Widzę, że jest wiele krytycznych komentarzy odnośnie dzieła Kubricka, głównie zarzuca się że film ten jest strasznie nudny i lepsza jest część 2010. Wydaję mi się, że wynika to z podejścia do oglądania tego filmu Kubricka. Widz sobie myśli, fajnie obejrze sobie SF ze statkami kosmicznymi, kosmosem, trochę efektów itd itp. Do Odyseji 2001 należy bardziej podchodzić i traktować ją w charakterze filozoficznym. Wszystkie "dłużyzny" które są głównym zarzutem, mają jakieś zadanie, nie są tam bez celowo. Jedne dają czas na przemyślenia inne coś przekazują. Przyznaję, że jest to film trudny, nawet bardzo. Gdy pierwszy raz go obejrzałem, praktycznie w ogóle go nie zrozumiałem, po co te małpy na początku, o co chodzi w zakończeniu i te dłużyzny, też nie mogłem ich ścierpieć. Jednak te wszystkie niedopowiedzenia mnie zaintrygowały, obejrzałem jeszcze parę razy, odkrywając za każdym razem coś nowego, a o rzeczy które stwarzały jeszcze wątpliwości zapytałem ojca, wielkiego fana Kubricka a szczególnie Odyseji. Film ma niesamowite i w sumie niepokojące przesłanie. Nie napiszę jakie, bo całą zabawą i niesamowitą satysfakcją jest właśnie jego odkrywanie.