2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143507
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Proponuję każdemu zamieszczenie subiektywnej interpretacji filmu w kilku zdaniach(choć wiem,że może być to trudne).

---Żadnych ocen, żadnych komentarzy, tylko interpretacja i to co wyniosłeś z filmu. To co z niego zapamiętałeś, jakie wartości wyniosłeś po obejrzeniu.---

Film podobno można interpretować na milion sposobów - jaką Ty masz swoją wizję jako odbiorca i współautor filmu - bo chyba tylko wtedy można docenić i oglądać Odyseję.

Zachęcam :)

użytkownik usunięty
szalony_iwann

Według mnie myśla przewodnią filmu jest to, że historia rasy ludzkiej jest tylko chwilą w historii całego wszechświata, a my sami nic nie znaczymy, zastąpią nas maszyny bądź kosmici. Tak to widzę. Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
szalony_iwann

Film Kubricka jest o tym, że istnieje pewien boski plan, palec Boży wskazujący cel pochodu ludzkości, jakkolwiek ogrom spraw dokonuje się w historii bez udziału Stwórcy. Ludzkość podlega przede wszystkim jednej konieczności – postępowi. Prawo postępu popycha człowieka do przodu. Postęp nie uznaje zastoju ani tym bardziej cofania się do form dawniejszych. Moim zdaniem, pojęcie Boga tkwi w samym sercu „2001: Odysei kosmicznej”. Dowodem świadczącym o tym, iż Opatrzność nieustannie czuwa nad historią jest milcząca obecność Monolitu. Owa nieprzenikniona bryła czarnej materii stanowi połączenie dwóch żywiołów, rozumu i wiary, matematycznej klarowności równania z metafizyczną tajemnicą bytu. Jest uosobieniem perfekcji, pitagorejską figurą doskonałą, w której ujawnia się prawdziwa moc cyfr.

Jest to wizja bezsprzecznie optymistyczna, bo pokrywa się z wolą Boga, progresywna, bo zakłada nieprzerwany rozwój, wreszcie teocentryczna, bo czynnikiem warunkującym postęp jest Opatrzność. (na tej płaszczyźnie przeciwieństwem "Odysei kosmicznej" jest film Gilliama pt. "12 małp", ostatnie naprawdę wielkie dzieło s-f w historii kina).

ocenił(a) film na 9
szalony_iwann

A co uważacie o ostatniej scenie? Czy bohater został wybrany i połączył się z obcą istotą (Bogiem)? Czy się odrodził? Czy scena ta miała pokazać tylko cykiliczność ludzkiego żywota? Czy to co go czeka po smierci?

użytkownik usunięty
Marian_12

Absolutnie nie cykliczność - zapomnij o tym !!! Apologią ponurej cykliczności dziejów jest "12 małp" Gilliama. Kubrick akcentuje znaczenie postępu (skokowa teoria ewolucji).

A owa Nadistota, o którą pytasz, to zwyczajnie następna faza rozwoju ludzkości - astronauta Bowman (jedyny ocalały członek załogi) zostaje wtłoczony przez Monolit w coś na kształt gwiezdnego tunelu i przetransportowany w inną część galaktyki, do osobliwej sali wyłożonej marmurem. W wieczności jego życie przechodzi kolejno trzy etapy: począwszy od wieku średniego poprzez starość, a na śmierci skończywszy. Ten sam astronauta odrodzi się potem jako „Nadistota”, gwiezdne dziecko, czy jakkolwiek chcemy to nazwać, i powróci na ziemię, przygotowany do następnego skoku ewolucyjnego.

Taka jest moja recepcja filmu.

Pozdrawiam!