Czuję się w obowiązku napisać, że jest to przykład filmu "niezależnego" w najgorszym tego słowa znaczeniu. Wieje od niego amatorszczyzną na kilometr. Wbrew pozorom nie chodzi tu o słabą grę aktorską, którą można tłumaczyć niskim budżetem, jest bowiem wiele filmów z przeciętną grą aktorów, które mimo wszystko potrafią wciągnąć widza intrygującym scenariuszem, dialogami pełnymi sarkazmu i ironii, czy wartościową diagnozą rzeczywistości przemycaną przez autora. Tutaj niestety tego nie ma. Dialogi, których napisanie (zwłaszcza w filmie niezależnym) nie wiąże się przecież z wysokością budżetu, są po prostu słabe. Pełno w nich nic nie wnoszących powtórzeń i zapychaczy. Chyba pięciokrotnie słychać dialog:
- Co o tym myślisz?
- Nie wiem
Za każdym razem z tym samym efektem - żadnym. Jeśli nic z tego nie wynika, to po co to jest? Być może w zamyśle autora-amatora miało to tworzyć atmosferę naturalizmu, w praktyce jednak zwyczajnie irytuje i sugeruje dyletanctwo scenarzysty. Naturalizm, który do niczego nie prowadzi, nie sprawdza się w filmach. Za piątym "nie wiem" naprawdę wszyscy są już pewni, że bohater nie wie co się dzieje. Za szóstym razem sytuacja nie ulega zmianie i widz po prostu ma ochotę rzucić czymś w kineskop. Tak się nie pisze.
Co jeszcze? Jest w filmie spisek, ale jeśli widz ma cień nadziei że jego przyczyny zostaną w finale ujawnione, jest niestety w błędzie. W zamierzeniu intrygująca scena luki czasowej, istnieje tylko po to żeby pojawić się ponownie w finale. Czemu? Tego nie zdradzę, ale mimo całego zamieszania finał kompletnie rozczarowuje. To tak, jakby wprowadzić do fabuły Gwiazdę Śmierci tylko po to, żeby opowiedzieć historię pracującego na niej hydraulika. Hydraulik mógłby pracować w hurtowni albo hotelu, więc sięganie po tak nierealistyczne środki wyrazu jest wyraźnym znakiem, że mamy do czynienia ze scenarzystą-amatorem.
Niestety film rozczarowuję. Jest nudny, z fatalnymi dialogami, nijakimi postaciami i intrygą rozbuchaną zupełnie bez powodu. Nie warto.