zgadzam się w stu procentach. Richard Maybaum, Michael G. Wilson i inni scenarzyści starych Bondów czy to z Moorem, czy z Connerym starali się zrobić świetny film akcji z fragmentami komediowymi. Były części, które można nazwać pastiszem sensacji amerykańskich.
A to całę Quantum of Solace to zwykłe gówno opakowane w luksusowy papierek.
Droga panno Broccoli, córko legendarnego Alberta "Cubby'ego" - wy!@#$laj z czymś takim!!! Purvis, Wade i Forster - twórzcie sobie swoje sensacyjne gnioty, ale nie pod szyldem 007...
Blablabla i nie kończąca się opowieść czyli aciddrinker wie jak robić Bonda i pokazuje palcem kto się zna a kto nie:);):)
A właśnie bym zapomniał, nie zgadzam się. Bond był komediowy?? Sztywny żart jakoś mnie nigdy nie bawił mimo że lubie starsze Bondy żart jakoś mi nie pasował. Był o dupe potłuc ten "humor" więc się nie śmiałem i teraz też się nie śmieje i nie czuje straty. A to że jest zabijaką to oczywiste w końcu to agent Z LICENCJĄ NA ZABIJANIE, ma ich głaskać po głowach i mówić żeby przestali czynić zło na świecie??;)
Komediowy to tutaj wyjątkowo nietrafne określenie. Powiedziałbym groteskowy, pastiszowy, przerysowany.
A zabijaka i szpieg to nie jest to samo.
Tylko że powiedzmy sobe szczerze Bond nigdy nie miał za wiele wspólnego ze szpiegowaniem.
Heh, dobre "stwarzał pozory", spoko to wygląda czytając, ale wracając do szpiegowania co to za szpieg którego każdy zna. Zawsze mnie to interesowało. Bondowskie szpiegowanie tak samo wygląda teraz jak kiedyś, Bond ma rozwalić kogoś i tyle i wszyscy wiedzą że to "szpieg" ale to Bond więc nie czepiajmy się tego "szpiegowania";) tego teraz i tego kiedyś...
Faktycznie, trochę dziwnie to zabrzmiało. :P A więc może inaczej - całe to "szpiegostwo" było pokazane w sposób bardzo powierzchowny, uproszczony. Ale było.
Ja myślę że ten stary bond był bardziej naturalny ''ludzki'' ,a ten nowy to jakaś krzyżówka Bonda z cyborgiem chodzi mi o nienaturalny wysiłek i brak zmęczenia.W takim tempie biegać i skakać to sportowiec nie dałby rady.
Poza tym sposób kręcenia,chodzi mi o kamerę jest taki chaotyczny że wydaje mi się że czasem bez sensu np;podczas akcji jest masę niepotrzebnych ujęć upakowanych na max)
Wolałem kamerę ze starych bondów.
Nowy Bond mi się nie podoba ponieważ stał się cyborgiem i jest mało ludzki tyle.
Obraz jest kompletnie nieczytelny - nonstop ciagle przelatuje ci przed oczami i ty nie mozesz miec nawet chwili by zastanowic sie co widziales. Fabularnie tez jest slabo - bioterrorysci...
Z nowym Bondem to tylko Casino Royale jest b. fajnym filmiem - przyjemnie oglada sie go ponownie, nie to co QoS
kasyno królewskie ratuje się tylko rewelacyjnym czarnym charakterem. gdyby nie Craig można było z tego zrobić niezły film - to fakt.
Zaczęłam oglądać całą serię od nowa i doszłam do wniosku że dzisiejszy Bond musi dużo biegać, skakać po dachach itp. Oczywiście film jest bardzo efektowny ale nie ma już tego charakteru co najstarsze części. Tam James posługiwał się częściej swoim mózgiem a nie mięśniami.
Bardzo mi się podobało QoS ale jako film sensacyjny nie jako następna część tego kultowego już filmu.