cały film tylko się gonią czy to autami, czy też łódkami ,samolotami a dla tradycjonalistów biegają. A jak akurat mają przerwę w berku to robią innego rodzaju akrobacje w zamyśle twórców nazywane walką i inne takie niestworzone cuda na kiju. Szkoda że zapomniano o przyzwoitym scenariuszu i w ogóle logicznej fabule...W zasadzie film uznałbym za stracony gdyby nie ostatnia scena, w Kubaniu. Ale nawet tą scenę potrafili spaprać wrzucając w ten niegościnny tatarski teren M i całą brytyjską familię...