Wczoraj obejrzałem ten film i czuje pewien niedosyt. Spodziewałem się czegoś logicznego, a
tymczasem dostałem film pełen symboliki. Myślałem, że fabuła filmu będzie dotyczyła
wszechświata, naszego miejsca w nim i paradoksów występujących w fizyce, które będą
głównym aspektem fabuły. Może niektórzy powiedzą, że w tym filmie to wszystko występuje, ale
ja mam inne zdanie.
Chciałem zacząć od tego, że świat przedstawiony w tym filmie jest niezgodny z nauką.
Po pierwsze skąd wzięły się te monolity? Wielu interpretuje występowanie monolitu, jako
czegoś co oddziałuje na rozwój zwierząt. Ja tymczasem wiem, że każdy postęp organizmów
został spowodowany poprzez dobór naturalny i wynikającą z niego ewolucje. Czy w takim razie
ptaki używając patyków do budowy gniazda też dotykały wcześniej do tego magicznego
monolitu? Czym on zatem jest i z czego jest zbudowany? Dlaczego ten symbol jest tak
nierealny i nie pasujący do realnego świata? Dlaczego monolity objawiają się ludziom i
dlaczego akurat występują w takich, a nie innych miejscach? Po co ten sygnał z monolitu
wskazujący, że coś jest w pobliżu Jowisza? Czym ludzkość sobie zasłużyła na "objawienie się"
tych monolitów? Pierwsza część filmu jest imo trochę pozbawiona logiki.
Bardzo mi się podobał natomiast motyw z komputerem, gdzie wszystko miało sens, było
logiczne i można było doszukiwać się drugiego dna. Niestety, sceny z astronautą
wyskakującym bez ochronnego hełmu lub astronautą "dolatującym" sobie do części statku w
której znajduje się domniemany wadliwy moduł były znowu nielogiczne.
Dosyć tego wypisywania, bo wszyscy wiemy, że chodzi tutaj o symbolikę.
Film pozwala na dowolną interpretację, więc pokusiłem się wymyślić coś własnego.
Może uznacie, że nie ma ona sensu, ale naszła mnie ochota, żeby napisać coś własnego - taki
był chyba zamysł S. Kubricka. Każdy powinien się doszukiwać własnej interpretacji.
Osobiście główny wątek tego filmu interpretuję, jako dążenie wszechświata do określonego
celu. Przebudowa wszechświata w czasie od czegoś prymitywnego, poprzez byty, które są już w
stanie same doświadczać istnienia wszechświata będąc jego częścią, aż po byty coraz
bardziej skomplikowane będącego nie do ogarnięcia ludzkim umysłem. Cały czas jesteśmy
kontrolowani przez wszechświat (czy jak wolicie Boga) i prowadzeni jak za rękę w określonym
kierunku, czego symbolem jest monolit. Jest to stopniowy proces, dlatego podróż do
nieskończoności uświadamia, że coś musi umrzeć, aby mogło powstać coś nowego i
lepszego. Coś co nie dąży do tej określonej doskonałości ginie. Jest to również pokazane na
przykładzie człowieka, jako twórcy inteligentnego komputera, który nie spełnia dobrze funkcji do
jakich został stworzony i popełnia błędy, czego następstwem jest zniszczenie go przez
człowieka. Świadomość i doświadczanie daje możliwości, które pozwalają na więcej niż samo
istnienie - pozwalają na indeterminizm. Symbol monolitu pokazuje nam, że najważniejsze dla
nas powinno być rozwijanie się i patrzenie w przyszłość oraz współpraca z otoczeniem, gdyż
tak naprawdę jesteśmy tylko kosmicznym pyłem zbudowanym z energii, która przekształca się
w czasie i dąży do stworzenia czegoś doskonałego. W mojej interpretacji najważniejsze są
końcowe sceny filmu, a całość napisałem może zbyt ogólnie. Mam jednak nadzieję, że jest w
tym co napisałem choć trochę sensu.
Film sam w sobie niczego nie tłumaczy. Kubrickowi chodziło o to, żeby rodził pytania i wymagał od widza kreatywności, myślenia. Poza tym (szczególnie w ówczesnych czasach) dzieło uświadamia nie tylko o tym, dokąd zmierza człowiek, ale również po części czym jest wszechświat i jakie rządzą nim prawa. Jedną z pięknych rzeczy w tym filmie (nie dla wszystkich) jest to, że nie daje jasnych odpowiedzi. Ktoś, kto ogląda "Odyseję" zaczyna myśleć o tym, o czym nie myśli się na co dzień.
Przytoczę fragment książki "100 filmów science fiction" autorstwa Krzysztofa Loski i Andrzeja Pitrusa: "Arcydzieło gatunku, wykraczające daleko poza jego ramy w kierunku niemal filozoficznego traktatu. (...) Film Kubricka został odczytany jako ostrzeżenie przed rozwojem technologii. Znajdziemy w nim jednak także rozważania o granicach poznania. Być może ten właśnie wątek sprawił, że 'Odyseja kosmiczna' stała się filmem kultowym dla pokolenia kontestatorów przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Finałowa podróż astronauty była przez wielu widzów postrzegana jako aluzja do narkotykowych eksperymentów, mających przełamywać ograniczenia świata."
aha, czyli (pijąc do ostatniego zdania) pseudointelektualny bełkot pozwalający tym którzy "naprawdę zrozumieli" czuć się lepiej. A finałowa podróż tak naprawdę była bardzo, bardzo nieudolną próbą pokazania czegoś zupełnie banalnego - kto przeczytał książkę, ten zrozumie.