o
głupiutkich 15 -18 letnich dziewczynkach. Dla Rozsądnego chłopaka,
mężczyzny (czy rozsądnej kobiety) nie ma tu nic ciekawego.
Podsumowując…Bond jest już martwy. Tego czego nie dokonał ‘Spectre’ z
Blofeldem i jego agentami oraz cała armia innych psychopatów, dokonał
kryzys ekonomiczny. Bond nie żyje! Czas to oficjalnie ogłosić i zamknąć
tą jakże wspaniałą serię filmów przygodowo – szpiegowskich – póki
jeszcze pamiętamy dlaczego tak bardzo ją pokochaliśmy…
…ile bym dał żeby w Casino Royale, Bondowi nie udało się przeprowadzić
(na sobie) elektrowstrząsów…
Proszę bardzo mogę to powiedzieć jeszcze raz:
Dzięki waszym komentarzom, mój post utrzymuje się cały czas na
powierzchni zdradliwych wód forum. A co za tym idzie, umożliwia to
garstce inteligentnych ludzi przeczytać co mam do powiedzenia. Gdybym do
owej garstki ludzi bezpośrednio skierował swoją wypowiedz, utonęłaby pod
falami nowych postów.
Dalej… Twardy i bezkompromisowy ton wypowiedzi zawsze budzi
kontrowersje. Również, użyłem specjalnie kilku ostrzejszych – choć
całkowicie zgodnych z kulturą osobistą i netykietą- zwrotów, którym nie
moglibyście się oprzeć. Bo widzisz ‘znawco’, ja byłem całkowicie pewny,
że nie omieszkasz skomentować tego co napisałem – w taki sposób. A gdzie
ty, tam złotousta zwiastunka kaźni i chaosu - efekt lawiny/domina,
nazwij to jak chcesz.
Jeszcze odnośnie bezkompromisowego sposobu mojej wypowiedzi. Nie da się
tego zastosować w życiu codziennym. Nie da się bezkompromisowo żyć – w
społeczeństwie. Jest to niemożliwa Idea, za którą wielu ludzi w historii
zapłaciło najwyższą cenę. Dlatego w życiu osobistym przyjmuję
kompromisowe rozwiązania – do pewnego stopnia. Na tym polega życie w
społeczeństwie.
Zawsze dawałem wam jasno do zrozumienia co robię i dlaczego. A co za tym
idzie możliwość dokonania świadomego wyboru. Zawsze, mówiłem prawdę,
nawet wtedy gdy się wami posługiwałem… co nie przeszkadzało wam w
dalszym pisaniu ‘komentarzy’. I po trzecie, zawsze pisałem w swoich
postach moje faktyczne odczucia związane z danym tematem – filmem.
Manipulacja – bez wprowadzania w błąd i bez ograniczania informacji. Coś
co jest trudne do dokonania – jeśli nie wie się od czego zacząć.
Technika wpływu społecznego, zastosowana w moralny sposób.
Dla twojej świadomości – bo wiem, że cię to ciekawi. To co robię tutaj,
nie ma większego związku z tym co robiłem pod TDK (co i tak było zgodne
z etykietą i kulturą osobistą). Wykorzystuję jedynie zebrane wcześniej
informacje, do skutecznego wygłaszania swoich poglądów. A wy mi w tym
pomagacie, bo cały czas nabijacie mi post. Cóż mam powiedzieć… Dziękuję.
Pod TDK przestałem pisać, bo każdy nowy post był usuwany w przeciągu
kilku godzin – to do złotoustej Kassi. Zresztą, uzyskałem wszystko to co
chciałem. Przekonanie kilku osób + doświadczenie na tłumie w Internecie.
Podsumowując. To wszystko już wam wcześniej powiedziałem, a wy niczego
się nie nauczyliście. Głównie dlatego, że tak naprawdę nigdy się nie
zastanawiacie nad sobą i tym co właściwie robicie. Właśnie tak,
niezdolność do autorefleksji. Co za tym idzie, nie jesteście wstanie
wyzbyć się nienawiści do mojej osoby. Wchodzicie na mojego FW bloga by
sobie powrzucać i popisać głupoty – coś czego ja nigdy nie zrobiłem w
stosunku do was –bo nie jestem maniakiem.
A teraz wracając do filmu. QoS reprezentuje bardzo niski poziom. Tak pod
względem logiki (fabuła + poszczególne akcje), klimatu – którego nie ma,
gry aktorskiej – której również tutaj nie uświadczymy, jak i pod
względem efektywności akcji . Bardzo słaba kamera jak i pomysły walk
powodują, że nie da się ich znieść. Największą wadą z tego wszystkiego,
jest zmiana gatunku filmów o Bondzie, z przygodowo – szpiegowskich, na
filmy akcji. Jest to doskonały przykład dopasowania się do środowiska –
czyli ewolucji wstecznej…czyli degeneracji.
Ps
Nowy Bond (CR & QoS) jest nieudaną kopią, świetnej serii filmów o
Bournie…