Tak na prawdę to nie wiem co powinienem mu wystawić. Na co zasługuje. Obejrzałem już go jakiś czas temu (nie dawno).
Co do efektów specjalnych to nie będę komentował ,bo wiadomo ,że jak na tamte czasy to rewelacja. ALe przecież nie samymi efektami człowiek żyje?
Żeby nie palić głupa, to napiszę szczerze ,że troszkę się nudziłem na nim..
Wiem wiem ,znam ten zabieg Kubricka ;) Nie trzeba mi tłumaczyć o co chodzi.
Najgorzej na końcu gdy trafił w tę czasoprzestrzeń. Gra świateł nie miała końca :/ Z tym troszkę przesadził huh. Co do skumania filmu, bez bicia też powiem ,że niektóre rzeczy zatrybiłem, niektóre nie. Film może mieć głębie ,ale nie musi (nie mówcie mi ,że musi proszę ;)). Jeśli nie do końca jest jasne o co reżyserowi chodziło ,to każdy może mieć swoją własną wersję ,ale to nie czyni z filmu arcydzieła ,bo ktoś mógłby zrobić poryty film po prostu ;)
Na siłę doszukiwanie się głębi jest bez sensu. W każdym filmie można znaleźć głębie jeśli by się uprzeć.
Podsumowując nie najeżdżam na film ,ani nie uważam go za arcydzieło (może do czasu). Arcydzieło efektów może i owszem. Pod koniec po prostu siedziałem 2 minuty bez ruchu i nie wiedziałem co się dzieje heh. Bo nie powiecie mi ,że od razu skumaliście o co chodziło w końcówce (+monument) ;) (jeśli w ogóle można tam znaleźć PEWNE wytłumaczenie).
Film oceniam na niewiadomą, zobaczę po drugim razie.
NIE POLECAM fanom rozpryskujących się mózgów i ciągłej akcji :)
Pozro