Najpierw obejrzalem Full Metal Jacket i bylo rewelacyjnie, potem wzialem sie za Mechaniczna Pomarancze i w trakcie seansu przeszedlem z malego zazenowania w zachwyt. Oba filmy to arcydziela. Zachecony do tworczosci Kubricka postanowilem obejrzec Odyseje i ciezko mi cokolwiek o tym filmie powiedziec. Nie wystawie mu niskiej oceny, bo posiadal swoj klimat(szczegolnie epizod z komputerem) i momentami naprawde bylem tym wszystkim zaciekawiony. Poza tym to wizualny majstersztyk i to jest fakt niepodwazalny. Wysokiej noty tez nie dam, bo byl niewyobrazalnie dlugi i przyznam sie, ze w pewnych momentach bylem zmuszony przewijac film.
Masa symboli, w tym monolit bedacy chyba metafora czegos, czego ludzie nie potrafia objac rozumem. Tak jako zgarbione czlekoksztaltne stwory, jak i miliony lat pozniej, bedac "rozwinietymi" istotami dysponujacymi supertechnologia. Tutaj chodzi chyba o nic innego, jak o szeroko pojetego "boga".
Watek komputera dajacy do myslenia nad tym, gdzie lezy granica pomiedzy myslaca istota, a tworem imitujacym takowa. Cos podobnego widzialem w Lowcy Androidow. Niskonczonosc sily rzadzacej tym swiatem, niemoznosc ogarniecia jej rozumem czlowieka, ble, ble, ble... Okej, tylko to nic odkrywczego. Na pewno bede mial sentyment do tego filmu ze wzgledu na klimat i efekty specjalne, ale to wszystko. Jest jak Szeregowiec Ryan, ktory zdaje sie przez siebie mowic "wojna to zlo, a zycie ludzkie jest bezcenne". Tylko co z tego, skoro do takich wnioskow moze dojsc kazdy i nie jest to niczym odkrywczym?
Najlepszym wyjsciem bedzie chyba niewystawianie temu filmowi zadnej oceny. Kazda niska bedzie krzywdzaca, a kazda naprawde wysoka-chyba za wysoka. To moj trzeci film Kubricka i akurat na nim sie zacialem. Widac do trzech razy sztuka.
Kiedy widze statek kosmiczny "dryfujacy" w przestrzeni przez... dziesiec minut, nie pozostaje mi nic innego jak przewinac film. Moze ogladalem go w nieodpowiedni dzien i w nieodpowiednim nastroju? Czegos takiego jak Odyseja nie widzialem nigdy. Krok po kroku zaczynam chyba zdawac sobie sprawe z wielkosci tego filmu, ale jesli chodzi o stanowczo za dlugie ujecia pozostaje niewzruszony.Sa po prostu... stanowczo za dlugie.
Ja mógłbym patrzeć przez godzinę na taki statek i z takim podkładem jaki podłożył Kubrick. To nie są jakieś bardzo długie ujęcia swoją drogą. Dziś oglądałem Zawód:Reporter Antonioniego i jest tam na samym końcu ujęcie z jednej perspektywy kamery, które trwa przez około 7 minut. Jednak mimo tego można nadal bez problemu odczuwać emocje płynące z ekranu. Wracając do Odysei i wydłużonych ujęć. Tak sobie myślę, że gdybym był reżyserem i była połowa lat 60, a mój sztab od efektów specjalnych ciężko pracował, aby wyglądały jak najlepiej to starałbym się pokazać jak najwięcej efektów wspólnej pracy. Może Stanley też tak poniekąd uczynił?..:) Trzeba też wziąć pod uwagę czego dotyczyły te ujęcia ze statkiem - przestrzeni kosmicznej. Do pokazania jej ogromu dłuższe ujęcia pasują jak ulał.