Ciekawi mnie sama końcówka filmu po tym jak Bowman dotarł na planetę i to co się z nim dzieje na niej. Może mi ktoś dokładnie wyjaśnić ten motyw? Sam zinterpretowałem to mniej więcej w ten sposób, że może to być metafora ludzkiego życia, od narodzin do śmierci oraz nostalgia i pościg za nieosiągalnym.
Będę wdzięczny za dokładniejsze opinie tego fragmentu film :] Resztę, tak mi się wydaje, zrozumiałem :]
Wątek z tym pokojem jest wyjaśniony w książce. Przeczytaj sobie bo warto, no chyba, że Ci się nie chce, to ci to streszczę :P .
możesz napisać bo narazie nie zamierzam czytać książki bo mam już kilka w planach :P Możesz odpisać na moim profilu jak coś ;]
Dobrze interpretujesz końcówkę filmu, z tym, że nie odnosi się ona tylko do ludzkiego życia, ale także, w szerszym kontekście, do ludzkiej cywilizacji oraz do dziejów wszechświata (przynajmniej potrójna alegoria, co samo w sobie jest fenomenem). Alegoria obejmuje wieczność: czas od narodzin (człowieka, cywilizacji, wszechświata) do śmierci (upadku) tychże i ponownego odrodzenia, co należy rozumieć, że dzieje się tak ciągle. Starzec wskazujący ręką na monolit (jakby żywcem wyjęty z obrazów, fresków, barokowych czy renesansowych mistrzów) - należy więc monolit traktować nie tylko jako przejaw pozaziemskiej cywilizacji, ale także siły stwórczej, a więc Boga (który, jakby nie patrzeć, jest pozaziemską cywilizacją). Starzec zamienia się w (gwiezdne) dziecko (to jest ta ciągłość życia, istnienia, i leci poprzez monolit (nadprzyrodzoną potęgę) w nowe życie - pojaiwa się obok ziemi niczym planeta, by ponownie podkreślić, że dotyczy to nie tylko ludzkiego życia, ale także ludzkiej cywilizacji i całego wszechświata.
Tak to mniej więcej widzę.