PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1458}

2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 142 tys. ocen
7,7 10 1 142246
8,7 77 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Dziwne

ocenił(a) film na 10

Minęlo 45 lat, a ludzie nadal nie dorośli by zrozumieć to arcydzieło Najlepszy film w histori kina

ocenił(a) film na 10
sysunia22

A o co w nim chodzi według Ciebie? Chętnie poczytam.

ocenił(a) film na 10
Eternal_Cowboy

Jako ze odwołuję sie do odyseji kosmicznej w tym roku na maturze chetnie z tobą pogadam na ten temat :)

A więc tak Odyseja kosmiczna jest dziełem uniwersalnym. Porusza wiele tematów."Jupiter and beyond the Infinite". Czytałem iwele interpretacji tego dzieła, i jak to wiadomo w przypadku interpretacjii jedne bardziej trafione inne mniej. Nie będę cię tu nimi zasypywać. Google wszystko powie, ja ci przedstawię "O co w tym filmie chodzi " według mnie


Więc tak spójrzmy poza odyseję. Na samą osobę Stanleya Kubricka i jego filmografię. Stanley był egocentrykiem, samotnikiem, ekscentrykiem. Wszystkie jego cechy rzutowały na jego filmy, zwłaszcza alienacja. Zresztą po twoim profilu widzę ze filmografia Mistrza nie jest ci obca. Więc zauważ że w wszystkich jego filmach głównym wątkiem jest człowieczeństwo. Jego dążenie do złą, ambicji, samotnośc. Nie inaczej jest z odyseją

Kubrick w odyseji oprócz filozoficznego traktatu, schował na drugim, może nawet na trzecim planie główne przesłanie tego filmu "człowiek jest samotny, z wyboru".

Spójrzmy od początku filmu. Większość nie rozumie pierwszej sekwencji tego filmu. Dla mnie oprócz znakomitego odwzorowania (Musisz przyznać ze efekty w odyseji są najlepsze w historii kina), przedstawia początek genezy ludzkiej. Na począku małpy są troskliwe, dbają o siebie, owszem żyją w niezgodzie z drugim plemieniem ale i tak się szanują. Wszystko się zmienia az do czasu pojawienia się monolitu. Dokonuje się pierwsza rewolucja techniczna w historii człowieka wynalezienie broni. Mamy znakomitą scenę gdzie Kubrick ironizuje: małpa roztrzaskuje czaszki swoją bronią na tle muzyki klasycznej. Podniosły moment w dziejach ludzkości! Nie! Kubrick wyraźnie zaznacza właśnie wynaleziono przemoc. Rzecz która doprowadzi do wojen , gwałtów, morderstw,a w końcu do holocaustu. Wszystko to na tle podniosłej muzyki klasycznej (Nie wiem czy oglądałeś Mechaniczną Pomarańczę, jeżeli tak to zapewne wiesz że Kubrick uwielbia łączyć przemoc z muzyka klasyczną.) Po wynalezieniu kości, dokonuję się morderstwa w stadzie. Technika była przyczyną morderstwa. Technika była przyczyna grzechu. Technika będzie w przyszłosci przyczyną wojny. Potem następuje jedna z najgenialnieszych scen w historii kina. A mianowicie.
http://en.wikipedia.org/wiki/File:MatchCut.JPG

Kubrick wyraźnie mówi mogliśmy to napawić. Odrzucic technologię na bok. Żyć w zgodzie niestety. Mozemy zaobserwować jak technologia sie zmieniła. Potem mamy długą zachwycajacą sewkencję strcite techniczną. Następnie poznajemy dr Floyd'a. Urzeka mnie jego rozmowa z córką. kalsyczny schemat "Tatuś nie może bo jest w pracy" Tylko że tata jest oddalony o miliony kilometrów. Większosć ludzi mówi nam ze technika pomoze człowiekowi, zwiększy komunikację( Facebook miał pogłębić kontakt z znajomymi tak naprawdę prowadzi do alienacji). Lecz jednak Kubrick wraz z Clarkie'm juz w 1968r krzyczą TECHNIKA ZABIJE CZŁOWIECZEŃSTWO. Cieszę się ze Kubrick pomylił się jednak z datą 2001. Niechciałbym dorastać w takim środowisku.Już dzisiaj jest wyjątkowo trudno, gdzie zanikają uczucia a narasta empatia. Gdzie (prawie) każdy chce ci wbić w nóż w plecy, i poprawić siekierą.

Potem następuję aluzja Kubricka do zimnej wojny. Zauważ że rosjanin próbuję wyciągnać od Floyda informacje. Jeszcze wyraźnym nawiazaniem jest to, ze Kubrick eksponuje ich teczki (Tak wiem jak to brzmi :D). Bronią człowieka w przyszłym świecie nie będzie broń/ nie wiedza, technologia. Kolejny raz mamy powiedziane wyraźnie wiedza-technologia-broń.

Sekwencję z monolitem pominę wspomnę o tym na końcu
I mamy słynną opowieść o morderczym komputerze. Tu już aluzja jest widoczna gołym okiem: "Technologia zabija" Najbardziej przerażającym fragmentem w tej sekwencjii., jest zdecydowanie śmierć Poole'a obserujemy jak miota się w przetrzeni kosmicznej widzimy jego ostatnie tchnienia, znikąd nie ma pomocy. Idę o duze pieniadze ze ta scena była insipiracją dla Ridleya Scotta gdy kręcił 8 pasazera Nostromo.
Smierć Hala, to z kolei cyfryzacja uczuc ludzkich. Pokazanie sztuczności maszyn, wyeskponowanie ich braku uczuć. Kubrick zdaje się mówić ze można pokonać maszyny wykorzystujac uczucia

Gwiezdne wrota (Cóż nie oglądałem nigdy odysejii na haju więc pominę ten segment :D Choć dla mnie to są wizje Kubricka dotyczące apoklaipsy i końca świata, Możliwe że Bowman wtedy przekracza granice nieba.)

Niebo? tak uważam że tajemniczy pokój to niebo. Bowman obserwuje swoje późniejsze lata, i SAMOTNĄ śmierć. Na końcu pojawia sie monolit. Bowman zrozumiał boska tajemnicę wszechswiata, starzenia się i moze powstac jako gwiezdne dziecko. (Końcówka)

Ok więc Monolit, myślę że to dzieło Boga. Wiadomo zycie to próba boża. wybory między dobrem i złem. Możliwe że Bóg chciał dobrze. Zobacz z małpami gdy dotykają monolit nic się nie dzieje, (Owszem są przerazone ale gdyby nagle teraz u mnie w pokoju pojawił sie czarny wielki prostokąt też bym sie czuł lekko niesowjo :D). Bóg daje im prezent technologię ma nadzieję ze z niej rozsądnie skorzytamy.

Z koiei gdy Monolit poajwia się potem Bóg jest zły. Astronauci są ogłuszeni przeraźliwym psikiem. Bóg jest zły na człowieka, i chce go naprowadzić na właściwą drogę.

uffff to moja interpretacja. Może nie być trafna, mozesz sie nie zgadzać ale ja tak to widzę :)

PS: Z tej interpretacji wynika że jestem kaimś technofobem. Niee, jak każdy uweilbiam pograć na komputerze czy na Playstation. Na razie technologia jest przydatna dla człowieka. Choć objawiają się grtoeskowe przykłady (Zrobię ci dobrze jeśli kupisz mi telefon). Za to neguje portale społecznosciowe typu facebook. Ponieważ sto razy bardziej wolę wypic z kumplem piwo czy zaprosic koleżankę na pizzę, niż "gadać na fejsie"

Mam niadzieję ze cię nie zanudziłem pozdrawiam!

użytkownik usunięty
sysunia22

Nie, nie zanudziłeś, ale niestety, prawie wszystko, co napisałeś, to banialuki.

1. Jest to film typowy dla zaćpanych, hipisowskich lat 60-tych. Podstawą było kompletnie udziwnione opowiadanie Arthura C. Clarke'a. Fabuła tej nowelki była bardzo prosta: kosmici umieszczają dwa monolity - jeden na Ziemi, drugi na Ksieżycu. Ten pierwszy ma za zadanie stymulować małpią inteligencję, a drugi - wysłać sygnał (po odkopaniu go), że eksperyment się powiódł, bowiem ludzie dotarli do Księzyca. Statek kosmiczny rusza śladem tego sygnału, itp. itd. Czyli klasyczne sf. Kubrick zrobił z tego oniryczną, bełkotliwą opowiastkę o wszystkim i o niczym. Do jednego wora wrzucił egzystencjalizm, ewolucję, bunty robotów, kosmos i praktycznie nic z tego wyszło. Doprawdy, nie ma się czym podniecać.

2. ,,Małpy się szanują do czasu pojawienia się Monolitu''? Lol, kompletna bzdura, charakterystyczna dla ówczesnej biologicznej wiedzy. Przemoc, tzn. drapieżnictwo, walka o byt, walki o prawo do samic czy terytorium, są tak stare jak historia życia. Więcej, to one właśnie były motorem ewolucji. Bez nich nie wyszlibyśmy poza stadium najprymitywniejszych organizmów. W czasach kręcenia tego filmu nie wiedziano jeszcze o wojnach, jakie toczą ze sobą, szympansy, hieny, nawet delfiny (zaobserwowano to w latach 70-tych). Wtedy lansowano słodkie (i nieprawdziwe) teoryjki, jakoby cała przyroda jest kochająca, a tylko człowiek zły. To nonsens. Zapoznaj się z nowoczesną socjobiologią i psychologią ewolucyjną.

3. Technologia jest zła i zabija? Proszę bardzo, wracaj do lasu i siedź tam sobie. Tylko jak zachorujesz, nie idź do ,,nowoczesnego'' lekarza, lecz do szamana, który w zgodzie z naturą ,,zamówi'' chorobę. I żyj do 30-stki, bo tyle wynosi średnia długość życia społeczeństw prymitywnych. Te nonsensy są również charakterystyczne dla lat 60-tych.

4. Butn maszyn to zupełnie osobny motyw i tutaj, prawdę mówiąc, nie pasuje.

5. Porównywanie monolitu do Boga to również psychodelia z lat 60. Nie ma to nic wspólnego ani z tradycyjnym pojmowaniem Boga, ani z racjonalistycznym ateizmem. Ot, autor chciał być monolitycznie oryginalny... :)

Jedynie ostatnia scena jest interesująca. Skoro obcy celowo ściągnęli ludzi w ślad za sygnałem wysłanym przez monolit, to jaki mieli w tym cel? Interpretacji jest mnóstwo!

Również pozdrawiam, mając nadzieję, że nie zanudziłem!

ocenił(a) film na 10

Nie zanudziłeś :D
wiec tak:

1)Zgoda. Czytałem artykuł, w którym była opisana noc premiery odysei kosmicznej. Dziennikarze wychodzili z premiery. Kubrcik był załamany. Możliwe że jego wtedy dobrze zapowiadająca sie kariera mogła się skończyć. Na szczęście film stał się ulubioną rozrywką hipisów (sic!) którzy przychodzili do kina naćpani i doznawali odysei. Prawdopodobnie to oni uratowali karierę Kubricka

Właśnie klasyczyne Sci Fi..... Zacznijmy od tego, że żaden miłośnik Sci Fi nie powie złego słowa na Arthura C Clarke'a. Lubię poczytać sci fi ale nie siedzę tak głęboko w temacie, ale znam paru miłośników Sci fi którzy wypowiadają sie o Clarke'u jak o Dostojewskim. Do odysei kosmicznej też mają ogromny szacunek.
Mówisz że "Czyli klasyczne sf. Kubrick zrobił z tego oniryczną, bełkotliwą opowiastkę o wszystkim i o niczym. Do jednego wora wrzucił egzystencjalizm, ewolucję, bunty robotów, kosmos"

Nie wiem czy czytasz jakąś proze Sci Fi. Ale gatunek sciene fiction to jest gatunek literacki wielopoziomowy. Jesteśmy trochę wypaczeni w dzisiejszcych czasach bo myśląć Sci Fi mówimy gwiezdne wojny (Nic nie mam do Star Warsów nawet lubię) a dzieło Lucasa to bardziej film przygodowy. Ponieważ gatunek sci fi od podstaw miał reprezentować filozoficzne podejscie do śwaita. Poruszanie motywów Boga, egzystencjonalizm początek swiata. itd. Nie że jak powiesz sci fi to oczekujesz strzelających robotów i jatki w stylu obceo czy predatora NIE Science Fiction to naprawdę głeboka trudna literatura. Radziłbym ci sie zapoznać z twórcami takimi jak Arthur C Clarke Robert Silverberg W.J Wailiams czy nasz polski mistrz (mój uubiony pisarz sci-Fi) Stanisław Lem. wIęc jak widzisz jest sie czym podniecać bo Kubrick jako pierwszy przełożył język klasycznego Sci Fi na taśmę filmową. Upowszechniając ją Kto wie jak by wygladała dzisiejsza fantastyka naukowa bez odysei.

2)Ok możliwe że z małpami troche popłynąłem. :) Wiadomo wiem o cochodzi walka o byt drapieżnictwo tylko mi chodzi o to że wszystko to się pojawiło PO odkryciu monolita. Zresztą jak oni mogli przed monolitem ze sobą walczyć nie było czym i o co bo nie umieli polować. mieli walczyc o owoce czy korzonki? To znaczy wiesz jestem katolikiem więc mysle że potoczyło sie to zupełnie innym tematem (Proszę nie wjeżdżaj na religię. Mam dość na filmwebie argumentów polityczno religijnych :D)

3. Przytoczę akapit z mojej wypowiedzi

PS: Z tej interpretacji wynika że jestem jakimś technofobem. Niee, jak każdy uwielbiam pograć na komputerze czy na Playstation. Na razie technologia jest przydatna dla człowieka. Choć objawiają się grtoeskowe przykłady (Zrobię ci dobrze jeśli kupisz mi telefon). Za to neguje portale społecznosciowe typu facebook. Ponieważ sto razy bardziej wolę wypic z kumplem piwo czy zaprosic koleżankę na pizzę, niż "gadać na fejsie"

w końcu ej no stary rozmaiwm z tobą przez Komputer :D nie jestem jakimś zacofanym snobem. Nie zrozumiałeś mnie jednak ja jak i Kubrick (LOL) nie negujemy technologi. Przecież bez technologi nadal bylibym jak te głupie małpiątka tylko że w filmie jest pokazana ludzka zawiśc zło i to w połączeniu z rozwoejm technologicznym moze nas prowadzić do zgałady zresztą popatzr na to co się dzieje w Korei Północnej, gdzie dysponując ogromną technologią pod przywództwem totalnego despoty, moze doprowadzić nas do wybuchu III wojny światowej. Z niepokojem obserwuje tam co sie dzieje. Przecież wystarczy nacisnąć przycisk by rozpocząć wojnę. I W TYM PRZYPADKU TECHNOLOGIA JEST ZŁA Póki sobie siedzimy na filmwebie ściagamy filmy seriale wklejamy memy technologia jest dobra. Ok proawdzi do pewnegostopniu alienacji i dehumanizacji lecz nie są one tak wysokie jak media starają się nam wmówić(strasze pokolenia a stosunek do technologi to temat na długą rozmowę zrestą)

4.Wytłumaczyłemw punkcie 1.

5. Wiesz jak poniżej z kaiokenem zasugerowaliśmy ze Kubrick mógł sobie wlepić monolit na zasadzie "O niech se będzie". Na podobnej zasadzie działa Artur Barciś w Deklaug Kieślowskiego. Internauci i krytycy sie zabijają w dyskusjach o sens tej postaci. A sam Kieślowski potwierdził że Barcis jest bo jest i każdy widz powinien to sobie zinterpretować po swojemu.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 10
Eternal_Cowboy

To może ja też coś napiszę. Już od dawna chciałem wyrzucić z siebie przemyślenia na temat Odysei. Trochę tego jest.

Pierwsze sceny ukazują nam prehistorię i przodków człowieka. Ich życie wydaje się dosyć jednostajne, walka z innym stadem, obrona przed drapieżnikiem. To "sielskie" życie przerywa nagłe i niespodziewane pojawienie się kawałka monolitu nieznanego pochodzenia. Skąd się tam wziął? Małpy przełamując swój strach dotykają go. Wtedy dzieje się coś nowego. Jeden osobnik wstaje i zaczyna chodzić na dwóch nogach. Do tego małpy zaczynają używać kości jako narzędzi i broni do walki z wrogim stadem. Wymowna scena to ta kiedy rzucona kość przechodzi w statek kosmiczny. Co symbolizuje ten konkretny fragment? Może szybkość i łatwość z jaką człowiek przeszedł z etapu jaskiniowego do podboju kosmosu. W całym okresie istnienia Ziemi pojawienie się człowieka i jego ewolucja to bardzo bardzo krótki fragment. Ewolucja też tu pasuje. Małpy zyskały świadomość, zaczęły myśleć, przeszły na wyższy poziom inteligencji. Nasuwa się pytanie: Jak duży wpływ na to miało pojawienie się monolitu? Wydaje się, że był to decydujący moment. Ale w jaki sposób ów kawałek skały w ogóle oddziałuje? Przez dotyk, a może inaczej? Fale elektromagnetyczne? Czym tak naprawdę jest ten kawałek gładkiego materiału? Czy to pierwiastek boży, element od którego początek wziął wszechświat? Jeśli nie to w jaki sposób wytłumaczyć jego niewątpliwą moc? Czy to dar od istot wyższych? Może nie jest to dar, ale przekleństwo? Monolit pojawia się na ekranie trzykrotnie i jego pojawienie się zawsze jest enigmatyczne, niewytłumaczalne. Zdaje się, że monolit jest spoiwem łączącym wszystkie oddzielne opowieści. Można też wysnuć wniosek, że bez jego działania człowiek dalej siedziałby na pustyni jako owłosiony humanoid. Zostawiając na chwilę monolit można przyjrzeć się samym ludziom i ich osiągnięciom.

Ludzie zawojowali kosmos. Ziemia przestała im wystarczać, wiec ruszyli w gwiazdy. Następne sceny ukazują nam statki kosmiczne tańczące w rytm walca (chyba Straussa). Harmonia, doskonałość jak i nieograniczona przestrzeń kosmosu. To wszystko świetnie ilustrują te wspaniałe sekwencje. Jak napisał sysunia22 Kubrick był egocentrykiem. Chciał po napawać się WYBITNYMI efektami specjalnymi jakie stworzył, więc te sceny jak i sekwencja podróży są przedłużane. Dla jednych to wada dla innych zaleta. Osobiście mógłbym jeszcze wydłużyć te fragmenty. Wracając do problemu człowieka w Odysei. Warto zauważyć jak bardzo ludzie w przyszłości są bezpłciowi, schematyczni, pozbawieni emocji. Nawet rozmowy naukowca z córką są bardzo sztuczne. Co było celem ukazania takiej dehumanizacji? Może to przez technologię jak pisze sysunia22 ludzi się tacy stali? Na tle takiego człowieka swoje ma do powiedzenia HAL 9000. Robot doskonały, nieomylny. Sam nadzoruje cały statek, którym podróżują astronauci. Wydaje się to niemożliwe, ale wykazuje on więcej emocji niż pasażerowie statku: chwali rysunki Bowmana, mówi o swoich uczuciach. Ale nawet istota doskonała popełnia błędy. HAL wykrywa usterkę, której nie ma. Pod wpływem tego wydarzenia Poole i Bowman postanawiają wyłączyć maszynę. HAL 9000 w próbie obrony własnego życia pozbywa się jednego z kosmonautów. Drugi z nich wykazuje się wręcz nieludzkim opanowaniem i spokojem. Przeżywa i wyłącza maszynę. Paradoksalnie to Bowman zachował się lepiej w tej sytuacji. Człowiek udowodnił swoją wyższość nad maszyną. Kolejnym wnioskiem jest fakt, że nie można stworzyć istoty doskonałej. Nawet maszyna jest zdolna do omyłki. Można się tu także pokusić o interpretację alter-ego Bowmana, której dokonał Gordon Geko w swoim temacie.

Drugie pojawienie się monolitu jest jeszcze bardziej tajemnicze. Naukowcy dostają informację o odnalezieniu tajemniczego fragmentu na Księżycu. Pomimo całego zaplecza technologicznego nie są w stanie określić czym tak naprawdę jest lśniący przedmiot. Po dotarciu na miejsce naukowcy są zafascynowani monolitem. Zachowują się podobnie do małp. Najpierw lekko niepewni, po chwili dotykają czarnego materiału, a następnie robią sobie zdjęcie. W tym momencie dochodzi do strasznego wrzasku, ludzie są przerażeni. Na tym scena się kończy. Dlaczego tym razem nie doszło do skoku ewolucyjnego i technicznego? Czyżby nie dało się pójść jeszcze dalej? Może dar został niewłaściwie wykorzystany? Jeśli tak to czego oczekiwał monolit? Dlaczego naukowcy zostali skarceni? Przecież zachowywali się tak jak małpoludy? Może ludzie nie są jeszcze dostatecznie godni by doświadczyć kolejnego uświadomienia. Zauważmy, że gdy monolit pojawił się po raz pierwszy był on bezsprzecznie darem dla małp. Został im podstawiony pod sam nos. Tymczasem monolit na Księżycu był UKRYTY. Badacze musieli go odkopać. To znaczy, że musieli wykonać pracę by go znaleźć. Co to może oznaczać? Może to, że monolit poddał ludzkość próbie. Sprawdził czy osiągnęła dostateczny poziom. Monolit widocznie uznał, że ludzie nie są jeszcze na odpowiednio wysokim pułapie by osiągnąć następny stan. Stąd wynika to odrzucenie.

Podróż Bowmana poza granicę nieskończoności i sceny późniejsze. Mój ulubiony fragment. Dave Bowman po śmierci HALA zostaje sam. Sam w całym ogromnym wszechświecie. Miliony kilometrów od domu. Wsiada do kapsuły ratunkowej (?) odłącza się od statku i wyrusza w podróż poza granicę nieskończoności (cokolwiek to znaczy). Widzimy abstrakcyjne, kolorowe i pozbawione logiki obrazy. Poprzeczne linie, wybuchy, być może narodziny wszechświata. Co to oznacza? Być może Bowman nie podróżuje fizycznie tylko w swoim umyśle. Przekracza pewien stan świadomości. Może to jest kolejny dar od monolitu i tylko Bowman okazał się go godzien (zwyciężył maszynę doskonałą)? Ale zaraz.... Bowman mógł zwyczajnie oszaleć z powodu samotności i otaczającej go pustki. Może ostatnie 30 minut filmu to wizje człowieka chorego? Trzymajmy się jednak pierwszej wersji. W końcu dociera poza wszechświat. Właśnie.... Najtrudniejszy fragment do interpretacji. Dave wysiada z kapsuły i znajduje się w dużym pokoju. Styl chyba klasycystyczny (mogę się mylić). Tam napotykamy monolit po raz trzeci. Bowman do końca życia jest uwięziony w tym pokoju. Nie wiemy czy czas tak szybko tam leci, czy też ujrzeliśmy jedynie skrótowe sceny. Jednakże Bowman starzeje się i obcuje sam na sam z monolitem. Ten go nie odrzuca. Można domniemywać, że Dave posiadł całą wiedzę jaką był mu w stanie przekazać ten kawałek nieznanej substancji. Ostatnie sceny to narodziny dziecka na tle Księżyca i jakiejś planety (czy to jest Ziemia?) Czyżby Bowman zmarł i odrodził się jako nowa istota? Może są to narodziny czegoś doskonalszego? Połączenie pierwiastka twórczego (monolit) z istotą organiczną (człowiek)? Nie jestem w stanie stwierdzić, która opcja jest najlepsza.

Najważniejsza kwestia. Czym jest monolit? Metaforą Boga? Nagradza wiedzą i umiejętnościami godnych, karze niegodnych. Darem od istot pozaziemskich? Może monolit JEST Bogiem? Też nie jestem w stanie stwierdzić, która opcja jest prawidłowa. Właśnie w tym leży siła Odysei Kosmicznej.

ocenił(a) film na 10
kaioken26

Piękne. Myślimy podobnie. Podoba mi się twoja interpretacja Monolitu. Ciekawe co Kubrick miał na myśli . Albo wrzucił monolit na zasadzie "to nic nie znaczy ale będę mieć ubaw z ludzi którzy będą próbowali to rozgryźć":D

ocenił(a) film na 10
sysunia22

To też jest możliwe. "Dam kawałek skały aby pseudointeligenci doszukiwali się ideologii tam gdzie jej nie ma." Pewna reklama - http://www.youtube.com/watch?v=Q9zzEvtiXqc

Myślę nad tym monolitem i dochodzę do wniosku, że personifikacja Boga jest najbardziej prawdopodobna. Nie znaczy to oczywiście, że właściwa. Wydaje mi się, że monolit był "istotą" samodzielną. Nikt go nie kontrolował, a zatem nikt nie mógł go przenieść lub teleportować. Chociaż nie wiemy czy monolit znaleziony na Księżycu nie został przez ludzi już przemieszczony. Jeśli już uważamy monolit za metaforę Boga to bardziej pasuje ten starotestamentowy, a więc srogi, karzący zło, a wynagradzający wytrwałość, dobro. Ludzie na Księżycu zostali ukarani, ponieważ nie byli godni. Małpy natomiast został wybrane (naród wybrany? może idea zbawiciela?), a Bowman udowodnił swoją wartość. Nagrodą było poznanie i wiedza. Trudno zdefiniować karę. Scena na Księżycu szybko się urywa.

ocenił(a) film na 9
kaioken26

monolit jako 'drzewo poznania dobra i zła?' taka interpretacja też przyszła mi na myśl.

kaioken26

Jednej rzeczy nie rozumiem. Czemu mówisz o odrzuceniu ludzi przez monolit (piszesz o tym Ty i gdzieś się jeszcze z tym spotkałam..)? Przecież w przekazie który obejrzał Bowman na statku jest powiedziane, że monolit wykonał tylko jedną aktywność i było nią wysłanie sygnału na Jowisz. Więc to właśnie wysłanie tego sygnału musiało mieć miejsce wtedy gdy ludzie się zebrali wokół niego (jak te małpy) ale sygnał był tak silny że ich ogłuszył. Nie jestem znawcą od sygnałów więc nie wiem czy mogą ogłuszać ;P ale zakładam że tak.
Zatem nie ma tu odrzucenia, tylko wskazanie kierunku - dalszej drogi, którą ludzie już byli w stanie podążyć, bo byli wystarczająco rozwinięci. Z dalszej części filmu można wnioskować że była to droga do Boga, czy wyższej istoty w ogóle. Czyli następuje to samo co z małpami tylko na wyższym poziomie....

A i w sumie druga rzecz. Wydaje mi się że on nie był tam cały czas z monoloitem, tylko zobaczył go dopiero w chwili śmierci, i w tym samym momencie się "przeistoczył", czy połączył z kosmosem czy jakkolwiek ktoś rozumie tę scenę:)

ocenił(a) film na 10
szweter

Ciekawa opinia i na pewno warta dyskusji. Nie wiemy jednak o monolicie nic konkretnego poza tym, że jego obecność wpływa stymulująco na organizmy w jego pobliżu. Czy wysłanie sygnału na Jowisz odbyło się w tym samym momencie co to ogłuszenie? Może później? Ta scena na Księżycu zbyt gwałtownie się urywa i jest zbyt niepokojąca by odczytywać ją w twój sposób. Tak to przynajmniej osobiście odczuwam. Co się stało z tymi naukowcami? Też nie wiemy. Z drugiej strony możesz mieć rację. Monolit pod wpływem ludzkiej obecności uaktywnił się i wskazał im drogę dalszego rozwoju.

Przyjemnie tak podywagować, ale nie ma żadnej w 100% obiektywnej interpretacji Odysei. Te wszystkie interpretacje to raczej taka zabawa i czerpanie satysfakcji z kolejnych seansów i odkrywania coraz to nowych rzeczy.

Czemu tylko 6/10? Mam poszukać pistoletu? :D

kaioken26

"Czy wysłanie sygnału na Jowisz odbyło się w tym samym momencie co to ogłuszenie? Może później?"
Gdyby to było najpierw wysłanie a później ogłuszenie (albo na odwrót;P) to by były dwie aktywności, a spiker wyraźnie mówi o jednej, no i też ja nie odebrałam tej sytuacji dramatycznie. Dla mnie to się trzyma kupy ;)

Co do 6/10.. cóż, kwestia oceniania filmów to materiał na inną dyskusję ;)
Ja byłam ogólnie zaskoczona grą aktorską, tym jak prowadzona była 'akcja', tempem filmu.. To jest problem z klasykami, że tak się różnią od dzisiejszych filmów. Te niesamowicie długie sekwencje i brak emocji..
Gdyby nie końcówka byłoby nawet niżej, bo film mnie zupełnie nie wciągnął. Jest chłodnym ładnym obrazkiem, może ciekawym na poziomie estetycznym czy intelektualnym, ale oglądałam go zupełnie obojętnie. Emocje bohaterów można było poznać tylko po tempie oddechu, lub pocie na czole...
Męczyły mnie też te długie sceny, jak 'taniec' statków, czy powolne ruchy elementów na statku - zjazdu windy, obrotu kapsuły. Fragment z małpami niemiłosiernie długi, tak samo lot na Jowisza. Ty pisałeś że dla Ciebie mogłyby być nawet dłuższe - to nie u mnie. I nie to żebym była fanką nieustającej akcji, ale takie budowanie nastroju to żadne budowanie - traci się zainteresowanie widza. Chyba że widz jest na dobrym dopalaczu;)
Nie mogłam się też oprzeć wrażeniu że autor sam się strasznie egzaltował zdjęciami, jakby nie mógł się nimi nacieszyć, albo się nimi puszył, ale może sobie to dorabiam;)
Zdecydowanie najlepsza scena to wg mnie wysiadka w pokoju na Jowiszu;), fajnie nakręcona i psychodeliczna, dla mnie uratowała film.
No a plus jest jeszcze taki, że pomimo że film mi się średnio podobał, to i tak mam ochotę o nim rozmawiać właśnie dlatego, że można sobie, tak jak mówisz, podywagować:)

ocenił(a) film na 10
szweter

Może monolit zamaskował swoją aktywność? Nie wiemy w jaki sposób oddziaływał. Mógł specjalnie wypuścić sygnał, który zostałby rozpoznany przez ludzi, mógł także ukryć swoją działalność. Myślę, że nie doceniasz sił monolitu :D Ciągle uważam, że wszystko kontrolował.

Te niesamowicie długie sekwencje są właśnie tym czego brakuje "dzisiejszym filmom". Pozwalają się uspokoić, odpocząć i pomyśleć. Zresztą jeśli do każdej sceny doda się Straussa to staje się ona lepsza. W Odysei mamy najlepsze uchwycenie przestrzeni kosmosu właśnie przez tą powolność i dłużyzny - http://www.youtube.com/watch?v=UqOOZux5sPE
Nic sobie nie dorabiasz jeśli chodzi o to egzaltowanie. Kubrick stworzył być może najdoskonalsze efekty specjalne w historii jeśli brać pod uwagę rok produkcji. Dziesięć lat przed Star Wars. Dlaczego się tym nie nacieszyć?

ocenił(a) film na 9
sysunia22

Nie rzuca się "pereł przed wieprze".
Życie na tej planecie, to taki syf, bo 90% populacji składa się z prymitywów, dla których Takie filmy są po prostu "nudne" (i nic więcej w tym nie widzą)!

ocenił(a) film na 10
pmx007

No połowiczna zgoda. Nie cierpie jakoś z powdu ze ludzie sie nie zachwycają ambitnym kinem.

ocenił(a) film na 6
sysunia22

Pytanie tylko czy jest tu coś do rozumienia? Mam wrażenie, że za fenomenem filmów Kubricka często stoi same jego nazwisko, które powoduje że ludzie na siłę starają się doszukiwać w jego filmach, nawet nie drugiego, ale trzeciego, czwartego czy piątego dna, poddając analizie najbardziej niedorzeczne szczegóły. Założę się, że gdyby dziś został ujawniony nigdy nie publikowany jego film, który w pokrętny sposób przedstawiałby historię niemogącego się wypróżnić kota na pustyni, to znalazła by się cała rzesza ludzi gotowa zinterpretować ten film jako studium nad ciężarem życia i błogim spokojem tuż przed śmiercią, która w tym wypadku byłaby przedstawiona jako moment w którym wspomniany kot dopina swego. Z całym szacunkiem dla tego Pana, ale mam wrażenie, że on sam nie rozumiał do końca swoich filmów, o ile jest tam coś do rozumienia.

Wracając do samej Odysei, wspomniałeś coś o Bogu i przedstawieniu jego siły jako monolitu. Z tego co gdzieś tam kiedyś przeczytałem Kubrick był ateistą, więc ten pogląd wydaje mi się nieco naciągany. Oczywiście poszczególne sceny w tym filmie można interpretować dowolnie i być może to właśnie stanowi o jego geniuszu, ale dla mnie filmy Kubricka oprócz tego jasnego przekazu, pełne są "śmieci" powciskanych tam dla zabawy. Pewnie nie raz i nie dwa sam Kubrick miał niezły ubaw czytając bądź słuchając interpretacji swoich filmów.

Dla mnie ten film jest zwykłym filmem S-F, rewolucyjnym jak na tamten czas i wizjonerskim, gdzie nawet po latach efekty tam zastosowane nie wywołują uśmiechu politowania. Przeciągające się sceny kosmosu, czy późniejsze scena z feriom barw na ekranie to zwykła chęć pokazania i napawania się aż do przesady osiągnięć ówczesnej kinematografii pozwalającej na zastosowanie takich efektów. Naprawdę nie rozczłonkowywał bym tego filmu na czynniki pierwsze analizując go klatka po klatce, bo wątpię aby niósł on aż tak głęboki przekaz. Ideologię można dorobić do wszystkiego, tyle że wpadamy tym samym w pewne błędne koło z którego ciężko się jest wyrwać. Jestem ciekawy czy gdyby ten film nakręcił Zenek z Koziej Wólki to czy film ten byłby zaliczany do kanonu klasyków i czy po latach dalej tak ochoczo byłby interpretowany. Bo jak dla mnie to nazwisko Kubricka napędza całą tą machinę, bo utarło się stwierdzenie że ka\dy jego film ma głębokie przesłanie, a nikt z nas nie chce być ignorantem który nic głębokiego w nim nie dostrzega.

ocenił(a) film na 10
demola

No masz rację. Kubrick zdobywa fanów poprzez nazwisko. Ja do twórczośći Kubricka byłem niejako "zmuszony". Bo mój kuzyn mnie wyśmiał, że intersuje się filmami a nie znam Boskiego Stanleya. :D. No ale gdy zapoznałem się z twórczością Kubricka mogę z ręką na sercu powiedzieć że to człowiek który miał wpływ na kino porównywalny z Hitchcockiem , lub Wellesem. Czyli tymi największymi. Zabiegi jakie stosował na przełomach 3 dekad 60 70 i 80. są do dziś używane, i zna je każdy student filmoznastwa.

Owszem zgadzam się z tym że, niektórzy ludzie chcą być inteligentni. Więc oglądają Kubricka, i się sztucznie zachwycają. No ale tak się nie dzieję tylko z kinem. Większa dysproporcja na tej płaszczyźnie występuje w muzyce. Zresztą Jesteś Bogiem dokładnie to pokazał w ostatnich latach. (Słucham Paktofoniki od jakichś 4 lat, ale po ostatnich miesiącach wymiotuje na słowa Magik i Paktofonika) Zresztą popatrzmy też na gimnazjalistów/licealistów/studentów (!) którzy myślą że jak posłuchają wybitnych zespołów (Radiohead The Beatles The Beach boys The Smiths itd...) to są inteligentni.

Osobiście tak nie postępuje. Ostatnio trwa rekonesans na twórczość Hanekiego po Miłości. wszyscy się zachwycają jaki to genialny reżyser, nawet ci co go nie lubili przedtem. Ja ostwarcie mówię ze nie lubie jego twórczości. Nie dociera do mnie po prostu.



Co do Odysei...... Tak jak już wspomniałem tam należy się doszukiwać dna. To jest Science Fiction. Gatunek wieloznaczny. Owszem jak czytam niektóre inspiracje to parskam z śmiechu przed monitorem. No ale coś musi być na rzeczy skoro scenariusz wychodzi spod rąk samego Arthura C. Clarke'a

ocenił(a) film na 10
demola

Zresztą Kubrick Kubrickiem. Ale spójrzmy na Lyncha. Wiele moich rówieśników (mam 19 lat) ogląda Lyncha "bo robi dziwne filmy". No i wiadomo "Twin peaks to najlepszy serial" (kłóciłbym się). I zaś chodzą i rozgłaszają, "Oglądam Lyncha jestem inteligenty" A tak naprawdę ogladają i nic z tego nie rozumieją,albo wcale nie ogladają

ocenił(a) film na 6
sysunia22

Ja w zadnym wypadku nie odmawiam talentu Kubrickowi i nie twierdzę, że marny z niego reżyser. Sam lubię niektóre jego filmy, choć na pewno nie należę do piewców jego talentu. Chodzi mi tylko o to, że często nazwisko Kubrick przy filmie powoduje, że większość stara się doszukać ukrytych przekazów tam gdzie ich nie ma. No bo przecież to KUBRICK, a on nie robi zwykłych filmów, tylko zawsze zamieszcza w nich treści podprogowe.

Z pozostałą częścią twojej wypowiedzi również się zgadzam, poza tą ostatnią częścią :) Nie wiem co rozumiesz przez pojęcie iż S-F jest gatunkiem wieloznacznym. Gatunek jak każdy inny w mojej opinii. Akurat poniekąd jestem fanem tego gatunku i widziałem jak i czytałem dzieła lepsze i gorsze. Zresztą tego typu sytuacja dotyczy wszystkich gatunków. Co do scenariusza to przyznam szczerze, że nie znam twórczości tego pana, ale gdzieś czytałem że jego książka o tym samym tytule, jest z goła różna od filmu. Zresztą to chyba była nawet jedna z wypowiedzi pod tym filmem tu na Filmwebie. Więc może się okazać, że książka jest o wiele lepsza od filmu.

Reasumując ja mimo wszystko pozostaje przy swojej opinii, że Odyseja kosmiczna to zwykły film S-F z nowatorskimi jak na tamten czas efektami specjalnymi oraz z paroma rozwiązaniami, które dały podwaliny późniejszym filmom z tego gatunku.

ocenił(a) film na 10
demola

Odnośnie tych treści podprogowych to naprawdę czasami Kubrick je tworzył, przykład : http://www.youtube.com/watch?v=t7-GKHM5HZ8

ocenił(a) film na 6
Kamileki

Obejrzałem podlinkowany przez ciebie filmik i w zasadzie mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że potwierdza on tylko moją tezę, co do tego, że ludzie doszukują się w filmach Kubricka na siłę przekazu, chwytając się wszystkiego czego tylko się da. Jak dla mnie to coś, w rzece krwi, to zwykłe przeoczenie, coś co kamera uchwyciła, a nie miała tego uchwycić. Wiem, że w filmie jako tezę obalającą ten pogląd przedstawia się fakt, ze Kubrick kręcił tą scenę dziesiątki razy za każdym razem będąc niezadowolonym z uzyskanych efektów, ale niezadowolenie to dotyczyło krwi, która według reżysera nie wyglądała tak jak on sobie zamyślił.

Zakładając nawet, że Kubrickowi zależało na umieszczeniu tego obiektu w kadrze, czymkolwiek on jest, to z drugiej strony potwierdza drugą z moich tez, że Kubrick często wrzucał do filmów "śmieci", aby zmusić widza do wyciągania absurdalnych wniosków nad znaczeniem tego czy innego ujęcia. Zauważ, że nigdzie nie ma, przynajmniej ja się nie spotkałem, żadnego rzetelnego opracowania filmografii Kubricka pod kątem przemyconej doń symboliki. Mówiąc rzetelnego mam na myśli coś, pod czym podpisałby się ktoś ze scenarzystów, ktoś z osób bliskich Kubrickowi podczas kręcenia danych filmów, czy sam Kubrick. Wszystko co powstało na ten temat, to właściwie lepsze lub gorsze opracowania fanów/widzów jego twórczości. Dla mnie coś takiego z miejsca jest deklasowane jako dowód, ponieważ ludzie ci działają pod wpływem masowego przeświadczenia, że w tym filmie MUSI coś być. Prowadzi to do absurdalnych w moim odczuciu sytuacji, gdzie każdą pomyłkę, każde potknięcie czy błąd tłumaczy się celowym zamysłem reżyserskim. Jednym słowem dorabiamy ideologię do niczego.

ocenił(a) film na 10
demola

Oczywiście masz rację, bo dającten link nie chodziło mi o interpretację tego nieznajomego obiektu w potoku krwi jako czegoś ważnego, istotnego dla fabuły, świadczącego o klasie filmu itd. To jedynie znak podprogowy, który ma za zadanie jakoś tam wpływać na nieświadomego widza. Na jednych zadziała na innych nie, ale sądzę że taki był zamiar i miał na celu np. przestraszenie odbiorcy. Wg mnie tak duży obiekt w 99 % musiał być wstawiony z pełną premedytacją. Tak jak pisałem, nie służy to ani polepszeniu jakości dzieła, a o reżyserze świadczy jedynie tyle że miał pełna kontrolę na planie i robił co mu się tylko podobało. Akurat w tym przypadku nie nazwałbym "śmieciem" tego czegoś gdyż obiekt ten pasuje do tej sceny - może oznaczać ofiary, które zginęły np. Indian zamordowanych przez Amerykanów. W ogóle Lśnienie porusza problem rasizmu, ale nie będę pisał więcej bo może to Cię nie obchodzi lekko mówiąc. To oczywiście takie moje nadinterpretacje dlatego wiadomo, że żadne grono reżyserów, scenarzystów czy krytyków nie będzie o tym mówiło gdyż nie jest to w ogólne pewne. Jako fan Kubricka lubię po prostu takie "ciekawostki", a jakoś dziwnym trafem u niewielu reżyserów można znaleźć w filmach tak fascynujące błędy, pomyłki i potknięcia... :)

ocenił(a) film na 10
Kamileki

No masz rację kubirck był perfekcjonistą do bólu. Więc wątpię żeby coś takiego przemknęło przez jego czułe oko. Ale mozliwe ze Stanley wrzucił to dla zabawy. Przecież był zapalonym miłośnikiem gry w szachy, więc uwielbiał rozgrywki, i to widać w jego filmach często wodzi widza za nos, bawi się nim.

A teraz pójdę po bandzie. Kubrick był niejako futurystą. Więc kto wie moze przewidział że kiedyś ludzie będą ślęczeć nad jego filmem i doszukiwać sie analogi, i wrzucił takie coś. :). zresztą wiadomo był ekscentrykiem i megalomanem więc mogło by tak przyjsć

Oczywiście nie twierdzę że sie mylisz. Możesz mieć racje, byłoby to fajne nawiązanie do ksiazki Kinga

ocenił(a) film na 6
Kamileki

Śmieć to trochę złe sformowanie, ale brakowało mi odpowiedniego słowa. Chodziło mi o elementy, które w filmie są zamieszczane dla zabawy, bez wyraźnego powodu i celu, często nie wnoszące nic do głównej osi fabuły. Szczerze mówiąc w ogóle nic nie wnoszące do fabuły.

W zasadzie z tego co napisałeś mam wrażenie, że się zgadzamy, z tym że ja przyjmuję jako jedną z ewentualności jeszcze fakt, że mogła to być wpadka na planie. Może po entej próbie nakręcenia filmu, Kubrick na tyle był zadowolony z efektu jaki wywołuje wylewająca się krew, że przymknął oko na szczegół którego praktycznie nie widać. Ja np. oglądałem lśnienie i to nawet dwa razy, ale nigdy nie zwróciłem uwagi na ten element. Więc może Kubrick nie wychodził jeszcze wtedy z założenia, że jego filmy będą analizowane klatka po klatce :) Zresztą gdybym ja chciał przemycić jakiś taki element do filmu, to chyba bym go jednak nieco bardziej wyeksponował, no ale ja nie jestem Kubrickiem :)

A czy dziś trudno o reżyserów w których filmach są takie "potknięcia"? Moim zdaniem wcale nie trudno, choć przykładów ich nie będę podawał bo nic nie przychodzi mi do głowy. Chociaż teraz przypomina mi się taki film Memento, gdzie też jest pewna nieścisłość, niestety nie pamiętam na czym ona polegała, coś chyba z tatuażem, gdzie część ludzi dorobiła do tego ideologię, a pozostali w tym ja, twierdzili że to błąd reżyserski. A to był zwykły film, nie film Kubricka w którym każdy stara się coś znaleźć :) Tak samo z innymi reżyserami, tam gdzie coś jest uznawane za wpadkę, tu uznaje się to za zamysł celowy.

ocenił(a) film na 10
demola

Ja sam oglądając wiele razy film nie zauważyłem tego czegoś wylewającego się z windy. Jednak chyba o to w tym tu chodzi, aby widz nie mógł gołym okiem łatwo zobaczyć ewentualnych sygnałów od reżysera. Błędem np. w Lśnieniu był fakt, że mamy dwa zupełnie inne modele maszyn do pisania. Także "sceny z windą" nie uznawałbym za błąd. Niektóre dziwne elementy Kubrick bardziej eksponował , przykład: Alex będąc w sklepie muzycznym, a na półce płyta z Odyseją :) http://fu.ckyeahclockworkorange.tumblr.com/post/4581746551/subwaytovenus-i-love- that-the-2001-a-space - tylko wykasuj tam kropkę w linku bo nie mogłem zamieścić :) W ostatnim filmie też w jednej ze scen można dostrzec płyty z jakimś filmem Kubricka, ale nie mogłem znaleźć zdjęcia.

ocenił(a) film na 6
Kamileki

To z m.in płytą to fakt. Nie ma tu miejsca na żadną polemikę, ani nie może być mowy o błędzie. To jest faktycznie przykład jakiejś symboliki odwołującej się do czegoś konkretnego. Takie symbole to ja rozumiem i wiem, że Kubric je przemycał do swoich filmów. Ale są to rzeczy oczywiste, które wyłapie praktycznie każdy kto orientuje jako tako w jego twórczości. Natomiast mnożące się teorie tyczące się wszelkich innych elementów w jego filmach, jak np. ten z "cosiem" wydostającym się z windy nie trafiają zbytnio do mnie. Co do za symbolika kiedy dostrzegają ją tylko osoby "liżące" film klatka po klatce. No, ale w tym temacie już wszystko właściwie powiedzieliśmy. Ja mam swój pogląd na te sprawy, a Ty swój i przez to życie jest ciekawsze ;)

ocenił(a) film na 10
demola

Bo Kubrick był bardziej psychologiem niż filozofem

ocenił(a) film na 10
Kamileki

W 12 sekundzie słychać strzały.... :D

ocenił(a) film na 10
demola

O proszę fan sci fi :) Rzadko spotykane. (Tak nawiasem co polecasz poza Lemem Dickiem czy też Clarkiem?). No wiesz jeżeli jesteś fanem Sci-fi to wiesz ze jest to gatunek wieloznaczny, dotykających wiele płaszczyzn, i stawiająca wiele pytań nie udzielając przy ty kokretnych odpowiedzi. Zdecydowanie nie jest to literatura dla wszystkich (Nie robię z siebie jakiegoś intleligenta).

Moim zdaniem ksiażka Clarke'a jest na poziomie filmu. Zresztą Clarke nie patrząc to jeden z mistrzów gatunku. Zakończenie Clarke'a jest inne ponieważ książka powstawała na równi z filmem. A produkcja filmu była przedlużana (wiadomo Kubrick perfekcjonista) do tego stopnia że Clarke tonął w długach. W końcu Stanley sie ulitował i pozwolił Arthurowi wydać ksiązkę wcześniej dlatego zakończenie się nieznacznie różnią.

Ok twoja opinia. Jak już wspomniałem wyżej nie rozdzieram szat i nie płaczę w nocy że ludzie nie kochają odysei tak mocno jak ja :D

ocenił(a) film na 10
sysunia22

Na równi z Odyseją stawiam jedynie Stalkera. Dwa najlepsze filmy jakie widziałem :)

ocenił(a) film na 10
MrCrowley15

Lubię Tarkowskiego. ale o wiele bardziej podeszły mi Ofiarowanie i zwierciadło. Stalker to takie dla mnie 8/10. Tarkowski po genialnym początku. potem trochę rozwodził atmosferę

ocenił(a) film na 10
sysunia22

Ja niezbyt dobrze się znam na literaturze s-f, ale mogę polecić braci Strugackich którzy napisali np. powieść na podstawie której powstał bardzo luźno oparty wspomniany Stalker Tarkowskiego.

ocenił(a) film na 10
Kamileki

Czytałem :D Ale dzięki bracia strugaccy piszą w dość przystępnym jezyku ale szanuję i doceniam ich twórczośc. Polecam od nich Trudno być Bogiem i Poniedziałek zaczyna się w sobotę

ocenił(a) film na 6
sysunia22

Myślę, że jest nas wielu, w sensie fanów S-F, ale ja raczej należę do tych fanów przez małe "f" ;) Nie zgadzam się do końca z tobą, że gatunek ten niejako wybija się przed inne jeżeli chodzi o problematykę w nim poruszaną. Każdy gatunek literatury ma takie dzieła. Poza może nielicznymi przykładami. Ale to temat na inną dyskusję. Jakich autorów polecam? Mi osobiście najbardziej podoba się chyba twórczość Orsona Scotta Carda, Strugacckich (chyba tak to się pisze) choć to jak na Rosjan przystało dość ciężki kawałek pióra, Frank Herbert i jego Diuna czyli "biblia" S-F, tak jak Władca Pierścieni jest "biblią" Fantasy, z polskich oprócz Lema mogę polecić choćby Jacka Dukaja.

ocenił(a) film na 10
demola

Struggackich i Diunę znam. Ale Carda i Dukaja obczaję. Dzięki wielkie :d

sysunia22

Uśmiałem się :D

ocenił(a) film na 10
auxil

http://www.youtube.com/watch?v=opT_JGssUVk

ocenił(a) film na 10
sysunia22

Monty!

ocenił(a) film na 10
kordrum

Przerywam ten temat! Jest zbyt głupi

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10
I_am_Providense

Za długie jak na śmieszną wypowiedź, jestem na nie.

sysunia22

Dojrzałość odbioru filmu nie jest zależny o wieku