Dodam jeszcze, że ówczesna sytuacja na świecie po prostu wymogła na Bondzie, by był lżejszy i zabawniejszy. Zimna Wojna, na fali której Bond wypłynął znacznie złagodniała i serii groził upadek. A Moore jak na tamte czasy był po prostu idealny. Zresztą warto wspomnieć, że już Connery w swoim ostatnim filmie stał się bardziej dowcipny (albo stał się ciotowaty - jak wolisz ;)).
Jeszcze dziś, a najpoźniej jutro obejrze ten film na moim PS3. DVD to już przeżytek, niech żyje Blu-ray :-)
nie wziąłbym nawet za darmo. nie zasługuje na miejsce na półce.
QoS to żenujący upadek fantastycznej serii
Bez przesady. Zdarzały się słabsze filmy w serii (Moonraker, Śmierć nadejdzie jutro).
Co do "Moonrakera" to nie byłbym taki jednoznaczny. Film absurdalny, wręcz komediowy, nazbyt pastiszowy, ale jest w tym szaleństwie jakiś urok. Oczywiście bardzo dobrze, że później twórcy - dosłownie i w przenośni - wrócili na ziemię (tworząc realistyczne "Tylko dla twoich oczu"), ale jako taki specyficzny Bond na jeden raz ta część całkiem mi się spodobała.
Natomiast "Śmierć nadejdzie jutro" to gniot i co do tego chyba wszyscy się zgodzimy.
Zdecydowanie lepiej od Casino Royale ale z Bondem ta czesc ma jeszcze mniej wspolnego niz poprzednik.Jednak 7/10 jak najbardziej zasluzone bo oceniam go jako film akcji i pod tym wzgledem jest bardzo dobrze.
Na mojej półce znajdują się wyłącznie Bondy z Craigiem. QoS w wersji jednopłytowej, bo film aż tak dobry żeby dopłacac za kiepskie dodatki nie jest (choć mimo to dobry).
najprawdopodobniej tak samo jak jednopłytowe, czyli 5 kwietnia xD
Ja też mam zamiar zaopatrzyć się w ten film, bo jaka byłaby moja kolekcja Bondów gdyby jakiegoś w niej nie było. Jednak mam dylemat co do wydania, czy wwziąc podstawowe czy dwupłytowe.
Jednopłytówka jest w sklepach od 3 kwietnia. W tym samym czasie miała wyjść edycja 2 płytowa.
czytałem na mi6.co.uk że dodatki są bardzo mizerne więc chyba się nie opłaca dwu płytowej. może później wyjdzie jakaś lepsza wersja.
Z ciekawości włączyłem sobie lektora w QoS - tragiczny jest, już nawet w TDK był lepszy, ten tutaj, niejaki Tomek Śliwiński klepie wszystkie kwestie jednostajnym, wkurzającym "wesołym" tonem. Krew zalewa po minucie :)
Nie ma innej opcji, muszę kupić :) Ale jak usłyszałam lektora, to myślałam, że kogoś z miejsca pogryzę. Kto pozwolił tej ostatniej sierocie czytać?! Będę oglądać tylko z napisami, bo tak kopać film przez nachalnie i bezskutecznie próbującego się wczuć faceta to jest zbrodnia. O ile w CR lektor był całkiem do zniesienia, to w QoS naprawdę miły dla ucha głos Craiga jest zagłuszany przez jakieś lektorskie beztalencie. Wybór Śliwińskiego woła o pomstę do nieba ;/.
>> Bez przesady. Zdarzały się słabsze filmy w serii (Moonraker, Śmierć nadejdzie jutro).
"Moonraker" [8/10] to fantastyczny pastisz [stworzony na fali popularności "Star Wars"] z rewelacyjnymi rolami Richarda Kiela i oczywiście Rogera Moore'a.
"Die another day" [5/10] miał parę znaczących mankamentów, takich jak koszmarna piosenka w czołówce, niewidzialny samochód i parę innych kompletnych bzdur.
"QoS" [2/10] nie ma praktycznie żadnych zalet - koszmarnie zrobiony [operator z ADHD] film nie zawierający ni krzty starych Bondów i z fatalną rolą Craiga o czym pisałem wielokrotnie w innych tematach poświęconych temu tytułowi.
Prawda jest tak, że QoS jedzie na renomie poprzednich części. Gdyby ta seria nie cieszyła się taką popularnością, film już dawno poszedł by w zapomnienie, bo jest jedną wielką pomyłką, przy którym wspomniany wcześniej "Die another day" wydaje się dziełem dużo znacznie ciekawszym. Fakt, że niektóre elementy mogą się wydać lekko przesadzone(wielki laser w kosmosie czy niewidzialny samochód)itp. ale przecież to jest Bond, a nie kolejny realny film sensacyjny pokroju Bourne'a.
Ja chyba też sobie ustawie zdjęcie Connery'ego i podpisze się jako fan Bonda.
"ale przecież to jest Bond, a nie kolejny realny film sensacyjny pokroju Bourne'a."
Bourne to świetne kino. A to że jest 'realny' to znaczy że źle?? Teraz nie robi się takich filmów jak kiedyś. Inne czasy. Kiedyś większość filmów wyglądała jak 'stare' Bondy, bo tak się robiło filmy a teraz patrzymy na starsze produkcje inaczej. Czy ty chcesz aby teraz robiono filmy tak jak robiono kiedyś?? Wszystko poszło do pszodu, czas zaakceptować zmiany. Czy Bondy miały klimat? Oglądając filmy np. z Connery'm czuje się klimat czasów w których te filmy powstawały. No chyba że klimat nadawały żałosne gadżety, no to niewiem czy filmy o Bondzie były filmami o Bondzie czy o gadżetach...
Nie wiem dlaczego wszyscy piszą że Craig jest beznadziejnym Bondem. Craig wypada obok Connery'ego najlepiej. Gra świetnie i jest przekonujący. Aktor nie ponosi winy za to co się dzieje na ekranie (chodzi mi o fabułe). Taki jest scenariusz. On robi to co pisze w scenariuszu, aktor może zasugerować pare poprawek ale nie zmieni on całego scenariusza. Prawda jest taka że on gra świetnie i to właśnie jago rola jest największym plusem w tym filmie.
Mam kumpla i sobie tak gadaliśmy o niczym i rozmowa zeszła na temat filmów o Bondzie i powiedział że nie lubi Bonda. Jakiś czas później zobaczył 'nowe' Bondy i powiedział że są zajebiste i że z tych co widział te są najlepsze. No jak antyfan mówi że jest rewelacyjnie to nie wiem w czym problem.
"No jak antyfan mówi że jest rewelacyjnie to nie wiem w czym problem."
Cały sęk w tym, że to co podoba się antyfanowi niekoniecznie musi się podobać stałym fanom serii. Więc robimy Bonda dla fanów czy antyfanów? Dla Ciebie jako osoby która wcześniej nigdy nie lubiła Bonda może to nie mieć znaczenia, ale spróbuj też zrozumieć i postawić się na miejscu zwolenników "starego" Bonda.
"Kiedyś większość filmów wyglądała jak 'stare' Bondy, bo tak się robiło filmy a teraz patrzymy na starsze produkcje inaczej."
Nie do końca. Tak się składa że kiedy seria z Bondem pojawiła się na świecie, wyprzedziła swoją epokę o co najmniej kilkanaście lat. To było zupełnie coś nowego, całkowicie nowa jakość w kinie, która stanowiła później wzór dla jej naśladowców.
Co do Bourne'a przykre jest to, że kiedyś to Bondy wyznaczały standard i to inni się na nich wzorowali, podczas gdy teraz to Bond musi kalkować innych. Sam osobiście Bourne'a bardzo lubię, jednak komu jak komu, ale Bondowi po prostu nie wypada tak powielać obcych schematów.
Craig... Jest faktycznie bardzo dobrym aktorem, ale odnoszę wrażenie, że to co pokazuje w Bondzie to i tak jest może 1/4 jego możliwości.
Dla kogo rob się Bondy?? Raczej czego- Bondy robiło się, robi i będzie robić dla kasy-taka jest prawda. Ale Bondy robi się również dla ludzi, nie ma znaczenia czy ktoś jest fanem czy nie.
ajj błąd, błąd, kolejny błąd:D poprzednie części sprawiają właśnie że ocena "quantum of solace" jest niska bo wszyscy chcieli tego co już widzieli. gdyby to był oddzielny, zupełnie nowy film, byłby rewelacją zeszłego roku. a tak, wszyscy pierdzielą jeden po drugim że "to już nie bond" chociaż tak naprawdę widzieli pewnie kątem oka może ze dwie inne części. teraz mają wymówkę do stawiania słabych ocen.
Dokładnie odwrotnie. ;) Według mnie tylko fakt, że "Quantum of Solace" jest zaliczane do serii Bondów utrzymuje ten film na względnie wysokiej jak na niego średniej jaką jest 7. Gdyby ludzie patrzyli na nie jak na oddzielny film, idę o zakład że byłoby co najwyżej nieco ponad 6. Warto tu przytoczyć, że zaskakująco wysoką średnią ma "Śmierć nadejdzie jutro" (bodaj 7,1), a przecież wszyscy wiemy że ten film to totalna kompromitacja. ;) A jednak wielu ludzi patrzy na niego łagodniej, bo w końcu zalicza się Bondów.
Inaczej z kolei ma się sprawa z "Casino Royale". Gdybym miał je oceniać jako oddzielny film, dałbym pewnie 8 albo 9, bo abstrahując od bondowskości, samo w sobie jest bardzo dobrym filmem. Jednak że to Bond to musiałem wziąć pod uwagę też inne kryteria i dałem 7, co i tak jest przecież pozytywną oceną.
"Według mnie tylko fakt, że "Quantum of Solace" jest zaliczane do serii Bondów utrzymuje ten film na względnie wysokiej jak na niego średniej jaką jest 7. "
No nie wiem ludzie piszą że 1/10 bo to nie Bond i dlatego ma taką średnią sam nawet napisałeś że Cr dostałoby 8 albo 9 ale dałeś 7 bo było mało Bonda. Film jako film jest rewelacją. Wszyscy myśleli że nowy Bond to będzię taki Bond jaki był w filmach z Brosnanem czy Moorem a tu realizatorzy zaskoczyli. Nie było cioty z drętwym żartem w jednej ręce i pistolecikiem w drugiej. Coś nowego i ludzie przeżyli szok. Szok przeżyli przedewszystkim ci którzy przywykli do Bonda-cioty a ucieszyli się ci którzy byli zmęczeni tym co trwało wystarczająco długo by się zepsuć.
Ja na pewno nie. Słabo, słabo i jeszcze raz bardzo słabo. Straszna praca kamery, sam Bond w ogóle mnie nie zachwycił, a cały film zbyt nudny.
Do Pan T
"Ja chyba też sobie ustawie zdjęcie Connery'ego i podpisze się jako fan Bonda"
Jeśli nie podoba się tobie mój nick, zdięcie czy poglądy jakie głoszę, to mam dla ciebie dobreą radę. Przejdź na forum "Mody na sukces". Tam mnie nigdy nie spotkasz. Masz moje słowo.
Niestey jeśli dla ciebie Bond to tylko "żałosne gadżety" i lalunie krzyczące " och James". Już ci kiedyś powiedziałem:
NIE MUSISZ WCHODZIĆ NA STRONY GDZIE PISZE SIĘ O BONDZIE!
Przecież możesz produkować się gdzieś indziej.
"A to że jest 'realny' to znaczy że źle??"
Lubię filmy w bardziej poważnej tonacji np."Skazani na Shawshank". Pisałem już o tym kilka razy.
"Kiedyś większość filmów wyglądała jak 'stare' Bondy, bo tak się robiło filmy a teraz patrzymy na starsze produkcje inaczej. Czy ty chcesz aby teraz robiono filmy tak jak robiono kiedyś??"
Nie, chce żeby Bondy były zawsze Bondami, niezalerznie od tego kiedy powstały. To chyba jest jasne, prawda?
Czy Bondy miały klimat?
Oglądając filmy np. z Connery'm czuje się klimat czasów w których te filmy powstawały. No chyba że klimat nadawały żałosne gadżety, no to niewiem czy filmy o Bondzie były filmami o Bondzie czy o gadżetach...
Tak miały. Niepowtażalny, jedyny w swoim rodzaju, którego nie było w innych filmach. I tworzyły go nie tylko gadżety, ale i sam Bond który był postacią groteskową, przeryswaną, świat w którym żył, inny od tego który obserwujemy za oknem. Jego niewinne flirtowanie z Miss Moneypenny czy przekomażanie się z Q itd.
"Nie wiem dlaczego wszyscy piszą że Craig jest beznadziejnym Bondem."
Bo to jest szczera prawda.
"Craig wypada obok Connery'ego najlepiej"
Przepraszam, ale "Gdzie Rzym a gdzie Krym?" można by zapytać. Daniel Craig to nie ta sama liga co Sean Connery, który przeszedł do historii tej serii, stał się częścią jej legendy. Natomiast Craig szybko pójdzie w zapomnienie, jeśli dalej będzie grał tak jak w QoS.
"Gra świetnie i jest przekonujący"
Nie tylko warsztat aktorski się liczy. Szczególnie przy Bondzie, gdzie powinny być zachowanie jakieś kannony wyglądu i zachowania głównego bohatera, które zostały
"Aktor nie ponosi winy za to co się dzieje na ekranie (chodzi mi o fabułe)"
Nigdy czegoś takiego nie twierdziłem. Nie winie Craiga za to w czym, ale jak to robi.
"Taki jest scenariusz. On robi to co pisze w scenariuszu, aktor może zasugerować pare poprawek ale nie zmieni on całego scenariusza".
Akurat kiepski scenariusz to jeden z minusów tego filmu
"Prawda jest taka że on gra świetnie i to właśnie jago rola jest największym plusem w tym filmie."
Wg mnie, gra przeciętnie, gorzej niż w "Casino Royale" i jest to fakt niepowtażalny. I przez to swoją obecnością nie ratuje tego filmu, obniżając jescze jego ocenę.
"Mam kumpla i sobie tak gadaliśmy o niczym i rozmowa zeszła na temat filmów o Bondzie i powiedział że nie lubi Bonda. Jakiś czas później zobaczył 'nowe' Bondy i powiedział że są zajebiste i że z tych co widział te są najlepsze. No jak antyfan mówi że jest rewelacyjnie to nie wiem w czym problem."
W tym, że jak sam napisałeś twój kolega to "antyfan", który podobnie jak nie rozumie konwencji poprzednich części, więc jego zachwyt jest dla mnie zrozumiały. Podonie jak ty, woli filmy które się niczym nie wyróżniają i ich czas szybko przeminie. A Bondy z Connerym czy z Moorem będą żyć wiecznie, gdyż stały się już klasykami.
Wkradło się kilka błędów.
Mam dobrą radę...
Niestety, jeśli dla ciebie Bond to tylko "żałosne gadżety" i lalunie krzyczące "och James" to widziałeś jeden, góra dwa filmy i nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz.
oczywiście niezależnie, a nie niezalerznie;
I tworzyły go nie tylko gadżety, ale i sam Bond który był postacią groteskową, przerysowaną.
Świat w którym żył, był inny od tego który obserwujemy za oknem. Jego niewinne flirtowanie z Miss Moneypenny czy przekomażanie się z Q itd. stało się nieodłącznym elementem tej serii.
Szczególnie przy Bondzie, gdzie powinny być zachowane jakieś kannony wyglądu i zachowania głównego bohatera, które zostały naruszone, w CR i QoS.
Wkradło się kilka błędów.
Mam dla ciebie dobrą radę...
Niestety jeśli dla ciebie Bond to tylko "żałosne gadżety" i lalunie krzyczące " och James", to chyba w życiu widziałeś tylko jeden film, góra dwa.
Chce żeby Bondy były zawsze Bondami, niezależnie od tego kiedy powstały.
I tworzyły go nie tylko gadżety, ale i sam Bond który był postacią groteskową, przerysowaną, świat w którym żył, był inny od tego który obserwujemy za oknem. Jego niewinne flirtowanie z Miss Moneypenny czy przekomażanie się z Q itd. stało się nieodłącznym elementem tej serii.
Nie tylko warsztat aktorski się liczy. Szczególnie przy Bondzie, gdzie powinny być zachowanie jakieś kannony wyglądu i zachowania głównego bohatera, które zostały złamane w nowych filmach.
To chyba wszystko.
Ale się rozpisałeś...nie napisałem że mi się niepodoba, tylko że chyba sobie zmienie nick i będę znawcą Bonda. Widziałem więcej Bondów niż jeden czy dwa. Jedne pamiętam lepiej inne gorzej. Bondy Conneryego były fajne i nie ma tu co pisać. Bondy z Moorem a takie sobie miło było pooglądać ale wszystkie mi się zlewają w jeden film. Wystarczy zobaczyć jeden reszta jest podobna wg mnie. Są średnie wg mnie żadna klasyka. Bond Brosnana właściwie to na większą uwagą zasłuduje Goldeneye reszte można zobaczyś miło się ogląda oprócz Śmierć nadejdzie jutro bo to chyba najgorszy film jaki widziałem. Lubie kino przeciętne?? piszesz że lubie filmy przeciętne?? Nawet mnie nieznasz i mojego znajomego też nie a oceniasz. No ale to ty masz ustawione zdjęcie Conneryego i jesteś podpisany jako fan Bonda więc się nie spieram ze znawcą i internetowym psychologiem. To że pobobają mi się Bondy z Craigiem to znaczy że się nie znam?? Co za bzdury!!! Craig jest dobry w tym co robi i wychodzi mu to lepiej niż Mooreowi i Brosnanowi. Nie jest gogusiem z zegarkiem który strzela laserem. Connery i Craig aktorso prezentują się lepiej niż oni. Ich Bondy to prawdziwi twardziele. To Bondy Moorea i Brosnana doprowadziły do tego że Bond jest więźniem wizerunku cioty z pistoletem.
Co to za kretyński podział na Bondów-cioty i Bondów-twardzieli? Tak jak już wielokrotnie pisałem, niektórzy po prostu nie rozumieją konwencji ani idei starych Bondów. Bond Moore'a był bardziej gładki niż Connery'ego, lecz nie był ciotą tylko klasycznym, eleganckim dżentelmenem o dużym poczuciu humoru i autoironii. Gdyby był podobny do Connery'ego, to pewnie też byś narzekał, że jest taki sam. Moore nie był tak dobry jak jego poprzednik, ale wniósł wiele nowego do serii i samej postaci Bonda oraz poniekąd uratował cykl przed upadkiem w latach 70. Czy każdy Bond musi być typowym twardzielem? Na tym właśnie polegała siła Bondów, że w zasadzie każdy aktor grał inaczej, wnosił coś nowego, oryginalnego. Gdyby każdy kolejny Bond miał być taki sam jak Connery, to seria skończyłaby już jakieś 30 lat temu.
Chodziło mi o to że stał się więźniem wizerunku jaki wykreował Moore i który Brosnan utrwalił. Nie można robić inaczej bo wszyscy zaraz jęczą że to nie Bond. Jak ma się rozwijać jak wszyscy chcą coś w stylu Moore'e i Brosnana??
Jak ma się rozwijać to pokazał już 22 lata temu Timothy Dalton, który nie utrwalał wizerunku Rogera Moore'a, ale pokazał szpiega innego, który jak wspomniał kiedyś już Stranger wyprzedzał swoją epokę.
Paradoksalnie reformatorski Craig nie odtwarza niczego nowego. Poza skłonnością do częstego obrywania, krwawienia i nadużywania licencji na zabijanie na siłę stara się być drugim Connerym. O ile w "Casino Royale" wypadł świetnie to w "QoS" już trąciło drugą świeżością. Prócz wyczynów kaskaderskich jako aktor nie miał zbyt wiele do pokazania. W przeciwieństwie jednak do Strangera uważam że Craig nadaje się do roli Bonda, ale w konwencji w jakiej jest nam pokazywany. Kiedy czasy tzw. realistycznego Bonda miną (podejrzewam że Craig zagra maksymalnie jeszcze w dwóch Bondach) poznamy 7 odtwórcę roli agenta 007.
Nie wiem jak zagrał Dalton bo jak gdzieś napisałem nie kojarze go z roli Bonda.
Tak w Casino Royale wypadł rewelacyjnie tutaj przyznaje było tylko dobrze ale nie rewelacyjnie. Zagra jeszcze w dwóch Bondach?? Nie wiem ile zagra ale Brosnan zagrał w czterech o ile pamiętam i wszyscy nazywają go najlepszym Bondem. Osobiście uważam że częsta zmiana aktora może wyjść na dobre bo nie przyzwyczaimy się do jednego odtwórcy bo zanim przywykniemy pojawi się ktoś nowy, lepszy (bo zawsze jest ktoś lepszy).