W skrócie wsz. teraz poruszać nie będę.
1. Wątek miłosny - ona go kocha, on kocha ją. I tęsknią... i on staje w jej obronie! Koniec.
Nie wiadomo dlaczego ona go kocha, nie wiadomo dlaczego on kocha tą idiotkę, nic, po
prostu kocha. Nie ma to większego znaczenia dla fabuły, ale jakże to tak - Polski film
WOJENNY bez miłości?
2. Scenariusz - śmiech na sali, mógłby spokojnie być napisany przez gimnazjalistę bo i
do nich został skierowany. Są nawet tak podstawowe błędy jak powtórzenia:
"-Co Polacy nadają
-Biblię
-Co?
-Biblię
- aha"
Przenosimy się w inne miejsce, dowódca szyfrantów nie wie, co rozkazał swoim ludziom
(najwidoczniej całym dwóm) podchodzi do nich i dociekliwie pyta:
"Co chłopaki... [w tle cały czas czytają BIBLIĘ] nadajecie?
- Pismo święte
- Co?
- Pismo święte
- Może się w końcu nawrócą" łohohohohooho - to ci dowcip.
Ewidentnie ktoś wymyślił, że tępy widz musi usłyszeć pięć razy, że polscy szyfranci
nadawali pismo święte, bo inaczej idiota nie zapamięta.
"Wrócisz?
- Wrócę
- Ale powiedz że wrócisz
- Wrócę
- Przysięgnij
- Weź kobieto sp****alaj.
3. Gra aktorska:
Olbrychski - dobry aktor, acz do Piłsudskiego (który mówił z zupełnie innym akcentem) w
ogóle się nie nadaje. Cały czas wyglądał śmiesznie z tymi doklejonymi wąsami.
Szyc - nie miał się czym popisać, przeciętnie.
Urbańska - Dno; nawet gdyby była dobrą aktorką - KTO DAJE DEBIUTANTCE ROLĘ
PIERWSZOPLANOWĄ?
Ferency - poza jedną sceną - b. dobrze
Ksiądz - b. dobrze
Cała reszta - słabiutko
4. Ta Bitwa Warszawska, która najwidoczniej równa się całej wojnie polsko-
bolszewickiej, to jakieś małe starcie pod cmentarzem, naszczęście dzielny polski 300
osobowy pułk kawalerii wyciął w pień 50 najeźdźców.
Dokładnie. Z postem założyciela wątku zgadzam się w całej rozciągłości. A przedstawienie Rozwadowskiego jak... słucha swojego planu, który w filmie wymyślił Piłsudski, przyprawiło mnie o taki opad rąk, że do końca tego "dzieła" siedziałem niemiłosiernie wkzdenerwowany. Co tam robił ten konsultant historyczny? Sprawdzał uprzęże przy koniach? Ja bym się nie podpisał nazwiskiem pod czymś takim.
Ta scena którą wspomniałeś była żałosna - tak samo jak ostatnia, w której Olbrychski dyskutując z Wieniawą w lesie przewiduje swoją przyszłość jako męczennika narodu.
(Bo przecież nikt nie będzie pamiętał jego osiągnięć jak zamach majowy, proces brzeski czy prawdopodobne otrucie Rozwadowskiego)
Mam dokładnie takie same odczucia. Dodać mogę jeszcze, że 3D przypominało mi kiepską grę komputerową. Wszyscy w kinie się śmiali:/ Mocnym punktem jest tu Ferency, za niego 2/10.
Prawie zapomniałam, jedna scena mnie zachwyciła. Jest koniec filmu, Natasza z Szycem się całują, a tu nagle z tyłu pojawia się jakaś zabandażowana głowa, która wydaje się mówić "WTF?".
3D na ogół było znośne, aczkolwiek przy scenach walki nie było widać co się dzieje - powstawała jedna wielka zamazana papka.
Właśnie-papka, czy cienie. Gdy ekran "się przybliżał" trawa była zamazana. Jeśli chodzi o 3D, to spadająca flaga była OK.
Zgadzam się. Mimo że to film patriotyczny wszyscy na seansie siedzieli, zacieszając się... Hmm... Coś najwidoczniej było nie tak. Najbardziej tłum rozbawiła Urbańska namiętnie strzelająca z kałacha, albo odkopująca się z trupów, gdy okazało się, że jedyna przeżyła(wielka szkoda) atak i łazi po okopach niczym Will Smith w "Jestem legendą"... Na filmie miałam wrażenie, że twórcy rzucili pomysł, nagrali parę scen i posklejali żeby było w miarę chronologicznie ale niekoniecznie z sensem. Sceny walki to totalne DNO. Przez pierwsze pięć minut było nawet spoko, ale oglądając to sami przez kolejne dwadzieścia to już gorzej. 1/10
O! Ważną rzecz mi przypomniałeś - w tym filmie cała walka jest ukazana bardzo monotonnie. Wpadają na siebie i duszą, czy dźgają. Nawet gdy strzelają to nie ma w tym nic ekscytującego.
http://www.youtube.com/watch?v=Pb8IhwKp-Zk&feature=related
To dla tych co uważają, że tylko na zachodzie można zrobić dobry film wojenny, w związku z czym nie ważne co my zrobimy musimy być zadowoleni.
"Cała historia związana jest z dwoma braćmi Jin-tae (Jang Dong-gun) oraz Jin-seck (Won Bin) którzy zostali wcieleni do wojska podczas wybuchu Wojny w Korei (25 czerwca 1950 r.). Starszy z braci robi wszystko aby ochronić swojego brata przed śmiercią, dlatego też zgłasza się na ochotnika do wszystkich misji. Młodszy brat interpretuje to jako obsesję starszego brata na punkcie chwały i sławy. Niedługo jednak pojmie jak bardzo się mylił..."
Teraz koreańce zrobili drugi wyglądający jeszcze lepiej (ten jest z 2004) "My Way"
http://www.filmweb.pl/9.Kompania
"Wstrząsająca, zrealizowana z ogromnym rozmachem, ekranizacja rosyjskiej kampanii wojennej w Afganistanie. Wielki hit w Rosji - w ciągu dwóch pierwszych tygodni wyświetlania film obejrzało 3,8 mln widzów! Rok 1988. Młodzi żołnierze sowieckiej armii przeniesieni zostają z obozu szkoleniowego w samo centrum wojennej zawieruchy w Afganistanie. Tam otrzymują zadanie utrzymania wzgórza 3234, jednak wyniszczające ataki partyzantów afgańskich dziesiątkują oddział. Zdesperowani żołnierze błagają dowództwo o pomoc. Odsiecz jednak nie nadchodzi. Skazani są tylko na siebie.... Film oparty na prawdziwej historii. [Opis dystrybutora]"
I OBA TE FILMY OPOWIADAJĄ JAKĄŚ HISTORIĘ!!!
Dla chętnych mogę przytoczyć więcej, także i polskich.
Podpisuje się pod tym. Urbańska niech sobie śpiewa z jakimiś tam gwiazdami, aktorką to ona jest marną. Sceny z nią bawiły, ciężko było zachować powagę. Reżyser chyba nie potrafił się zdecydować czy to ma być komedia czy dramat. Najpierw scena z hemoroidami, zaraz komuś urywa nogi...
A ta scena niby "komiczna", gdy "parodiowała" bolszewików, była żałosna i naprawdę nie mogłem doczekać się jej końca.
6. Brak związku przyczyonowo skutkowego, ani jakiegokolwiek pomiędzy jedną sceną a drugą - skaczemy sobie z miejsca na miejsce, bez powodu. Na dobrą sprawę ciężko zauważyć, że od marszu na Kijów do Bitwy Warszawskiej minęło ładnych pare miesięcy.
Jak dla mnie film jest tak słaby, że aż żałuję wydanych na niego pieniędzy. Może nie jestem jakimś znawcą kina, ale nie trzeba nim być, żeby zauważyć, iż film to totalna katastrofa. Jadąc do kina, specjalnie nie czytałem wcześniej niczego o filmie, żeby sobie nie psuć wrażeń, dodatkowo oczekiwania podsyciła nauczycielka historii, która stwierdziła, że "mamy przygotować się na sceny wojenne w najbardziej realistycznej postaci". Zupełnie innego filmu się spodziewałem. Film zaczął się i skończył równie niespodziewanie. Prawie nic z tego filmu nie jest zrozumiałe, co chwile przeskakujemy w inne miejsca, a w żadnym z tych miejsc, nic nie jest dobrze wyjaśnione. Spodziewałem się filmu o wojnie, nie o Urbańskiej i Szycu. Tymczasem kilka scen walk na cały film, które trwają kilka chwil i gówno z nich wiadomo. Poziom aktorstwa, żenada. Kamera podczas potyczek zachowywała się jak popieprzona, trzęsący się obraz, rozmazania. Realizm w filmie też słaby, już kilka(naście) lat temu potrafili zrobić film, który nawet na ekranie komputera ma bardziej realistyczną wizję obrazu po walce. Zapamiętałem tylko, jak jednemu ucinali rękę, tak to zero scen, jakie powinny, być, wszędzie lecą granaty, a może z dwie osoby z urwanymi kończynami zauważyłem. Pomysł dobry, ale fatalna realizacja. Jakaś mała potyczka, po której wyskakuje Piłsudski i opowiada o pięknym zwycięstwie. Także cały klimat został jak dla mnie zabity przez kolorystykę filmu, koniec bitwy, wychodzi Natasza, wszędzie trupy, pokazują te pole bitwy, a ostrość i głębia kolorów jak w avatarze, krew się świeci jak psu jajca. Jak dla mnie taki film powinien mieć odpowiedni "wojenny" klimat, a tu nawet tego nie ma. Bardzo bym chciał, aby ten film był dobry. Jak Polak, bardzo bym chciał, by tego typu polskie produkcje budziły pozytywne emocje i tę dumę w sercu. Niestety, ale się rozczarowałem, film chyba trochę przerósł tych, co go tworzyli. Widzę, że Polska jeszcze nie dojrzała do bycia częścią Europy.