PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=349210}

007 Quantum of Solace

Quantum of Solace
2008
6,7 165 tys. ocen
6,7 10 1 165414
5,7 55 krytyków
007 Quantum of Solace
powrót do forum filmu 007 Quantum of Solace

Wszystkie filmy z Bondem to dla mnie mega kiszka, ale ten przebija wszystko. Fabuła to jeden wielki bełkot będący wypełniaczem miedzy kolejnymi scenami akcji - jakas organizacja, jakieś układy, jakiś dyktator - konia z rzędem temu co to zrozumiał.
Montaż jeszcze gorszy - taśma tak pocięta, że zupełnie nie wiadomo co się na ekranie dzieje.
Do tego kpienie z widza. Realizm zerowy, to co wyprawiał Bond to nawet nie science-fiction, tylko same fiction. No ale to juz bolączka wszystkich części.

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

człowieku że nie potrafisz ogarnąć nieco bardziej skomplikowanej fabuły to nie znaczy że ten film jest bełkotem.

ocenił(a) film na 3

Padnę ze smiechu. Chyba nie wiesz czym rożni sie skomplikowana fabuła od bezsensownego gówna. Nie dosć, że film trwa niewiele ponad 1.5h to na dodatek większość tego czasu została wypełniona scenami akcji robionymi na modłę fanów J. Bourne'a. Tyle, że do Bourne'a ten film nie ma nawet startu ze względu na całkowity brak uroku, jakiejś interesującej intrygi czy chociażby dłuższego dialogu.

O samej postaci Bonda nawet nie ma co sie wypowiadać, bo szpetny kurdupel wypychajacy wargi niczym panienka z serwisu fotkowego to dla mnie nieporozumienie.

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

W takim razie proszę bardzo wyjaśnij mi na czym polega skomplikowana fabuła a na czym bezsensowne gówno.
Natomiast sceny akcji są dużo bardziej widowiskowe i efektowne niż te w Bourne, tam bardzo mdły pościg w Moskwie gdzie co był sekundy mieliśmy cięcie montażowe, zero emocjo, zero napięcia. A intryga w Bourne? Banalna, oglądamy w zasadzie stare schematy znane na stek wielu wcześniejszych filmów.

Jeśli chodzi o postać to bezsprzecznie najlepszy Bond od czasów Connery'ego. Zupełnie nowy Bond, ale tym razem z doskonałym, przemyślanym wejściem w tę postać, nadający jej nowe rysy. To Bond twardy, brutalny, czasem nieokrzesany, ale potrafiący być eleganckim. To Bond dynamiczny, szybko podejmujący decyzje. To też Bond myślący, mający rozterki i wątpliwości. To prawdziwy Bond, w którego można uwierzyć!!! Pozostali Moore, Brosnan, Dalton, Lazenby to przy Craigu lalusie

ocenił(a) film na 3

Na początek wyjaśnijmy sobie jedno. Niski poziom tego filmidła to nie tylko mój wymysł - profesjonalni krytycy zarzucają mu to samo. Średnia z 38 zagranicznych recenzji to 58/100. Czyli bardzo nisko. Ultimatum Bourne'a ma na ten przykład 85/100 przy tej samej próbce, czyli bez porównania wyżej. New York Times i USA Today wystawiły mu maksymalna możliwą notę, przy czym w przypadku nowego Bonda nawet najbardziej entuzjastyczne recenzje nie dawały więcej niz 75/100. Wiec to nie są moje własne rojenia, tylko wnioski całej masy inteligentnych ludzi.

A co do pytania postawionego w pierwszym zdaniu, to odpowiadam, że marskość fabuły objawia sie tu tym, że nie ma tam ani jednej ciekawej sceny niebędącej scena akcji. Nie ma ani charyzmatycznego przeciwnika, ani dłuższego dialogu, ani nawet ciekawszego wątku. W Casino Royale było jeszcze na czym oko zawiesić - chociażby scena turnieju pokerowego - dla kogoś kto gra w pokera bardzo bzdurna, ale jednak na swój sposób ciekawa.

Wracając do samego Bonda. nigdy nie lubiłem tej serii, ale o ile sie nie mylę to jej istotą byli bohaterowie, którzy do wychodzenia cało z opresji wykorzystywali inteligencję i urok osobisty. Tutaj natomiast mamy do czynienia z maszynka do zabijania.

użytkownik usunięty
Motorcycle_Boy

A kto tu się sugeruje zdaniem jakiś krytyków? Z resztą jeśli chodzi o ich opinie na temat nowych Bondów i Bourne to Casino Royal jest wyżej oceniane niż Tożsamość i Krucjata natomiast z Ultimatum jest na równi, QoS oczywiście słabsze ale nie aż tak aby je nazywać gównem.

Również mi brakowało scen budujących napięcie scen, takich jak gra w kasynie w Casino Royal. Scen akcji jest dużo, ale to nie przeszkadza gdyż są one bardzo widowiskowe, ciekłych dialogów tez trochę było przede wszystkim rozmowy Bonda z M to mistrzostwo sarkazmu. Jeśli chodzi o sam pomysł to jest dość oryginalny gdyż po raz pierwszy w historii tej serii mamy do jest bezpośrednim sequelem poprzedniej części.

Poprzedni bohaterowie wychodzi z opresji zawsze uczesani i z uśmiechem na twarzy a tyłek ratowały im przeważnie te idiotycznych gadżety.

ocenił(a) film na 3

Ależ ja uważam Casino Royale za całkiem dobry film. Oczywiście jeśli wziąć poprawkę na to, że generalnie nie lubię filmów z Bondem.

nie uwierzysz ale te idiotyczne gadzety to cecha charakterystyczna Bondow, Connery, Moore, troche tez Brosnan moze nie byli super nawalajacymi sie Bondami ale mieli blysk w oku i wzbudzali sympatie a to chodzilo a Craig nie ma tych cech.

użytkownik usunięty
kierat10

stare Bondy to były to bardzo sztuczne, kiczowate i przerysowane postaci których to dłuższe oglądanie budziło odruchy wymiotne natomiast w nowych Bondach z Craigiem mamy , prawdziwego agenta z krwi i kości i który w dodatku najbardziej ze wszystkich odpowiada Flemingowskiemu pierwowzorowi

nie pamietam zeby Flemingowski Bond byl sztuczny i sztywny, z kamienna twarza bez mimiki, przypominajacy bardziej z urody rosyjskiego agenta od brytyjskiego, bardziej ordynarny niz dzentelmenski, malo naturalny, bardziej komandosem niz szpiegiem, kiepskim podrywaczem, natomiast to wczesniejsi odtworcy grali bardziej naturalnie.

Motorcycle_Boy

"Montaż jeszcze gorszy - taśma tak pocięta, że zupełnie nie wiadomo co się na ekranie dzieje."

Ja to nazywam "dejczeryzmem", na cześć jednego z rodzimych filmorobów. Największy szok był w scenach podczas opery "Tosca", gdzie akcję Bonda dynamicznie przemieszano ze scenami tragedii na deskach opery.

ocenił(a) film na 6
Motorcycle_Boy

"Wszystkie filmy z Bondem to dla mnie mega kiszka" - skoro są takie słabe to czemu oglądałeś kolejny i kolejny film z cyklu? :D
Ale z resztą tego co napisałeś w większości się zgadzam. Montaż beznadziejny, ciężko się przez to oglądało, realizm - "Bondy" nigdy nie były bardzo realistyczne ale tutaj ta scena z samolotem; Bond nauczył się latać :o fabuła rzeczywiście zagmatwana, ogólny sens wyłapuje się bez problemu, ale to i tak pierwszy "Bond" w którego fabule trochę się pogubiłem. I za dużo tej akcji, to nie był film akcji tylko jakiś pokaz scen akcji.

ocenił(a) film na 6
guliver_filmweb

Co prawda to prawda, ale nie popadajmy w skrajnosci, ktora moze byc np. Die Hard 4.0, gdzie Willis wskakuje na skrzydlo odrzutowca;d tutaj jest hardcorowo ale pamietajmy, ze moglo byc gorzej :P
Casino jest rewelacyjny, QoS tylko dobry, dalem 8 bo lubie Craiga i milo mi sie ogladalo i lubie Bondy z nim. Obiektywnie QoS zasluguje na ocene 6-7, cos takiego. Pozdrawiam.

Motorcycle_Boy

Ale w sumie i tak wolę "Quantum Of Solace" niż "Casino Royale". W "CS" za dużo ostentacyjnych zerwań z wcześniejszymi filmami (dziwaczny gunbarrel, sekwencja od czapki).