PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31653}

15:10 do Yumy

3:10 to Yuma
1957
7,7 7,5 tys. ocen
7,7 10 1 7524
7,7 10 krytyków
15:10 do Yumy
powrót do forum filmu 15:10 do Yumy

Dziwny...

ocenił(a) film na 9

Uwaga spoilery! Film sam w sobie jest dobry, ale zakończenie mnie negatywnie zdziwiło. Gangster, który z uśmiechem na ustach wsiada do pociągu by wylądować w pierdlu? Nawet jeśli darzył sympatią swojego 'opiekuna', to nie jest to żadne wytłumaczenie.

ocenił(a) film na 5
Shape

Ha ! Dokładnie to samo mnie zaskoczyło in minus. Chyba już bym wolał żeby zginął w imię sprawy, bo tak wyszło bardzo sztucznie i cukierkowo. Dobry bohater zwyciężył, dostał hajs, uratował rodzinę i sprowadził deszcz. A zły (ale budzący sympatię) trafi do więzienia skąd i tak ucieknie z szelmowskim uśmiechem na ustach.

6/10

ElCrackTotal

No i chyba własnie o to chodzi. Wie że ucieknie, więc może właśnie za swojego opiekuna dokończyć robote. Dostarczyć się do więźienia. Mnie własnie ta końcówka najbardziej urzekła.

ElCrackTotal

No i chyba własnie o to chodzi. Wie że ucieknie, więc może właśnie za swojego opiekuna dokończyć robote. Dostarczyć się do więźienia. Mnie własnie ta końcówka najbardziej urzekła.

ocenił(a) film na 9
Dr_Nobody

Shape, ElCrack,
nie zgadzam się kompletnie. Myślę, że taki obraz złoczyńcy jest bardziej fascynujący, zapada w pamięć.
A czego oczekiwaliście? Że boss gangu powybija wszystkich przeciwników, uwolni się z rąk prawa i, jadąc w stronę krwawiącego zachodu słońca, dołączy do swych kumpli? Chcecie zła absolutnego, bo jest widowiskowe, spektakularne, bo do tego przyzwyczaiła Was holywoodzka sztampa - taaa, to jest to!
Ale gangster, który okazuje się człowiekiem jest "dziwny" i "cukierkowaty".

elton_monroe

To chyba aluzja do remake'u, co;)?
Mi też nie przeszkadzała postawa Wade'a w oryginale. Zresztą już samo ukazanie sympatycznego mordercy, który zabija dla zysku, nie w imię zasad było moim zdaniem powiewem świeżości dla tego gatunku.

ocenił(a) film na 9
elton_monroe

Nie chodzi o "zło absolutne", tylko działanie wbrew ludzkiej naturze. Jeśli traktować to zakończenie serio, to bohater z pewnością nie był zrównoważony psychicznie.

ocenił(a) film na 8
Shape

Pomocy! Kto traktuje serio stare westerny? Te filmy rządzą się swoimi prawami - honorowy główny bohater, bezbrzeżne prerie, obowiązkowy happy end i oczywiście wierna blondynka w tle. Takie są zasady tej gry i warto je przyjąć, bo wtedy czeka nas - po prostu - świetna rozrywka. Po prawdę psychologiczną odsyłam do zgoła odmiennych gatunków filmowych.

ocenił(a) film na 9
Shape

o, bo tu w ogóle o co innego chodzi. "Boss gangu" to nie jest taki sobie, pierwszy z brzegu degenerat. To Prawdziwy Mężczyzna. Droga przestępcza to dla niego owszem, sposób łatwego zarobkowania, ale przede wszystkim Męska Przygoda. Wreszcie trafił na godnego siebie przeciwnika: nie zastraszonego wieśniaka, a odważnego faceta, do tego rozważnego i umiejącego posłużyć się bronią (nie tak jak "narwany" woźnica dyliżansu), jednym słowem Drugiego Prawdziwego Mężczyznę. Rozgrywka między nimi to nie walka dobra ze złem (chociaż oczywiście łatwo to wpisać w ten schemat), a pojedynek - gra równorzędnych przeciwników. Stąd ten delikatny uśmieszek, gdy Boss tuż przed skokiem do pociągu widzi swoich ludzi, widzi ich marność (cóż, ten jego gang składa się z typowych degeneratów). Wybiera sobie po prostu "godnego" partnera w grze, i wcale nie szkodzi, że stoi on po przeciwnej stronie barykady.
Niemały udział w tej końcowej decyzji ma również swiadomość, że Boss jest bohaterem mitu. Oto dzieje się Historia, o której przez wiele lat będą sobie opowiadać nie tylko dzieci jego strażnika, ale w ogóle wszyscy. A z naszego "codziennego" doświadczenia wiemy, że spektakularna klęska sprzyja tworzeniu się legendy. Boss wybiera (świadomie i dobrowolnie, z rozmysłem) własną legendę, za cenę wolności.
Wszystko doskonale sie tu motywuje, tyle, że "poza zasadą przyjemności", i sugerowąłbym, by ogladający, a zwłaszcza piszący tu o kinie, umieli spojrzeć na motywacje bohaterów ponad ich doraźnymi zyskami, chyba, że wolą wypisywać durnoty.

wojtekacz

Dodałbym jeszcze jedną rzecz - dialogi. Niestety widziałem dzisiaj tylko remake, ale jeśli jest on zgodny z pierwowzorem, to pojawia się tu temat wynagrodzenia w kontekście przetrwania rancza i środków do życia rodziny Dana. Ben Wade wie, że jeśli odjedzie tym pociągiem, to wynagrodzenie musi zostać wypłacone. Co prawda w remake pojawia się gwizd na konia, który słysząc go biegnie za pociągiem, co daje nam jeszcze jedną możliwość interpretacji, tym niemniej zadanie zostało wykonane - Ben został odstawiony do pociągu I NIM ODJECHAŁ.

ocenił(a) film na 9
Pete

A ja właśnie nie widziałem remake'u; podobno bardzo się różnią. Tak czy inaczej: polecam pierwowzór, a jak podobał Ci się remake, to ta wersja też Ci się spodoba.

wojtekacz

Różnią się zakończeniem przede wszystkim.

NickError

Obie wersje po trochu się uzupełniają. W remake'u mamy jak to w holywoodzkim kinie bywa, dosadne pokazanie motywów Wade'a - szanuje Dana jako rodzica, którego nigdy nie miał. Interpretacja wojtekacza też jest dobra i uzupełnia motywy obu panów. Osobiście wyżej cenię zakończenie filmu z 1957 r. Jest mniej patetyczne. Na pewno pierwowzór pozostawia więcej przestrzeni do interpretacji i przemyśleń.

Pete

Założyciel tematu właśnie nie zrozumiał chyba wyjątkowości postaci Wade'a ale dziękuję, że ktoś pokwapił się szybko z wyjaśnieniem. Mam również podobne odczucia co do zakończenia mimo, że w pierwowzorze żadnego gwizdu nie ma mimo to ten szelmowski uśmiech poddaje pod wątpliwość fakt, że w ogóle dotrą do Yumy.
Remak'u nie widziałam ale obsada aktorska zapowiada się ładnie więc skoro nie ma żadnych zgrzytów to chyba warto porównać.

Shape

No i co? A jak w 'Pulp Fiction' gangster grany przez S. Jacksona doznaje objawienia i kończy z procederem, to jest OK, nie? Tutaj bandyta grany przez Forda nie jest przecież tępym zabijaką, przeciwnie, jest inteligentny i ma wiele ludzkich odruchów. Potrafi docenić determinację farmera w zmaganiach z trudami życia dla dobra rodziny. Dlatego postanawia mu pomóc. Zgadza się, to jest 'dziwne', bo nierzeczywiste i nietypowe dla naszego egoistycznego i wilczego świata. Ale nie deptałbym tego filmu tak po prostu przez wzgląd na 'nieracjonalne' zachowanie gościa. A remake moim zdaniem jest świetny - z tym, że tu R. Crowe jako bandzior Wade jest jeszcze większym 'myślicielem' niż w wersji pierwotnej.

ocenił(a) film na 8
Shape

Ten "szelmowski" usmiech zostawia sie dla interpretacji widza.Swietny zabieg.Moze on oznaczac : " udało Ci sie, ale długa jeszcze droga przed nami i nawet nie wiesz ,ze to dopiero poczatek kłopotów.Lub : |nawet jak dojedziemy to i tak zwieje"Itp.