Abstrahujac od tych ciaglych rozmow o sensie filmu lub jego braku nie macie podejrzen czy aby czasem Kubrick nie naduzywal LSD. Film jest jakby jednym wielkim tripem po kwasie , ten klimat , te obrazy , kolory, nawet ideologia troche odpowiada pogladom dzieci kwiatow. Totalna psychodelicznosc. No i jescze czas powstania filmu rozkwit ruchu hipisowskiego dla ktorego kwas byl glownym srodkiem odurzajacym. Jednym slowem Kubrick albo adrsowal ten film do tamtejszej mlodziezy albo sam pod wplywem swoich "podorzy" na kwasie zrobil tak "poryty" film.