mam 23 złote, 2 litry wódki i swoje nagie foty - wyciągne z tego ponad stówę, pierwsze koty za płoty, czy coś
Pożycz mi 40 mln $, to nakręcę film, który całkowicie zniszczy "Incepcję" i poważnie zagrozi "Blade Runnerowi". Pomysł już jest niemal gotowy, akcja rozgrywa się w roku 7142, i powiem Ci, że zakończenie jest genialnie nieczytelne, dające pole do różnorakich interpretacji. W roli głównej obsadziłbym Fassbendera. To jak, wchodzisz w interes? ;)))
40 mln $ - aż tyle? Cameron swego czasu za prawie 10-krotnie mniejsza sumę nakręcił film lepszy niż te dwa wyżej wymienione
6 z 7 filmów Camerona to kino zrealizowane z rozmachem, czyli wychodzi na to że jest on artystą w jakiś 85%
Wiesz, zależy jeszcze jak kto rozumie rozmach. To mogą być wybuchy i strzelaniny, ale niekoniecznie muszą. Cameron nie jest artystą. Robi bardzo proste filmy. To znaczy one mają w sobie coś. Ale kiedy porównać "Obcego Nostromo" i "Aliens", od razu widać kto tu jest prawdziwym ARTYSTĄ, a kto artystą wyłącznie z nazwy. Wszystko co było ostre i przerażające u Scotta, Cameron u siebie złagodził i wprowadził na drogę komiksu dla 15-latka. Teraz to rozumiem. Niedawno przypomniałem sobie na dvd całą alienowską sagę.
Akurat Aliens to podręcznikowy jak powinno robić się sequele. Cameron kręcąc druga cześć poszedł w zupełnie innym kierunku, zmieniając koncepcje z slashermovie w kosmosie na wojenne kino akcji. Ponadto pociągnął niedokończone watki z części pierwszej oraz znacznie rozbudował uniwersum Obcego, zachowując przy tym realizm, spójność oraz logikę a to bardzo trudne w tego typu seriach filmowych, co pokazały nieszczęsne części 3 i 4. Aliens może już tak nie przeraza ale za to sposób jaki Cameron buduje napięcie jest mistrzowski, podobnie z reszta jak emocjonujący który przeszedł do historii.
Nie zgadzam się co do tego ze jest wygładzony film, bo nakręcenie w tamtych czasach bezkompromisowego a jednocześnie zrealizowanego z rozmachem blockbustera było jednak odważnym posunięciem.
Należą się brawa dla Camerona, że postanowił pójść w innym kierunku, bo niewolnicze kopiowanie Scotta zapewne nie przyniosłoby pożądanych rezultatów. Wiesz, uwielbiam ten moment ucieczki Ripley statkiem, kiedy za moment wszystko wybuchnie - pojawia się wtedy ten ogromnie charakterystyczny motyw muzyczny Hornera, potem wykorzystany w co drugim trailerze. Ale do rzeczy.
Co Scott zrobił mroczne, Cameron w "Aliens" spłycił. U Scotta mamy androida o nieprzewidywalnych skłonnościach. U Camerona tymczasem, to dobry opiekun. U Scotta nie mamy love. U Camerona podszyty miłością wątek Ripley i Hicksa - nieco zabawny, a może irytujący? I przede wszystkim wątek familijny czyli Newt - nieznośny, jakbym oglądał ostrzejszą wersję Spielberga, ale wciąż Spielberga idącego na kompromisy z widzem. Uważam, że to, co stworzył Scott jest nie do przeskoczenia. Mimo wszytko Cameron z pewnością nie zniszczył serii. Do upadku doprowadzili Fincher i Jeunet, a przede wszystkim pazerność 20th Century Fox.
Ah, jeszcze coś, co szczególnie mnie razi w "Aliens", zwłaszcza w rozszerzonej wersji. Mam na myśli potworne dłużyzny nie do zniesienia, kiedy cała paczka obmyśla, jak wybrnąć z całej sytuacji, jak uciec z pułapki wydawałoby się bez wyjścia. I scenografia - komedia. Kilka ścian z tektury i przewracających się metalowych rur. Pod tym względem "Obcy 2" mocno się zestarzał.
A mnie się dobrze oglądało ten film , wypoczywałem przy nim . Ludzie ten film nakręcono w 68 roku ,a jest perfekcyjnie zrobiony , nie ma lipy tam , są prawdziwe scenerie ,a nie komputerowe, ukazana głębia kosmosu i sam czułem się jak w kosmosie :) . A dzisiaj idą na łatwiznę robiąc wszystko na komputerach animacje do tego grają sami celebryci ,skandaliści i geje . Gdyby trochę był bardziej treściwy i zakończenie bardziej zrozumiałe ale i dzięki temu właśnie jest oryginalny .
Sam film do połowy był dobry , scena z małpami przesadzona za długa , potem OK i po awarii kompa też już trochę przedłużone. JEdnak ten film był protoplastą takich filmów jak gwiezdne wojny itd.