2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143503
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Takie mam wrażenia, po obejrzeniu filmu. Nie to, że cały film taki był, ale przez większość filmu, czułem się właśnie poirytowany. Większość scen była przesadnie długa, dodatkowo ta wyniosła muzyka, jak dla mnie była okropna. co do muzyki dodam jeszcze, że nie we wszystkich scenach była potrzebna. Bo po co muzyka w filmie? Po to aby podkreślić emocje, nadać barwy scenom na które patrzymy. tymczasem w filmie było kilka scen, w których niczego nie trzeba było podkreślać, nie trzeba było w każdej scenie budować, jakiegoś klimatu wzniosłości i tajemniczości. Natomiast mocne strony filmu to na pewno, obraz i fabuła. Historia, była ciekawa, sceny w statku, bajeczne. Obraz kosmosu też był ciekawy.
Podsumuję to tak. Reżyser, przesadził z budowaniem klimatu, i to przesadził stanowczo! Gdyby pewne sceny były krótsze, nie dawaliby wszędzie tej irytującej muzyki, to film nie straciłby nic z walorów artystycznych, a jednocześnie byłby bardziej przystępny, dla ogółu społeczeństwa.

ocenił(a) film na 10
albertos25

ja taz podsumuje , ten film nie jest dla profanow, to raz a dwa , byla kiedys taka reklama piwa zywiec..........''nie kazdy'' ale nie bierz tego do siebie oglasaj sobie inne filmy...

riko62

Ale, żeś argumentami sypnął. Lubię tematykę sf. Uważam, że filmy tego typu pobudzają wyobraźnię. Film był jak najbardziej dla mnie, fabuła mi się bardzo podobała, ale tak jak pisałem. Kubrick, przesadził z klimatem, to było nachalne. Gdyby, nie te negatywne elementy które wyżej wymieniłem, to ceniłbym to dzieło wysoko. Zainteresowałem się historią na tyle, że pomimo obaw, zamierzam obejrzeć drugą część.

ocenił(a) film na 10
albertos25

na tym portalu to sie ujawniaja nieodkryte nigdzie talenty wybitnych krytykow filmowych.... nieodkryte talenty i to jest piekne .................

riko62

rozumiem, że Twoja wypowiedź to taka samokrytyka? Najzwyczajniej w świecie opisałem, co mi się w filmie podobało a co nie i dlaczego. Odnośnie, Twojego drugiego postu, to od Cebie, nie chcę się niczego dowiedzieć.

ocenił(a) film na 10
albertos25

ten drugi post byl dla ciebie , tylko z jednegoi z jedyne go powodu , skorzystasz albo nie , zalezy od ciebie, ale jesli jestes taki mady to mi napisz po co byl ten film ???

riko62

Jestem taki mądry, że z Twojej propozycji nie skorzystam. Rozmawiać, na temat moich zarzutów wobec filmu to nie chciałeś, a teraz chcesz mi prawić kazania, na temat jego sensu. Sorry znajdź sobie kogoś innego, albo pogadaj do lustra.

ocenił(a) film na 10
albertos25

ok dobrych krytykow filmoych brakuje produkuj sie nadal...

riko62

Dziękuję, na pewno będę. Dodam jeszcze ze zszedłeś z tematu. Ja tu zacząłem rozmowę o formie, a nie o przesłaniu filmu. I to za formę/wykonanie się powinno oceniać film, a nie za przesłanie. Bo jeśli, przyjąć logikę, że za przesłanie, to największe badziewia trzeba by było wysoko oceniać.

ocenił(a) film na 10
albertos25

tak i dlatego w dalszym ciagu chwale ten serwer na wszystkich odpustach , FW to kuznia krytykow filmowych ... ale jak to w tej reklamie z piwemm Zywiec ........ nie kazdy...

ocenił(a) film na 10
albertos25

acha , chcesz wiedziec po co był ten film ???

albertos25

Co kto lubi. Mnie nie przeszkadzały te "dłużyzny", zwłaszcza sceny statków kosmicznych przy dźwiękach muzyki klasycznej, ponieważ były dla mnie relaksacyjne. A sceny ze wzniosłą muzyką, która dla mnie była z lekka psychodeliczna, coraz bardziej wprowadzały mnie w ten osobliwy klimat filmu. Jednakże rozumiem Twoje odczucia. Przy pierwszym seansie, dosłownie odrobinę, byłam "zmęczona" tymi przeciągłymi śpiewami chóru. Być może nie mogłam tego strawić od razu. Jednak gdy już zapoznałam się z całym obrazem, uznałam, że ta muzyka była w sam raz, ponieważ jak dotąd żaden film - poprzez swoje zakończenie - nie wywołał w mnie takiego szoku, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przy drugim seansie wspomniane dźwięki były dla mnie już do zjedzenia, prawdopodobnie dlatego, że były już oswojone.

Slaught

Jak oglądałem "Stalkera" to tam też mi "dłużyzny" nie przeszkadzały, a sceny w tym filmie są równie długie, jeśli nie dłuższe. (I tak nawiasem mówiąc, to jeśli chodzi o obraz to bardzo polecam ten film). Masz rację, co do tego, że nie każdemu się dogodzi, i innym osobą muzyka mogła pasować. Niezależnie jednak od mojego nastawienia co do repertuaru muzycznego, to uważam, że tej muzyki po prostu było za dużo. Tak jak pisałem wyżej, muzyki się używa, po to aby coś podkreślić. Tymczasem w filmie są sceny w które, nie wymagały, żadnego podkreślenia. Wyglądały dobrze same w sobie. Film nic by nie stracił, gdyby tej muzyki było trochę mniej, a byłby jednocześnie bardziej przystępny dla osób, takich jak ja, którym ten repertuar nie podpasował.

albertos25

Dzięki za przypomnienie o "Stalkerze", bo FW również podrzucił mi ten film jako propozycję, ale później o nim zapomniałam. Z chęcią zapoznam się z tą produkcją. Co do "2001: Odysei Kosmicznej" i Kubricka to nasuwa mi się jedno sformułowanie - Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Z tego co napisałeś, wywnioskować można, że dla Ciebie klimat filmu jest zbyt przejaskrawiony. Jednak doceniasz to co najważniejsze moim zdaniem, czyli fabułę, która i mnie zaciekawiła. Na dodatek bardzo lubię filmy sci-fi, a w szczególności te, których akcja dzieje się w kosmosie. Racja, wykonanie też ma ogromne znaczenie w odbiorze konkretnego obrazu. Zdjęcia omawianej produkcji urzekły mnie, a muzyka poważna w moim odczuciu była świetnym wyborem. Natomiast do tej wzniosłej muzyki budującej dość tajemniczą i niepokojącą atmosferę, trzeba się albo przekonać, albo ją zdzierżyć - w sytuacji gdy fabuła zaciekawiła - choć to nie jest przymus. Rozumiem, że ktoś może mieć przesyt tych dźwięków i długich scen, co później skutkuje w ogólnym odbiorze filmu. Mnie to jednak nie wytrąciło z równowagi, a wręcz wciągnęło w ten niezwykły klimat tejże produkcji. W mojej opinii, walory artystyczne ten film posiada jak najbardziej, gdyż wywołał we mnie wiele odczuć - zaczynając od zachwytu nad zdjęciami, poprzez zrelaksowanie muzyką klasyczną i obrazami kosmosu, następnie zaintrygowanie fabułą, aż kończąc pozytywnym zaszokowaniem. Gdy dla jednych coś jest sztuką, dla innych może nią już nie być. I nic w tym dziwnego. Uważam, że wszystko zależy od indywidualnych potrzeb i zakresu naszej tolerancji.

Slaught

No widzę, że rozumiesz o co i chodzi. Jeśli chodzi o sci-fi osadzone w kosmosie, to takie ciekawsze propozycje, w moim mniemaniu to:
Znalezisko(1999) - niskobudżetowy film, i pewnie dlatego mało znany, ale bardzo ciekawy fabularnie. Można go w całości obejrzeć na YT, ale jest on tam tylko w wersji angielskiej i pod angielskim tytułem "Alien Cargo"
Interstella 5555 - No skoro już jestem przy filmach które można obejrzeć na YT, to muszę wymienić także i ten film. Jest to film animowany, ale z bardzo ciekawą fabułą, inną ciekawą rzeczą, jest to, że w całym filmie nie pada ani jedno słowo, a całość można potraktować jako jeden wilki teledysk do płyty "Discovery" house'owej formacji Daft Punk. Nie jestem jakimś fanem tej formacji, ale muszę przyznać, że tutaj muzyka idealnie pasuje do obrazu.
Pandorum - No to jest naprawdę klimatyczny film, którego warto obejrzeć do końca, bo zakończenie jest dość zaskakujące. Całość, dzieje się na statku kosmicznym, którego załoga leci osiedlić obcą sobie planetę.
To, kilka moich propozycji jakbyś była zainteresowana.

albertos25

Dziękuję również za informację o "Interstella 5555", bo tę produkcję także mam na uwadze od pewnego czasu, a samo "Discovery" już dawno przypadło mi do gustu. "Pandorum" widziałam i podzielam Twoje zdanie.
W ramach ciekawostki, polecam przesłuchać utwór Pink Floyd "Echoes" zsynchronizowany z ostatnią częścią filmu (na YT można spokojnie znaleźć). Reżyser rozważał, czy umieścić rockowe nagranie w filmie, ale ostatecznie zrezygnował z tego. Zespół był już w trakcie prac, ale ukończył kawałek (wprowadzając małe zmiany) i zamieścił na swojej płycie. Niektórzy fani uważają, że w ten sposób muzycy zrobili psikusa Kubrickowi. Moim zdaniem ten podkład muzyczny jest zdecydowanie bardziej przystępny dla większości, niż w istniejącej postaci. Jednakże nie jestem pewna tego czy pasuje on do całości, ponieważ sprawia takie wrażenie jakby był z innej bajki. O ile ta niepokojąca muzyka podkreśla strach Dave'a przed nieznanym, wręcz graniczący z postradaniem zmysłów, podczas barwnej podróży. Tak ta od Pink Floyd wpierw wprowadza lajtowy klimat, a dopiero później pojawia się psychodeliczny charakter. Ale w oderwaniu od filmu, w moim odczuciu to połączenie jest interesujące i warte zapoznania.

ocenił(a) film na 5
albertos25

Polecam ze swej strony niskobudżetowy dramat psychologiczny "Moon" z 2009.
Natomiast jeśli chodzi o film Kubricka -to niestety tylko pokaz, wręcz orgia znakomitych i onieśmielających efektów specjalnych... jak na lata 60-te. Dzisiaj wzbudzają szacunek i podziw dla ich twórców (całej ekipy) ale nie są wstanie zakryć najważniejszego czyli pustki fabularnej równej tej kosmicznej. Mam wrażenie, że reżyser po prostu machnął na to ręką stawiając wszystko na efekty specjalne oraz muzykę.

Martin von Carstein

"Moon" nawet ciekawy obraz, dzięki.
Dlaczego uważasz, że ten film to pustka fabularna?

ocenił(a) film na 5
Slaught

Ponieważ w o ile pamiętam ponad 2h (2,5h?) filmie jest dialogów na jakieś 40 min, do tego "tajemniczej" czyli z pozostawionymi niedomówieniami. To wszystko wygląda na niemiłosiernie pocięte - po legendarnym filmie, wręcz złotej pozycji spodziewałem się dużo, duuuużo więcej.

Gdyby film przycięto, odpowiednio zmontowano ta "pustka" nie rzucałaby się w oczy, nie zostałaby zgnieciona przez efekty specjalne, jednak "odyseja" nie ma na celu częstować nas solidną fabułą lecz zdjęciami sunących przez przestrzeń modeli, najlepiej w jakości HD. To mnie dobiło.

Dlatego wolę "2010", choć bez tych niedopowiedzeń to jednak zmontowane właściwie.