No więc bardzo trudno mi coś o tym filmie napisać, słyszałem o nim od dawna więc ostatnio postanowiłem naprawić pewne braki w tej dziedzinie, tym bardziej zachęciły mnie do tego fragmenty przeczytanych recenzji (całości staram się nie czytać aby nie psuć sobie przyjemności z późniejszego oglądania). Zostawiłem sobie jeden wolny wieczór i w końcu go zobaczyłem i... I nie wiedziałem co mam o nim myśleć... Niby rozumiem o co w filmie chodziło, widzę dokładnie iż jest to kino bardzo ambitne i zarazem wymagające, dające widzowi szerokie pole do własnej interpretacji. Jednakże z jakiegoś powodu nie czuję do tego dzieła jakiejś sympatii, czy takiego zadowolenia jakie przeważnie czuje się po zobaczeniu wspaniałego filmu. Do oprawy nie mam żadnych zastrzeżeń (niektóre efekty wręcz mnie zachwyciły, aż trudno uwierzyć że ten film ma tyle lat(np. ten lewitujący długopis, nie potrafię pozbyć się tego obrazu z głowy)),ujęcia wspaniałe, muzyka genialna w 10 stopniowej skali dałbym 15 jednakże pomimo tego wszystkiego nie czuje tu tego czegoś :/ Sam nie wiem może gdyby spoglądać na ten film nie w kategorii rozrywka a bardziej już jako sztuka? Szkoda że w moim i tego filmu przypadku nie jest to jednoznaczne...
Reasumując widzę wielki potencjał filmu, jednakże film nie dał mi ostatecznej radości, którą powinno się czuć po zobaczeniu arcydzieła. Póki co nie wystawię mu noty (choć ocena i tak była by w miarę wysoka) lecz zostawię w pamięci i za kilka lat do niego powrócę żeby wtedy ostatecznie go ocenić :)