2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143507
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Nie widzę sensu czytania niektórych opinii użytkowników filmwebu na temat "2001: A Space
Odyssey", a tym bardziej wchodzenia w jakąkolwiek polemikę - nie ma sensu przekonywać
niektórych osób, bo po prostu nie dojrzeli do tego dzieła, albo od kina jak i od życia oczekują
innych doznań niż te, które oferuje dzieło Kubricka.

Odyseja kosmiczna to dzieło skończone, największe arcydzieło kinematografii, jedno z
największych osiągnięć ludzkości. Pierwsza(i ostatnia) tak odważna, abstrakcyjna i
dopracowana próba zmierzenia się z absolutem i najważniejszymi dla nas pytaniami przy
pomocy Dziesiątej Muzy.
Wielopoziomowy absolut, który wizualnie nie tylko jest ponadczasowy, ale też na swojej
przestrzeni wyczerpał i wyznaczył granice ludzkiej wyobraźni.

Kubrick nie tylko zamaskował i ukrył za czarnym monolitem najważniejsze pytania i lęki człowieka
i jego nieporadność wobec wszechświata, ale i z samego monolitu zrobił zagadkę i pytanie, na
które nikt nie zna odpowiedzi.

użytkownik usunięty
wire

Chciałbym ujrzeć w 4k 2001 ASO, niech wydadzą w końcu, byłoby cudownie.

wire

Nie podobał mi się, więc nie dojrzałem - rozumiem. Będę teraz wiedział, co mówić, jak komuś się jakiś film nie spodoba.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Masz jeszcze drugą opcję "od kina jak i od życia oczekują innych doznań niż te, które oferuje dzieło Kubricka."
Fakt iż wystawiłeś ocenę 9/10 filmowi Transformers 3, świadczy o tym, że jedna i druga teza się sprawdza w twoim przypadku.
Pozdrawiam!

wire

Moja skala ocen różni się od tej na filmwebie. 10 dostają filmy, które mnie zachwyciły i które są jedyne w swoim rodzaju, a nie takie, które są powszechnie uważane za arcydzieło. 9 dostają te tytuły, które spełniają podobne warunki jak te na 10, ale jednak czegoś im brak do tej najwyższej oceny. Oglądając Transformers widzę masę błędów, nielogiczności itd., ale po prostu uwielbiam tę serię:) A soundtrack jest genialny. Na 47 moich ulubionych soundtracków z filmów aż 13 jest z serii Transformers. I poza tym moje ulubione filmy to takie z rozmachem, epickie, więc nic dziwnego. Ale nie mam nic przeciwko innemu kinu. Gran Torino, Ojciec Chrzestny czy 12 Angry Men też mają ode mnie 9, bo naprawdę są rewelacyjne, przynajmniej w mojej ocenie. A typowej akcji czy bitew jest tam raczej na lekarstwo ;p

A mówiąc o ocenach filmów, równie dobrze mogę powiedzieć o tobie, że dając Drive ocenę 10 nie dorosłeś do prawdziwych filmów wyścigowych. Wg mnie takie stwierdzenia są idiotyczne, ale skoro tak się upierasz...

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Czyli twoje podejście jest bardzo emocjonalne i masz niewielkie wymagania względem kina. Sam przyznałeś, że wystarczy muzyka, która ci się podoba i rozmach. Oczywiście, że każda opinia jest subiektywna, natomiast spłycanie percepcji sztuki tylko do "podoba mi się/ nie podoba", to największa zbrodnia. Głównym ale nie ostatecznym i najważniejszym czynnikiem wpływającym na ocenę jest właśnie kwestia gustu i tego czy nam się coś podoba. Ale mamy również dzieła, które wymagają od nas myślenia, wymagają uwagi i czasami kilku seansów. One muszą w nas dojrzeć. Też nie polecam robić czegoś na siłę, nie będę kazał nikomu oglądać dzieł Lyncha po kilka razy, żeby w końcu je polubił, nie o to w tym chodzi. Mimo, że nam się coś przy pierwszym kontakcie nie spodoba, to może być po prostu intrygujące i zmuszające do zaangażowania.

Ja również mam dzieła, które pewnie też oceniłem zbyt wysoko, ale na tym to wszystko polega, nie jestem żadnym historykiem sztuki...
Natomiast jak widzę zachwyty nad filmami typu Transformers, które są zwykłymi kiczowatymi blockbusterami, powielaniem schematów to jakoś ciężko mi to zrozumieć. Fajnie obejrzeć sobie w kinie, sam byłem na wszystkich częściach i się dobrze bawiłem. Ale mimo wszystko tego typu filmu są pozbawione jakiejkolwiek treści, do tego podane w ciężkostrawnej formie. Nic za sobą nie niosą i są skrojone pod mało ambitnego widza.

Co do Drive, to nie wiem skąd pomysł na nazwanie filmu Refna "filmem wyścigowym", ale to jednak inny poziom niż Transformers. Mimo, że Refn uprościł i poszedł na kompromis nagrywając film, który nie będzie aż tak wymagający jak reszta jego poprzednich dzieł, to udało mu się wycisnąć esencję typową dla tego typu kina.
Odkładając na bok preferencję, to takie Drive mimo wszystko pod względem realizacji, pracy kamery i ujęć to jednak inny poziom niż miałkie blockbustery z toną efektów specjalnych. W Drive gra całe otoczenie, nie tylko aktorzy.

No ale nijak się to ma do filmu Kubricka, gdyż dla tego filmu brakuje skali.
Pozdrawiam!

wire

Mam duże wymagania, ale dostosowuję je do gatunku. Trudno, żeby od filmów rozrywkowych oczekiwać głębokich treści, ale jeżeli są rewelacyjne w swoim gatunku, to czemu nie dać im 9 albo 10? Nie muszą być arcydziełami kina jak Władca czy SW żeby dawać im 10... A to że moimi ulubionymi filmami są tak zwane "blockbustery", to nie znaczy, że innych gatunków nie lubię i nie potrafię docenić. We wcześniejszym poście podałem przykłady. A i same blockbustery mogą być arcydziełami i klasykami, na co również podałem przykłady, ale w tym poście.

Ty próbujesz forsować pogląd, że Odyseja MUSI SIĘ komuś podobać, bo inaczej jest niedojrzały... Takie teorie, to za przeproszeniem, możesz sobie wyrzucić na śmietnik. Przy czym "podobać" użyłem jako ogólnego słowa, a nie płytkiego. Co z tego, że film może nieść ponadczasowe przesłania, jeżeli sam jest słabo zrobiony? A Odyseję nawet ciężko nazwać filmem, bo tam nie ma fabuły, a niektóre sceny są wydłużone do przesady i wyglądają jak wygaszacz ekranu. Taka jest moja opinia. Komuś może się ta konwencja podobać, a komuś nie. I nie ma to nic wspólnego z dojrzałością. Jestem osobą ze ścisłym umysłem, nie znosiłem wierszy i nie będę doszukiwać się w małpach czegoś nadzwyczajnego. Jak chcę coś z przesłaniem, to poczytam książkę. Od filmów oczekuję szeroko rozumianej rozrywki, która może być wszystkim, np. zaskakującą fabułą w dramacie. Poza horrorami oglądam każdy gatunek.

Transformersom nie dałem 9, bo mają rewelacyjną muzykę. To dużo znaczy, ale po prostu jestem fanem filmowej serii(o komiksach tylko słyszałem, ale nigdy nie czytałem) i wszelkie niedociągnięcia traktuję z przymrużeniem oka, bo film mi to wszystko rekompensuje, a Transformersy moim zdaniem to bdb filmy w gatunku. Nikt nie musi się ze mną zgadzać, a ja nie będę się dostosowywał do reszty. Mój gust - moja sprawa. A jak ktoś powie, że mam kiepski gust albo jestem niedojrzały, to sam się tylko będzie kompromitować.

O Drive nawet nie chce mi się gadać. Jeden z najgorszych filmów, jakie widziałem w życiu. W tej konwencji są o wiele lepsze filmy z serii "300". Wiem, że to nie jest typ wyścigowy, ale ciężko to sklasyfikować do jakiegoś gatunku. Ogromnie się zawiodłem na tym tytule i będę omijał go baaardzo szerokim łukiem. Tylko że ja potrafię zrozumieć, że komuś się Drive podoba i nie mam z tym problemu. A ty chyba masz.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Jak mówiłem, ja rozpatruje dzieła filmowe szerzej, nie oceniam ich wartości dla gatunku(gatunki to tylko umowna rzecz), tylko w kontekście kinematografii, czy też sztuki ogólnie.

Sformułowałem dwie tezy odnoszące się do negowania bezsprzecznej wartości artystycznej Odysei Kosmicznej. Do tego pisząc, że ktoś nie dojrzał nie miałem na myśli, że jest niedojrzały jako osoba. Odnosiło się to do znajomości kina, sztuki, literatury, filozofii itd. O taką dojrzałość mi chodziło. Masz jeszcze drugą tezę, że nie podobał ci się ten film, bo nie tego szukasz w kinie, sztuce i życiu. Zgoda.

Po raz kolejny piszesz, że doszukujesz się w filmach tylko rozrywki. Więc o czym mu mówimy? Jesteś ignorantem, który nie potrafi się przyznać, że nie pojmuje/nie rozumie/ nie czuje wybitnego filmu. Nie ma w tym nic strasznego, nie musisz usprawiedliwiać tego w żaden sposób.
Skoro nie dasz się przekonać i zatwardziło bronisz swojego masło wyrafinowanego gustu i odpierasz argumenty na zasadzie "ALE MJE SIE NIE PODOBA I TYLE", to daruj sobie pisanie do mnie, bo to strata czasu.
A na pewno pisanie, że od kina oczekujesz wyłącznie rozrywki i piszesz, że Odyseja kosmiczna jest pozbawiona fabuły i wygląda jak wygaszacz ekranu(XDDDDDDDDDDDDDDDD), albo, że jest UWAGA "SŁABO ZROBIONY"(XDDDDDDDDDDD) nie poprawia twoje sytuacji

Daruje sobie te dyskusje, bo mam tu do czynienia z jakimś plebsem, a serio starałem się nawiązać jakiś dialog wbrew sobie, łamiąc zasadę, którą zapisałem w pierwszym poście.

wire

No jak 15 minut patrzymy na ten sam obrazek, to jest to wygaszacz ekranu. Fabuły raczej nie ma, ale taka koncepcja, ja nie mówię, że to minus. Ja nie neguję wartości, które ten film przekazuje, ale mam po prostu ambiwalentny stosunek do tego filmu( ulubione powiedzenie Zuzi Skalskiej ;p), a prościej rzecz ujmując, Odyseja się nie podoba to jako film sam w sobie. Mówię: oddzielmy wartości od samego filmu. Jak film sam w sobie to sam przyznasz, że trochę słabo się ogląda.

"Po raz kolejny piszesz, że doszukujesz się w filmach tylko rozrywki." - Nie. Takie filmy są moje ulubione, ale oglądam każdy gatunek, także te "głębsze". Jeżeli mam np. Czas Apokalipsy, to wiem, że nie będzie tam strzelanin wojennych(których zresztą nie lubię), tylko coś w stylu "Jądra Ciemności" i tam trzeba się trochę bardziej skupić. A w ogóle mnie nie nudził, choć także i nie zaliczę go do ulubionych. Ty pewno mniej lubisz blockbustery, ale też je oglądasz. Nie wiem, co ty masz za problemy... Dla jednych dane filmy są wybitne, dla innych nie. TO kwestia gustu. TU nie ma prawd obiektywnych.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Dalej potwierdzasz twoje emocjonalne podejście do kina i do sztuki. Nie potrafisz oceniać i odpowiednio klasyfikować dzieł kultury. Sram na jałową dyskusję gdzie swoje opinie motywujesz tylko na podstawie preferencji/gustu.
Nie przyznam, że Odyseje się słabo ogląda. Oglądanie tego filmu to dla mnie świętość, oglądałem go 4 razy i za każdym razem z podejściem jakbym oglądał najwybitniejsze dzieło. To, że twój plebejski gust możesz zaspokajać jedynie szybką, tanią i nic nie wartą rozrywką to twój problem.
Po prostu ulegasz stereotypowemu podejściu do kina i jesteś więźniem standardowego pojmowania sztuki.

Prawo do posiadania gustu i subiektywnej opinii, to dar i przywilej, za którym zakrywasz swoją impotencje intelektualną i odbijasz piłeczkę na zasadzie, że nie ma prawd obiektywnych. Skąd to przeświadczenie, że ty masz coś ciekawego do powiedzenia na temat kina? Każdy posiada swój gówniany gust, dlatego tylko plebs używa go jako główne kryterium przy ocenianiu sztuki itp. Jeżeli chcesz podyskutować na innym poziomie powinieneś się wyzbyć czegoś takiego, bo twoje przemyślenia na temat kina są na najniższym poziomie i uwsteczniają każdą dyskusje, w której bierzesz udział.

Do tego zarzuty, że film ma słabą FABUŁĘ, to kolejny dowód na to, że jesteś plebsem. Ty oczekujesz tradycyjnego, hermetycznego dzieła, gdzie jest podział na dobro i zło, jest czarny charakter i jakiś główny wątek, który jest wiążący dla całego dzieła. Masz zbyt wąskie horyzonty(plebejski gust) by docenić sztukę, która poszukuje, która wychodzi poza schematy i dekonstruuje znane prawidła dla danej dziedziny. Nawet sam zauważyłeś, że Odyseję ciężko nazwać filmem. Przypominam, że to rok 1968, a dzieło wizualnie deklasuje swoim monumentalizmem i perfekcją wszystko co zostało nagrane po nim. Jeżeli uznajesz to za jakiś argument, to jest to najbardziej wpływowy film w historii kina. Przedstawienie sztucznej inteligencji zabijającej ludzi, rozwiązania czysto techniczne i rekwizytowe, które były i są powielane przez większość filmów sci-fi. Dbałość o szczegóły i detale czysto naukowe, np. głuchy kosmos, gdzie nie słychać żadnego dźwięku.

Do tego nazywanie ostatniej części(najbardziej wizjonerskiego, i najpiękniejszego w swojej symbolice momentu w historii kinematografii) "wygaszaczem ekranu", to twoje internetowe seppuku w moich oczach.
Dlatego proszę zamilcz, bo to ostatnia moja odpowiedź w tym temacie, bo nie mam ochoty słuchać jałowej gadki o twoim głupim plebejskim guście i emocjonalnego podejścia do sztuki, bo to jest temat o 2001:Space Odyssey jakbyś nie zauważył.

ŻEGNAM

wire

Odyseję doceniam za to, że dała podstawy do wspaniałych Gwiezdnych Wojen, ale jako film mi się po prostu nie podoba z wielu powodów i nie widzę powodu, by to komplikować, Boże... Można docenić to, co próbuje przekazać, ale jako film jest moim zdaniem słaba. TY masz inne zdanie, ja inne. I próbuj kogoś przekonać, że 2 kg to więcej niż 2 kg, używając metafory.

Wiesz, możesz mówić, że ja mam plebejski gust, jestem głupi itd., ale czy jakby ktoś tak tobie to powiedział, to byś się przejęła, czy raczej pokiwała głową z politowaniem? Ja wybieram tę drugą opcję. Szkoda mi takich ludzi jak ty, którzy są tak fanatycznie zapatrzeni w swoje ulubione filmy, że atakują i wyzywają tych, którzy mają inne zdanie na temat tych tytułów...

Tak, Odyseja była prekursorem w dziedzinie efektów itd., co znakomicie rozwinęły inne filmy, ale zdania, że deklasuje wszystko, co było po nim? Serio? Gwiezdne Wojny już miały znacznie lepsze efekty, nie mówiąc o dzisiejszych czasach. Rozumiem, że dla tamtych widzów Odyseja mogła powalać jakością wykonania, ale bez przesady. Sama pierwsza scena Nowej Nadziei, gdy niszczyciel gwiezdny ściga koreliańską korwetę jest już zrobiona z większym rozmachem. I choć SW czerpały na pewno z dorobku wizualnego Odysei, to raczej ciężko powiedzieć, by cała reszta była skopiowana z Odysei. Poza efektami, nic. I chociaż choreografia walk na miecze jest słabiutka, to jednak mają one klimat, a całość się nie zestarzała. Jednak tylko fanatyk powie, że nie ma lepszych efektów. Już sama Nowa Trylogia je ma, nie mówiąc o dziesiątkach innych tytułów. O monumentalizmie to możesz chociażby mówić w przypadku Powrotu Króla i bitwy pod Minas Tirith.

"Do tego zarzuty, że film ma słabą FABUŁĘ," - Nigdy tak nie napisałem, naucz cię czytać dokładnie. Stwierdziłem jedynie, że fabuły jako takiej NIE MA i że nie uważam tego za minus, ale taka koncepcja mi nie podchodzi. Proste.

"Oglądanie tego filmu to dla mnie świętość, oglądałem go 4 razy i za każdym razem z podejściem jakbym oglądał najwybitniejsze dzieło" - To może każdy powiedzieć o każdym filmie. I co? Każdy jest głupi lub głupszy, ma gorszy gust niż twój i jedynie ty, Alfa i Omega w świecie kina, masz rację? Ty naprawdę jesteś zabawny ;p Różnorodność gustów to właśnie piękno w świecie filmu jak i w każdej dziedzinie życia niemalże, a ty próbujesz wmówić, że jest tylko jedna, właściwa ścieżka, a inne są gorsze, złe, bo ty tak twierdzisz... Polecam podejście do tego z dystansem.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

nie czytałem tego plebejskiego ględzenia sory ;/

wire

I tym się od siebie różnimy. Ty masz się za lepszego od innych, a ja nie. Żal mi ciebie...

ocenił(a) film na 10
Ryloth

wire, Ryloth - nadajecie na zupełnie innych falach, powinniście byli zakończyć dyskusję już parę postów wcześniej. Zdecydowanie nie mam aż tak wysublimowanego gustu jak wire, ale rozumiem jego argumenty - Ryloth naprawdę nie trzeba się zmuszać do oglądania Odysei Kosmicznej. Można czerpać z tego wielką i niekłamaną przyjemność. Ale zła wiadomość dla wire - przyszłość niestety należy do Rylotha. Filmów głębokich będzie coraz mniej, za to coraz więcej multi-klipów.. Przyszłość to dehumanizacja, specjalizacja i uwstecznienie ogólne gatunku Homo Sapiens. Czytając waszą wymianę argumentów czułem się jakbym słuchał smakosza kuchni francuskiej i człowieka, który ma "obcykane" wszystkie budki z hamburgerami na mieście. Wire niby to widział, ale brnął w dyskusji, a Ryloth trwał przy swoim zdaniu, że najważniejsze jest czy coś mu się podoba. Nie próbował zbyt głęboko wniknąć w kwestię co powoduje, że mu się coś podoba lub nie. Najważniejsze to być sobą, a nie udawać kogoś innego (choć miło naturalnie ewoluować ku formom wyższym). Wire - nie jedz hamburgerów, bo to nie na Twoje kubki smakowe, Ryloth - jeśli to co masz na talerzu źle pachnie, a pierwszy kęs Cię odrzuca - nie jedz tego, choćby nawet dwadzieścia osób Cię do tego namawiało. Może kiedyś sam stwierdzisz, że to dobre, a jeśli tak sienie stanie - to też żadna katastrofa! Pax drodzy moi, nie rozmawiajcie o kinie, bo na pewno będzie z tego trochę adrenaliny, na pewno znajdziecie inne płaszczyzny wymiany myśli, które nie będą tak konfliktogenne. :)

Kurunir

I następny, który się wywyższa... - smutne, że ludzie, zamiast doceniać różnorodność gustów filmowych, to będą twierdzić, że ich jest najlepszy... I znowu - jak ktoś nie docenia Odysei i nie widzi w tym nic wielkiego, to jest od razu gorszy, niedojrzały i "żre hamburgery", podczas gdy jaśnie wielmożny pan zajada się kawiorem.

Ale nie zgłoszę się do pana wire'a, bo nie lubię hamburgerów i jego wiedza na temat budek w mieście mi się nie przyda.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

To, że nie masz dobrego gustu filmowego, nie oznacza, że nie możesz być wspaniały w czymś innym. Natura bardzo często za geniusz karze jakąś formą wariactwa. Każdy jest w czymś naprawdę dobry, tylko czasem musi trochę poszukać tej dziedziny w której może osiągnąć mistrzostwo (i włożyć w to trochę pracy). Oprócz ludzi, którzy są średni we wszystkim - co może być przekleństwem lub błogosławieństwem! Przykład, który może lepiej pozwoli zrozumieć różny odbiór filmu, o który trwa spór. Widmo światła białego. Po rozszczepieniu uzyskujemy różne barwy. Człowiek widzi barwy między nadfioletem a podczerwienią. Ale nie wszyscy widzą je tak samo dobrze (wady oka, mózgu), różne gatunki zwierząt widzą w innych zakresach - czasem węższych, czasem szerszych od ludzi. Moim zdaniem to co widzisz po "rozszczepieniu" Odysei jest po prostu niepełne, a przez to "niefajne". Twoja wrażliwość jest głucha na pewne elementy. Kiedy byłem małym człowiekiem miałem inne spojrzenie i pierwsze spotkanie z Odyseją we wczesnej podstawówce zakończyło się zaśnięciem przed telewizorem. Może dziś nie wyłapuję aż tylu smaczków co wire, ale naprawdę nie mówię, że Odyseja podoba mi się, bo czuję się przez to lepszym człowiekiem, albo zaczynają mi smakować rybie jaja... To po prostu głęboki i ciekawy film. Nie czyni Cie to gorszym, że jesteś innego zdania, ale niestety oznacza brak pewnej wrażliwości. Niestety wytykanie komuś snobizmu, obrażanie, albo z drugiej strony współczucie tego faktu nie zmieni. Możesz przyjąć moje opinie, albo je odrzucić, ale nie będę kontynuował tej dyskusji. Jeśli nie doszliśmy do porozumienia, to ani moje, ani Twoje dalsze argumenty tego nie zmienią. Howgh!

Kurunir

Dobra, zatem powiem ci to samo: Masz słaby gust filmowy. Przejmiesz się tym czy raczej olejesz? Poza tym jestem znacznie starszy niż "podstawówka" i Odyseja jako film jest po prostu dla mnie słaba.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Nie rozmawiam z Tobą już o Odysei. Jeśli masz jakiś inny ciekawy temat - zapraszam do rozmowy! Np. mój słaby gust filmowy. Wypowiedź uzasadnij, poprzyj dowodami, jeśli argumentacja będzie silna i ciągła logicznie - chętnie zgodzę się z tą tezą. Jeśli będę w niej widział jakieś braki - postaram się wysunąć kontrargumenty. nie traktuj tego jako tylnej furtki do TKJZ*.

*TKJZ - Temat, który jest zamknięty.

P.S. Nie napisałeś, ze jesteś dorosły, tylko "znacznie starszy niż "podstawówka"". To sugeruje, że jeszcze kawał życia przed Tobą. Gratuluję i zazdroszczę!

Kurunir

Argumentacja będzie tak samo inteligentna jak twoja. TY stwierdziłeś, że mam gorszy gust, bo uważam Odyseję za słaby film. No to ja mogę tak samo powiedzieć, że masz gorszy gust, bo uważasz Odyseję czy inny film za arcydzieło. Obie argumentacje są tak samo idiotyczne. Tylko, że ja nie mam problemów z tym, że np. ktoś uważa Gwiezdne Wojny za słabe filmy. To nie powód, by od razu mówić, że ma gorszy gust. A jak ktoś pisze, że ja mam słaby czy gorszy gust, to mam na niego, krótko mówiąc wyje**ne i żal mi takiego człowieka.

Ehh.... Studiuję na SGH, jeżeli chodzi o precyzję tego "znacznie starszy".

użytkownik usunięty
Ryloth

Tak, masz gorszy gust, jak ci sie nie podoba, nie każdy jest idealny, po co tyle płaczesz? nie podoba ci się i tyle, zresztą patrząc na twoje oceny to faktycznie gust nieciekawy.

Tak, do twoich filmów, które oceniłeś na 10, też mógłbym się przyczepić, ale to nie moja sprawa.

I strasznie się przejąłem tym, że wg ciebie mam gorszy gust. Naprawdę. Po prostu wypłakuję teraz swoje żale w poduszkę i mam myśli samobójcze...

Z doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś prawi o lepszych czy gorszych gustach w przypadku gatunków, to nie warto z taką osobą dyskutować. Można dyskutować w OBRĘBIE jednego gatunku, ale porównywanie np. Ojca Chrzestnego, Powrotu Króla i np. Obcego jest idiotyczne. Wszystkie te 3 filmy są arcydziełami i swojego gatunku i kina, tu się raczej każdy obiektywny zgodzi. Ale też i nawet nie o to chodzi.

I teraz powiedz mi, w jakiej kategorii ty chcesz te filmy porównywać? Pod jakim względem? I jeszcze jedno. Załóżmy, że twoim ulubionym filmem z tej trójki jest opowieść o rodzinie Corleone. Czy odważysz się powiedzieć, że osoba, która uważa Obcego czy Powrót Króla za lepszy film od "Ojca" albo po prostu woli je bardziej oglądać, to ma gorszy gust niż ty? Pomyśl o tym, zanim coś powiesz.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Ryloth daj spokój, tu nic nie poradzisz. Wire to typowy przykład człowieka posągu. Jego gust jest najlepszy, jego wypowiedzi są najwybitniejszym przykładem elokwencji, ale też narcyzmu i skrywanej depresji. Jest zdegustowany światem i każdym kto lubi coś innego niż on, bo w jego oczach jest gorszy i nie wie co dobre, "wspaniałe". To można porównać do nazizmu, rasy aryjskiej... Taki człowiek nie weźmie nawet pod uwagę że każdy jest inny i nie możliwe jest żeby wszystkim podobało się to samo, dla niego jesteś nędznym "podludziem", który nie zasługuje nawet na odrobinę szacunku. Co znakomicie uwidacznia w swoich wypowiedziach. Znam osobiście kilka takich przypadków, ich lekceważący stosunek do ludzi widać w każdej rozmowie, nie ważne z kim rozmawiają. Także szkoda czasu na humanizację takiej jednostki, sam się alienuje i dobrze mu z tym, niech siedzi w swojej jaskini na Olimpie i nie obraża innych, bo nie tylko jemu zostało dane być człowiekiem. Napisało jedne z podzwierząt.

Arturhoo

Ta, dość szybko zrozumiałem, że z tym panem raczej nie da się do niczego sensownego dojść. On jest najmądrzejszy i ogólnie "naj".

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Ale za to jaki śmieszny.

Arturhoo

Heh, dokładnie:)

ocenił(a) film na 10
Arturhoo

Nie prawda. Po prostu wy nie zdajecie sobie sprawy ze swojej ignorancji na pewnym polu.
A kolega, który wyleciał z nazizmem... Współczuję, tak hiperbolizować i nadinterpretować - musi ci być z tym źle w codziennym życiu. A może problem jest w tym, że nie zrozumiałeś mojego przekazu?

Zakładasz, że nie ma prawd obiektywnych podobnie jak tamten, co Transformers uważa za dzieło wybitne, bo ma muzykę, która mu się podobała.

W takim razie gust człowieka, który uwielbia filmy pokroju American Pie, jest równy gustowi osobie, która jest fanem Lyncha, czy Bergmana? Chcesz powiedzieć, że zdanie tej pierwszej osoby jest dla ciebie tak samo wartościowe co zdanie konesera sztuki? Absurd.

Powtarzam, macie prawo do własnego zdania, macie prawo do plebejskiego gustu, do emocjonalnego podejścia do sztuki, do płytkich i powierzchownych opinii. Możecie być ignorantami. Ale sęk w tym, że powinniście sobie zdawać z tego sprawę.
Żyjecie w stworzonej przez siebie i innych ludzi strefie, w której czujecie, że wasze zdanie ma jakiekolwiek znaczenie, że wasze głupoty to coś ważnego. Niestety tak nie jest.

Ja niejednokrotnie sobie uświadomiłem moją słabość i głupotę w dyskusji z kimś, kto zdecydowanie lepiej poznał sens omawianej kwestii. I nie mówię tu tylko o kinie. Ale różnica między nami jest taka, że ja wyciągam z tego wnioski i wiem, że jestem ignorantem w pewnych kwestiach dla tego jak nie mam nic ciekawego do przekazania, to siedzę cicho x)

Bo nie sposób nazwać ciekawą, opinię typu "nie podobał mi się ten film, bo nie lubię takich filmów".
Oszczędźcie sobie wstydu, bo widzę, że niektóre osoby dalej tutaj po tak długim czasie, nie potrafią pogodzić się ze swoją plebejską naturą.

ocenił(a) film na 10
wire

O przepraszam Panie, już po polowaniu? Ogary już ułożone pod kominkiem? Mogę zabrać chwilkę z eminencji nader czcigodnego żywota i skalać owy kilkoma chwilami upstrzonymi bezlikiem jakże nieważkich słów impertynenckiego pomiota? Różność naszej natury tkwi właśnie w tym, drogi kolego, że ja twoje wywody zrozumiałem i twój punkt widzenia także, niestety, ty nie starasz się nawet zrozumieć treści przekazu spod ręki innej niż twoja. I w tym tkwi twój błąd. Niestety będziesz już zbyt stary kiedy to zrozumiesz. Nie o film mi chodziło w moim stwierdzeniu a o twoje podejście do ludzi, którym gardzę, przez co gardzę i tobą. Wywyższasz się, chociaż powodów do tego nie masz żadnych, bo niczego godnego w swym żywocie nie dokonałeś. A oceniasz, chociaż niektórych rzeczy ocenić się nie da i oceniać nie wolno. Oceniać nam wolno to co rozumiemy do końca i da się to poprawić. Czyli nie wszystko. Wziąwszy choćby wskazaną Odyseję, jej oceniać się nie powinno, jak i obrazów na ścianach muzeum nie oceniasz. Powinieneś to wiedzieć. Nie wiesz. Człowieka choćby tego konkretnego też nie znasz a nadajesz sobie podstawy do bycia ponad nim z tego tylko powodu że co innego niż ty w plastikowym pudełku ogląda. Brawo. Owacja na stojąco dla powiernika boskiej impertynencji naszych czasów. Z tego tylko powodu wnętrze twoje jest arystokratycznym siedliskiem diamentowej perfekcyjności a jego malowniczo usrana gównem i będzie spadał w otchłanie swej zatęchłej psychiki aż po koniec swego wstydliwego, żałosnego żywota. Czytając to właśnie chowa się pod schody i już stamtąd nie wyjdzie. Postawiłeś rzecz ponad człowiekiem, możesz być z siebie dumny. Ale nie zdajesz sobie sprawy jeszcze z jednej rzeczy - z ilości osób które srają na twoje zdanie, niezależnie od tego czy jesteś koneserem sztuki czy nie. A nawet z tego że taki pacjent oddziału na lewym skrzydle może mieć swój świat większy i o wiele bardziej barwny od twojego i więcej w nim znaczy niż ty w swoim, mimo swego jakże subiektywnego zdania o sobie.






odyseję

ocenił(a) film na 10
Arturhoo

^generyczna, plebejska, emocjonalna ściana tekstu, która bardzo próbuję brzmieć mądrze.
sory nie przeczytałem ;/

ocenił(a) film na 10
wire

Przewidywalny do granic.

ocenił(a) film na 10
Arturhoo

Czego oczekiwałeś? Że będę miał ochotę odpowiadać na ten bełkot? Nie mam zwyczaju pisania z plebsami ;/

ocenił(a) film na 10
wire

Pusta, drętwa, bezuczuciowa małpa, dokładnie taka jak w prologu Odysei, na szczęście jest jeszcze selekcja naturalna.

ocenił(a) film na 10
Arturhoo

Nie wiem co ma z tym wspólnego selekcja naturalna ;/
Przeważnie osoby o podejściu do życia, którym ty tak bardzo gardzisz i przypisujesz mnie, charakteryzuje jednostki silne, jednostki, które chcą dominować i rozkazywać. Tzw. "samce alfa". Ale co ja tam wiem, w twoich oczach jestem zadufanym w sobie egoistą, który ma się za lepszego, bo nazywa rzeczy po imieniu.

Jesteś po prostu zaślepiony w tej swojej nienawiści do internetowego bytu, który tu wykreowałem, że nie myślisz racjonalnie i nie rozumiesz mojej postawy. Nie wykluczam różnicy zdań, różnicy upodobań. Ale gdy ktoś jest człowiekiem, który szuka tylko szybkiej rozrywki w kinie, podchodzi do tematu emocjonalnie, bez żadnej wiedzy, wyczucia i dobrego smaku to wówczas sprowadzam jego gust i opinię do poziomu mułu.
Nie ma nic piękniejszego i bardziej rozwijającego niż dyskusja, w której rozmówcy się nie zgadzają i bronią swojej racji... No ale jak mówiłem, do tego potrzeba wiedzy, podejścia, ogłady i sensownych argumentów...


Ryloth

Czytałem już wiele twoich dyskusji pod tym filmem. Każda niemal kończy się stwierdzeniem, że gusta są różne i nie ma lepszych czy gorszych. Przyjmujesz zatem, że cały świat jest jedną wielką względnością, zaś obiektywizm nie istnieje. Zgadzam się z tym także. Jednak moja filozofia jest dużo głębsza, moje rozmyślenia sięgają po dużo bardziej strawne i pełniej rozpatrujące złożoność świata wyniki:

Jeśli więc - myślę - na świecie panuje względność, wszelkie nauki są pozorem dotknięcia rzeczywistości, religia - mało prawdopodobnym proroctwem, zaś świat cały - wymysłem moim bądź twoim, czy może w ogóle błędem jest stwierdzać, że możemy tworzyć wymysły - jeśli więc tak jawi ci się wszechświat, to czy nie bardziej jesteś tym, kim zechcesz być niżeli tym, kim "naprawdę" jesteś? Prawda przecież jest w "naszym" rozumieniu nieograniczoną względnością.

Toteż i człowiek, który mówi, że ma wspaniały gust, jest takim człowiekiem. Człowiek zaś, który powie, że ma tak samo wartościowy gust jak inni, ma właśnie tak samo marny gust jak "ci wszyscy". A jedynie najśmielsi mędrcy, którzy postawią siebie na piedestale, chodzić będą jako bogowie i szaleńcy. :P Czuje się wyniosły, bo wiem, że zostałem do tego stworzony, nie potrzebuję lepszego powodu.

*** Wierzę, że coś jest dobrym, bo stało się dobrym, kiedy to tak nazwałem. ***
(Pochłonęła mnie trochę konwencja. Za to przepraszam. Ale w tym sposobie choć trochę poważniej zabrzmiałem.)

mdarnowski

Na samym początku jedynie skomentowałem kolejnego "inteligentniejszego", który pisał że skoro komuś nie podoba się Odyseja, to nie dojrzał. Nie miałem zamiaru wdawać się z fanatykami Odysei w dyskusje i unikałem komentowania samego filmu.

Bo taka prawda. Jak można powiedzieć, że skoro ktoś woli komedie od dramatów, to ma gorszy gust niż ten, co preferuje odwrotnie? Albo matematykę od polskiego? Albo nie wiem, np. kotleta od sushi? To są rzeczy czysto subiektywne i nie ma tu lepszego wyboru. Obiektywnie można wiele powiedzieć, np. jaki film jest uważany za klasykę gatunku, za arcydzieło kina, jaki dostał wiele nagród i jakich itd. Obiektywnie można też w ramach jednego gatunku starać się powiedzieć, który film jest lepszy.

Nie bawię się w filozofowanie - zawsze uważałem to za zajęcie/naukę dobre na nudę. Ot, takie hobby. Można się pozastanawiać, czy my istniejemy, czy ten stół lub komputer istnieje obiektywnie czy subiektywnie, ale to nie ma większego sensu.

"Toteż i człowiek, który mówi, że ma wspaniały gust, jest takim człowiekiem." - Tak, Hitler też mówił, że ma "wspaniały gust" i wg niego Słowianie to naród gorszy, a Żydzi to już w ogóle samo dno. Puknij się trochę, zanim taką mądrość napiszesz. Tak, powiem: " Mój gust jest najlepszy, a wasze są słabe" i to będzie znaczyć, że taki gust rzeczywiście mam, bo tak stwierdziłem - ty się dobrze czujesz?

"(Pochłonęła mnie trochę konwencja. Za to przepraszam. Ale w tym sposobie choć trochę poważniej zabrzmiałem.)" - To jest ironia? Bo mi się wydaje, że ta wypowiedź jest bardziej humorystyczna niż poważna ;p

Ryloth

Tak, to była ironia, autoironia, wyniosła autoironia, za co przeprosiłem. Próbowałem wyprzedzić twoje porównanie do szaleńca, ale jednak mnie nie zrozumiałeś.

<Tak, Hitler też mówił, że ma "wspaniały gust" [...]>
<Obiektywnie można też w ramach jednego gatunku starać się powiedzieć, który film jest lepszy.>

Czyli jednak można obiektywnie stwierdzić, że Hitler się mylił, a jego gust był gorszy od innych?

Więc w kwestii względność masz jednak jakieś obiekcje... Czym różnią się w takim razie wszystkie filmy od filmów jednego gatunku? I nie proszę cię o odpowiedź: gatunkiem. Bo taką już znam. Czy jakiś bóg - może - powiedział, że filmy można porównywać tylko wtedy, kiedy są tego samego rodzaju?

<Tak, powiem: " Mój gust jest najlepszy, a wasze są słabe"> Problem w tym, że jeszcze musisz nauczyć się tak mówić. :P

mdarnowski

Tak, można obiektywnie stwierdzić, że Hitler się mylił, bo dotyczy to wartości moralnych, które są OBIEKTYWNE i NIEPODWAŻALNE. A wypowiedź dotyczyła twojego zdania, w którym pisałeś, że jak ktoś się wywyższa, to ma rację.

" Problem w tym, że jeszcze musisz nauczyć się tak mówić. :P" - Nie muszę, bo nie zamierzam. Nie jestem osobą, która ma się za lepszą od innych. A jak ktoś tak uważa, to niech przeczyta sobie, co w Biblii o takich ludziach jest napisane.

TO powiesz mi, pod jakim względem chciałbyś np. porównywać Ojca Chrzestnego, Władcę Pierścieni i Pianistę, skoro to filmy różnych gatunków i w każdym gatunku przede wszystkim co innego się liczy? Jaki jest sens porównywania tych filmów? Porównać można jedynie ich status w kinematografii - wszystkie mają podobny. Co dalej? Czy w Ojcu Chrzestnym będzie najważniejsze to, że nie ma tam najlepszych bitew w historii kina ani epickiej opowieści o walce dobra ze złem? Czy we Władcy Pierścieni będzie się liczyć to, że nie ma tam głębokiego, utajnionego przesłania i że nie oddaje realiów historycznych? Czy w Pianiście będzie ważne to, że nie ma tam zaskakującej, nieprzewidywalnej fabuły?

Ryloth

Widać, że to jedna z tych dyskusji "na zdrowy rozum". Ja jednak potrzebowałem stworzyć swoją ideologię, by sobie pewne rzeczy wytłumaczyć.

Biblii raczej czytać nie zechcę. Bo nie poszukuje twoich uniwersalizmów, nie zachwyca mnie wcale ta ideologiczna niekonsekwencja.

<" Problem w tym, że jeszcze musisz nauczyć się tak mówić. :P" - Nie muszę, bo nie zamierzam.> Nie zamierzasz tak mówić, bo jesteś człowiek szukającym czegoś innego w życiu, w kinie. Jedni szukają elitarności, drudzy zaś zrozumienia. Ty bardziej chcesz zrównać wszystkich ze sobą. Ja zaś chce patrzeć na wszystkich z góry. I to jest piękne: ty możesz uważać nas za równych, a ja siebie za lepszego jednocześnie. Nawet nie wiesz jak bardzo pokojowe jest to rozwiązanie. :D

Ach, co można porównywać? Mogę porównać nawet suszarkę do pralki. Która ładniej wygląda, której częściej używam itp.

<Czy we Władcy Pierścieni będzie się liczyć to, że nie ma tam głębokiego, utajnionego przesłania i że nie oddaje realiów historycznych?> Jeśli to liczy się dla ciebie w kinematografii, to może rzeczywiście ci się ten film przez to nie podobać i być przez to uznanym za słabym.

mdarnowski

Nie chcesz czytać? TO ok, powiem ci. "Kto się wywyższa, będzie poniżony."

"Ty bardziej chcesz zrównać wszystkich ze sobą" - Nie muszę, bo to rzecz oczywista, że nie ma lepszych czy gorszych gustów jeżeli chodzi o gatunki ogółem. Jak chcesz żyć we własnym świecie, to twój problem. Ja też mogę spojrzeć na kogoś z góry, kto nie zna podstawowej historii, kto nie potrafi zdać banalnej matury podstawowej z matmy, kto popełnia masę błędów itd.

"Ach, co można porównywać? Mogę porównać nawet suszarkę do pralki. Która ładniej wygląda, której częściej używam itp. " - Widzę, że nie zrozumiałeś. Pytam, po jaki sens i pod jakim względem porównywać filmy z różnych gatunków skoro w każdym liczy się coś innego?

"Jeśli to liczy się dla ciebie w kinematografii, to może rzeczywiście ci się ten film przez to nie podobać i być przez to uznanym za słabym." - Powiem szczerze, że nie rozumiem tego zdania i zakładam, że ty nie zrozumiałeś mojego poprzedniego postu. Nie, utajnione przesłanie nie jest dla mnie ważne w filmach fantasy, jeżeli o to ci chodzi.

Ryloth

Biblia... Sam diabeł chyba ją pisał... :P

"Jak chcesz żyć we własnym świecie, to twój problem." Właśnie tego oczekiwałem od ciebie. Bo nie walczysz z mitem, że Odyseja jest najlepszym filmem, tylko z ludźmi, którzy tak mówią. A przecież każdy z nich żyje "we własnym świecie".

Po co porównywać filmy z innych gatunków? - pytasz. Dobra: już wyczerpała się nam oryginalność. Może znajdziemy kiedyś ciekawsze tematy. Chętnie wtedy z tobą podyskutuję.

mdarnowski

O Biblii nie skomentuję, bo ty chyba ateista jesteś, a nie chcę się z nimi wykłócać.

Nie walczę ani z tym ani z tym, tylko z idiotycznym poglądem, że jak ktoś nie lubi Odysei, to ma gorszy gust.

"Po co porównywać filmy z innych gatunków? - pytasz." - No dokładnie, chcesz porównywać je, tylko sam nie wiesz po co. Jak się dowiesz, to mi powiedz, bo na razie to jakieś filozofie sobie niestworzone wymyślasz.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Odpowiedź nr 2, bo okazało się, że mam jeszcze coś do dodania (odp. nr 1 ukazała się poniżej).

- Uznając, że każdy gust jest tak samo dobry można uznać, że Stanley Kubrick i, dajmy na to, Uwe Boll to reżyserzy stojący na tym samym poziomie!
- Używanie argumentów z Biblii przy konkretnych rozmowach jest nie na miejscu.

Wypowiedzi osoby, która twierdzi, że w Odysei "nie ma fabuły", nie mogą być traktowane na poważnie. Fabuła nie dość, że jest to rozgrywa się na przestrzeni milinów lat. Mylisz pojęcia. Nie powinno się komentować rzeczy, o których nie ma się prawie żadnej wiedzy. W tej dyskusji wyglądasz na osobę, która jest w stanie przekonywać mechanika samochodowego, że Daihatsu jest lepsze od Audi czy BMW.

Ps. Jeszcze jedna rzecz, którą naprawdę muszę skomentować - "Czas Apokalipsy, to wiem, że nie będzie tam strzelanin wojennych" - Tam BYŁA duża ilość dynamicznych, pełnych efektów specjalnych i wykonanych z rozmachem scen militarnych! Porównaj go z Łowcą Jeleni (który zapewne uznasz za przeciągnięty i nudny), film moim zdaniem(!) lepszy.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Twierdzenie, że nie ma gustów lepszych i gorszych wymyślili ci, którzy mają słabe gusta.

"Ja też mogę spojrzeć na kogoś z góry, kto nie zna podstawowej historii, kto nie potrafi zdać banalnej matury podstawowej z matmy"
- Owszem! Pod tym względem śmiało możesz. Jeśli jesteś geniuszem w kwestii historii lub matematyki to z miłą chęcią uznam twoją wyższość w tej dziedzinie! Czemu więc nie chcesz przyznać, że ktoś może mieć większe pojęcie o kinematografii od ciebie?

SithisDagoth

Pojęcie a gust to dwie różne sprawy. Ktoś może obejrzeć więcej filmów i orientować się w świecie kina, ale niekoniecznie mieć lepszy gust.

Kolejną rzecz należy sprecyzować. Kinematografii nie można porównywać z historią, tylko(jeżeli już w ogóle) to z nazwą " przedmioty szkolne". Jedni interesują się matmą, drudzy polskim, a jeszcze inni biologią(odpowiedniki filmowych gatunków). Jesteś w stanie powiedzieć, że ten kto wybrał polski, jest "gorszy" od tego, kto woli matmę? I w obrębie historii mogę powiedzieć(porównując się z tym, co nic nie wie), że jestem lepszy od niego jeżeli chodzi o ten konkretny przedmiot, a nie całość. Tylko jak już mówiłem, wiedza nijak się ma do gustu, a po drugie, jestem lepszy tylko w tym KONKRETNYM przedmiocie.

Zgadnij, na co najczęściej narzekają użytkownicy na forum Czasu Apokalipsy. Ja nic do tego nie mam, bo wiedziałem, że to nie będzie typowy film wojenny, zwłaszcza po przeczytaniu "Jądra", ale akurat scen batalistycznych jest tam dość mało. Porównaj sobie Szeregowca Ryana. Łowcy Jeleni nie oglądałem, ogólnie nie przepadam za dramatami wojennymi.

Oczywiście, że fabuła jest w Odysei. Napisałem tylko, że inna, niekonwencjonalna i nie ma w tym filmie takiej klasycznej opowiedzianej historii z początkiem i zakończeniem. Czy to źle czy dobrze - nie wiem. Mnie odrzucają te wydłużone maksymalnie sceny i nie dasz rady udowodnić, że jeżeli ktoś uważa to za kiepski pomysł, to ma kiepski gust.

"Twierdzenie, że nie ma gustów lepszych i gorszych wymyślili ci, którzy mają słabe gusta. " - Ja powiedziałem, że nie ma lepszych czy gorszych gustów jeżeli chodzi o gatunki. Są jednak lepsze i gorsze w obrębie danego gatunku. Bo jak chcesz porównywać film sci-fi, komedię i dramat? No wytłumacz mi.

ocenił(a) film na 10
Ryloth

"Mnie odrzucają te wydłużone maksymalnie sceny "

One nie są maksymalnie wydłużone. Przecież Odyseja mogłaby trwać 7 h i więcej. Gdyby większość filmów była kręcona w innym tempie to można by wręcz napisać, że film Kubricka skraca sceny. Obiektywnie nie można napisać, że sceny w Odysei są bardzo długie, jedynie w odniesieniu do większości filmów, szczególnie tych z ostatnich kilkunastu lat. A nie powinno się przecież porównywać, tylko oceniać dzieło samo w sobie. Czas jest pojęciem względnym.

Kamileki

Dla mnie są, dla ciebie nie. Różnorodność gustów, o której ciągle mówię, a nie wszyscy ją rozumieją. Np. prawie cała akcja 12 gniewnych ludzi odbywała się w jednym pomieszczeniu, a w ogóle nie nudziło. Władca Pierścieni czy Ojciec Chrzestny też mają sporo takich scen, które trzeba "posmakować". Nawet na DoFP narzekali, że za mało akcji. Ale to nie jest pokaz slajdów jednak ;p

ocenił(a) film na 10
Ryloth

Tzn. mi mi nie pasowała jedna scena - wymiana zepsutego modułu. Mimo ciekawego zabiegu z dźwiękiem oddechu kosmonauty wydała mi się lekko przeciągnięta. Nie znalazłem w niej po prostu ciekawego punktu odniesienia prócz tak oczywistego, że Kubrick chciał wykorzystać dobry efekt swojej ciężkiej pracy. Ale np. sekwencja kosmicznego baletu mogłaby trwać i trwać i nie znudziłaby mnie, a sporo osób narzeka że jest przydługawa. I tu już nie sądzę by był to popis efektów specjalnych, a pewna konwencja którą przyjął twórca. Na koniec napisze, że filmy oryginalne takie jak Odyseja powinno się oglądać samemu, w całkowitej ciszy bez żadnych zakłóceń z zewnątrz (hałas z podwórza itd.) i oczywiście wyspanym i zrelaksowanym. Ja praktycznie zawsze staram się tak robić, a na pewno przy filmach co do których mam duże oczekiwania. Stawiam w ciemno, że przy mocnym niewyspaniu znużyłby mnie nawet Jackson i mówię tu na sprawdzonym przykładzie. Oglądając Drużynę pierścienia po raz pierwszy spędziłem bardzo dobrze seans, przy powtórce po wielu latach gdy nie dość że nie w kinie to jeszcze niewypoczęty praktycznie cały czas przysypiałem. Ten sam film a jakże inny odbiór. Co z tego wynika? Wiele błędów popełnia sam widz. Gust gustem, ale jakbym nie przespał nocy to i świetne filmy mogłyby mnie nużyć bo snu to człowiek potrzebuje jednak bardziej aniżeli nawet genialnego filmu. Także na koniec jeszcze, jak dla mnie oglądanie po szkole/pracy w celu odprężenia Odysei mija się kompletnie z celem i narzekanie na długie sceny może być nie efektem odmiennego gustu tylko po prostu słabej kondycji psycho - fizycznej widza.

Kamileki

Coś w tym jest, ale jak oglądałem Odyseję, to byłem raczej wypoczęty:)

ocenił(a) film na 10
Ryloth

To dobrze bo wtedy ma się o wiele większą pewność co do tego czy dany styl kina Ci podchodzi.

Kamileki

Odyseja ma swój własny styl ;p

ocenił(a) film na 10
Kamileki

Akurat ta scena jest głównie genialna ze względu na wierne odwzorowanie rzeczywistości. W kosmosie jest głucho.

Zarzuty, że Odyseja jest momentami przydługa, są nie na miejscu. Osoby, które wysuwają tego typu zarzuty udowadniają jedynie, że wolą tradycyjne, przyjemne i schematyczne kino. To jest kwintesencja tego arcydzieła, że możemy nasycić się kosmosem, może nas zahipnotyzować, możemy odczuwać jego ogrom każdym zmysłem...

ocenił(a) film na 10
wire

Cisza w kosmosie to tak, ale ta scena mogła być jak dla mnie inaczej zmontowana. Nie ma ukazania w ogóle powrotu do statku tylko jest przejście do sceny w której Bowman i Poole sprawdzają sprawność wyjętego modułu. A co do tej ciszy to inna scena mnie zawsze zachwyca, jak Bowman cudem unika śmierci i wpadając do środka słyszymy syczenie - robi to ogromne wrażenie po wcześniejszym milczeniu kosmosu. Zarzuty do Odysei też uważam za nie na miejscu,ale mimo wszystko rozumiem niektórych. Obecne kino jest strasznie dynamiczne, praktycznie 90 % osób narzekających na film Kubricka nie ogląda filmów starszych niż 20 lat. Blade Runner też jest dla nich "za wolny", a to obok Odysei ewidentnie największe dzieło s-f które możemy podziwiać:) 3 miejsce przyznałbym Solaris, ale arcydzieło Tarkowskiego jest dziś niestety trochę zapomniane.