Jak bym miał oceniać efekty specjalne jak na rok 1968 to bym dał 10/10. Jako film - dwie godziny ujęć kosmosu do muzyki klasycznej - nieporozumienie.
Chwała BOGU!!!.. że nie było w tym filmie ani sekundy ...dyskopolooo!!!!!!!!!!!!!!
Zasadną krytykę, najwyraźniej coś ponad twoje możliwości analizy tekstu czytanego skoro słyszysz tylko brzęczenie w głowie
Uuu jeszcze do tego ego na wysokim poziomie i wyzywanie kogoś bo ma inne zdania klasa. Dziękuję za opinię krytyku filmowy
Ponieważ jest artystyczny poetycki, doskonały technicznie i skłania widzów do generowania w głowie różnorodnych interpretacji. Bardzo brakuje obecnie podobnych filmów, które łączyłyby doskonałość oprawy graficznej z odważną, nietuzinkową formą.
Ja się wynudziłem i nie skłania mnie do interpretacji. Jedyna moja interpretacja była na koniec nudów taka, że ten pokazany na koniec człowiek w/na Jowiszu, czy też będący Jowiszem, to bóg. Zresztą w rzymskich wierzeniach Jowisz to najważniejszy bóg i stąd nazwa. Chyba nie jest to zaskakująca interpretacja. Sam się narzuca. Boska sprawczość. Małpki wynalazły broń, potem ewoluowały i wynalazły m.in. statki kosmiczne. Czarne ekrany dla spóźnialskich widzów w kinie i dla a spragnionych toalety jestem w stanie zrozumieć, ale wtórne sceny przelatującego statku albo bardzo się zestarzały, albo już wtedy nudziły. Choć właśnie wyobrażam sobie, że jako coś nowego ludzie chcieli chłonąć te ujęcia. Poza muzyką, która nie została napisana do tego filmu, a która na pewno poprawiła mu ocenę wśród melomanów, nie było w tym filmie dla mnie nic ciekawego ani atrakcyjnego wizualnie. Moja ocena wrażeń z tego filmu to 2, bo 1 zachowuję dla filmów szkodliwych lub estetycznie odpychających. Przez pryzmat nowatorskiego charakteru i jakiejś artystycznej wizji, daję 4, bo jeśli ma się czym w jego trakcie zająć, to ujdzie jako tło. Nawiasem mówiąc przez te małpy na początku kiedyś z niego zrezygnowałem i teraz byłem już na nie przygotowany.
Nie skłania bo nigdy o tych rzeczach nie myślałeś poważnie. Do tego film utrudnia bo nie mówi bezpośrednio co ma na myśli. Ale dzięki temu nie ma w nim ni krztyny banału. Ogólnie inflantylny post inflantylnego chłopaczka.
A co pisać? Filmowe masówki to chleb powszedni przeciętnego zjadacza chleba a tu bęc - zderzenie z czymś co przerasta nieskomplikowane umysły tłuszczy.
Jest git. Kupiłem sobie właśnie 2010 wydane przez Rebis. Mogę teraz porównać z drugim filmem. Jedynkę oczywiście mam i czekam na Spotkanie z Ramą i 2061.
Polecam w sumie całą kwadrylogię książkową Clarke'a. Nie sięgałem jeszcze po jego inne powieści, ale Ramę kiedyś chcę przeczytać