2 dni w Nowym Jorku

2 Days in New York
2012
5,5 10 tys. ocen
5,5 10 1 10246
5,2 9 krytyków
2 dni w Nowym Jorku
powrót do forum filmu 2 dni w Nowym Jorku

5/10

ocenił(a) film na 5

wielkie rozczarowanie, "2 dni w Paryżu" jest świetne, pamiętam, że śmiałem się z rewelacyjnych dialogów, Goldberg był znakomity, tu go nie ma i film ewidentnie na tym traci; brak sarkazmu, praktycznie pozbawiony ciekawych dialogów, śmiałem się może ze 2-3 razy; zdecydowanie za mało, szkoda
Moja ocena: 5/10

Pauleta

Zgadzam się, a w ocenie będę bardziej surowy: 3/10. Niestety sceny są nudne (poza paroma wyjątkami), niektóre maksymalnie idiotyczne. Poprzednia część bije na głowę "to coś".

ocenił(a) film na 4
Pauleta

Beznadziejne dialogi, jak i główna aktorka irytowała mnie przez cały film. W Paryżu była jakaś znośniejsza ...

ocenił(a) film na 6
Pauleta

Zgadzam się. Film zrobiony niepotrzebnie, trochę na siłę, być może Delpy potraktowała go jako rodzaj terapii po śmierci matki...? Sama nie wiem, próbuję znaleźć sensowne wytłumaczenie.
Irytował mnie Mingus i Rose.

zinfandel

Muszę się z wami zgodzić :( Takie rozczarowanie eh Nudnawy, słabe oj słabe dialogi, Mingus irytujący, a szczególnie te jego monologi przy Obamie ;P, żarty sucharowate. Szkoda, bo mógł to być dobry film.

pixi222

"Zabójczo inteligentna i piekielne zabawna, jeszcze lepsze niz 2 Dni w Paryżu..." itp... Jak widzę teraz te reklamy to mnie chce szlag trafić, bo chyba jest mowa o 2 różnych filmach.

ocenił(a) film na 4
Pauleta

również się zgadzam - "2 dni w Paryżu" to chyba jedyna komedia romantyczna która mi sie podobała (dobre dialogi, specyficzne poczucie humoru) a tu tego nie ma -niestety ode mnie 4/10

ocenił(a) film na 4
doggz

W sumie interesujące było (poza niektórymi dialogami) zderzenie kulturowe dwóch światów: nieznośnie poprawnopolitycznych Amerykańców z ciętym dowcipem i swobodą obyczajową Francuzów, zresztą momentami absurdalnie przerysowanych na potrzeby zaśmiewania się. Wydawałoby się, że to komediowy samograj, ale tutaj nie do końca to wypaliło.Irytującą w swojej ekranowej pseudoartystyczności Delpy (sprzedaż duszy? - co to za kolejny idiotyczny happening artystyczny?). Chris Rock pokazany jak pseudointelektualista ustawiający niemal ołtarzyk "fajnemu" Obamie. Zabrakło błyskotliwych dialogów, a pełno było typowo amerykańskich komediowych dowcipasów.

ocenił(a) film na 4
kubatarnowski

Przerysowane, to mało powiedziane - postaci byly tak irytujace, ze po pol godziny bylem tak wk...y, ze musialem wylaczyc tv, kopnac psa i odreagowac na sasiedzie...