Jestem świeżo po kolejnym seansie (ave Stary Browar w Poznaniu za kino letnie i
impuls do kolejnego obejrzenia klasyki) i chyba na palcach jednej ręki jestem w stanie
policzyć filmy, które poruszyłyby mnie (zarówno emocjonalnie, jak i intelektualnie) tak jak
ten... Najprawdziwsze, szczerozłote arcydzieło! Cudowne zdjęcia, efekty specjalne nadal
świetne (a biorąc pod uwagę czas powstania filmu wręcz nieziemskie), poza tym
niezwykle podobało mi się użycie muzyki (zwłaszcza "Also sprach Zarathustra" oraz
motyw/"głos" (?) monolitu), a z drugiej strony dość szerokie wykorzystanie ciszy...
I nigdy w życiu nie powiedziałabym, że film jest w jakimkolwiek momencie nudny - przez
cały seans siedziałam wręcz jak na szpilkach...
Jestem też w trakcie czytania analizy filmu i już widzę, że potrzeba będzie jeszcze parę
seansów, żeby w jakimś stopniu to dzieło rozpracować.
A tak na marginesie muszę się przyznać (ze wstydem :P), że oglądając ten film parę
dobrych lat temu wystawiłam mu "poniżej oczekiwań" (nie wiedzieć czemu) -
najprostszym wyjaśnieniem byłoby chyba, że jeszcze wtedy do niego nie dojrzałam
I tym optymistycznym akcentem publikuję swój pierwszy post na Filmwebie (po w sumie
dość długiej już obecności na portalu, do tej pory ograniczającej się tylko do oceniania i
czytania opisów filmów i komentarzy) :D