Fani westernu prawdopodobnie zachowawczo się nie zgodzą z tą opinią...bo o ile stara wersja YUMY była nowatorska w prowadzeniu narracji i budowaniu dramaturgii to ta z 2007 miała gęstszą atmosferę i za pomocą suspensu wywierała w odbiorcy większe emocje.
To tyle, jeśli chodzi o obszar wywoływania emocji u widza. Można to różnie oceniać np. jako tani zabieg socjotechniczny...
Wersja YUMY z 1957 to zupełnie inne kino, przełamywano w nim schemat w budowaniu psychologii postaci. Mamy w niej świetną muzykę, klimat i zmanierowane aktorstwo (takie jak lubię). Sądzę, że w 57' widz też był inny, kino bardziej kontemplacyjne mogło odnieść sukces kasowy. W nowej YUMIE w naszych czasach, po prostu zrezygnowano z wymagającej skupienia narracji i zatrzymano wzrok widza na ekranie dzięki zwielokrotnieniu suspensów - takie czasy i taki widz.