Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że to najnudniejszy film jaki widziałem w całym moim życiu. To taki kinematograficzny ekwiwalent "Nad Niemnem" Orzeszkowej. Po prostu nie da się oglądać. Jest tak unikatowo gnuśny, że czasami wyczuwa się wręcz, że intencją reżysera było zanudzenie widza na śmierć. Śmiałem się sam do siebie jak przy akompaniamencie "tańca orfeusza w piekle" przez 30 sekund wlókł się przede mną na ekranie jakiś statek kosmiczny, po czym następne 50 sekund spełzło na oglądaniu jak załoga je posiłek... je posiłek... je... jeden z kolesi wstaje... wychodzi na korytarz... rozgląda się... wraca (powoli oczywiscie! Broń Boże, żeby coś stało się raźno!), wraca... siada... dalej je :D. Dopełnienie może stanowić bardzo wartka akcja odłączania HAL-a, ospały głos i smęcenie melodyjki bardzo pasuje do atmosfery całego filmu). To jest taki "mądry film", co w zasadzie polega na tym, że każdy boi się go skrytykować, żeby nie wyjść na głupca, że jeśli kogoś ten film nuży, to znaczy, że go "nie zrozumiał" (jakby filmy były jakimiś zadaniami matematycznymi). A to jak wiadomo najbardziej bolesny cios w zakompleksionych konformistów.
__
Pozdro.
To jest taki "mądry film", co w zasadzie polega na tym, że każdy boi się go skrytykować, żeby nie wyjść na głupca, że jeśli kogoś ten film nuży, to znaczy, że go "nie zrozumiał".
Brawo, doskonale się opisałeś. :D A tak bardziej serio, prawdopodobnie mało jeszcze widziałeś.
jakby filmy były jakimiś zadaniami matematycznymi - w sedno trafiłeś bo ten film ( film? jaki film - DZIEŁO SZTUKI ) to czysto matematyczne opracowanie tematu. I to czyni go tak wyrafinowanym.
"...prawdopodobnie mało jeszcze widziałeś"
Wybacz, nie rozumiem. Znaczy sie, ze sa jeszcze jakies smetniejsze filmy od Odysei? Wydaje mi sie, ze to niemozliwe, bo Odyseja Kosmiczna jest kwintesencja wszystkiego co w kinie mdle, rezyser dolozyl najwiekszych staran, by widz ani przez chwile nie odczul jakiegos pobudzenia. Jesli sa jakies nudniejsze filmy, to mozesz podac tytuly. Przewine je w ALLPlayerze na szybko i obejrze po 30 sekund z roznych fragmentow, calego przeciez nie bede ogladal, ale w ramach ciekawostki zapoznam sie z checia.
___
Pozdro.
Ależ oczywiście. Masz tu jeden :D :
http://www.filmweb.pl/film/Sen-1963-34443
jest kwintesencja wszystkiego co w kinie mdle - podrzędne dramaciki z hollywoodu to rzeczywiście jest kwintensencja takiej tandety. Coś czuję, że się w nich lubujesz. :D
by widz ani przez chwile nie odczul jakiegos pobudzenia - byle jaki widz go raczej nie obchodził.
No wiadomo, ze obchodzilo go co o tym filmie sadza jego zwierzchnicy czy ludzie, od ktorych byl zalezny, a nie zwykli zjadacze chleba. Ja tam ogolnie malo filmow ogladam, ale jak juz, to raczej nie gustuje w takim scierwie, jak podales wyzej linka, tylko takie, w ktorych glowny bohater jest twardzielem, z ktorym mozna sie identyfikowac, ktory imponuje. Tylko jest jeden warunek - musi byc postacia realistyczna, przyziemna. Nie takim "Rambo", co sam rozwala polowe Wietnamu, tylko juz bardziej takim Travisem Bicklem, ktory wprawdzie sam rozwala trzech ludzi z burdelu, ale to jeszcze jest jako-tako realne. No i jeszcze np. "Chlopcy z ferajny". Ogolnie Martin Scorsese to moj ulubiony rezyser, bo zupelnie przypadkiem (nie wybiorczo) ogladalem niezaleznie od siebie kilka jego filmow ("Wsciekly Byk", "Taksowkarz", "Chlopcy z ferajny" i jeszcze chyba jakis) i wszystkie mi sie podobaly. Dopiero potem sie dowiedzialem, ze wszystkie nakrecil on.
Wydaje mi sie jednak, ze z rozwiazywaniem zadan matematycznych analiza filmow ma niewiele wspolnego. Przy zadaniach matematycznych rozwiazanie jest zawsze jedno, wspolne wszystkim i uniwersalne, a przy filmach, to "o gustach sie nie dyskutuje" i argumenty oponenta zbite. Jak nie wiesz co o filmie powiedziec, to powiedz, ze film opowiada o wolnosci - to zawsze przejdzie. W szkole pamietam, ze nauczylem sie takiej formulki: "w celu wzmocnienia ekspresji wypowiedzi". Zawsze jak byla analiza wiersza, o ktorym wczesniej nigdy nie slyszalem, i ona sie mnie pytala po co autor uzyl jakiegos srodka stylistycznego, to jej odpowiadalem: "w celu wzmocnienia ekspresji wypowiedzi" i ona odpowiadala: "Tak, bardzo dobrze!" :D
___
Pozdro.
"zwykli zjadacze chleba" to nie są rzeczowi krytycy. Ocenianie filmów po przyjemności to rzecz względna ( bo każdemu co innego może to sprawić ). Anonimowa masa wybiera rzeczy łatwiejsze, zazwyczaj tkliwe od których im łezka stanie w oku. Scorsese dobry reżyser i ma gust do kina - Odyseję sam podziwiał. A kino to istotnie jest blisko wiersza ale sama jego budowa może być przez autora wykalkulowane na chłodno, z precyzją logika stawiać słowa i takąż dyscyplinę sobie narzucać. Nie ma tak co oddzielać jedno od drugiego bo artystę z matematykiem łączy nieco pokrewieństw. Patrząc jak Kubrick kręcił swe filmy ( i ta jego mania powtarzania ujęć ) to ja bym powiedział, że jest największym matematykiem pośród reżyserów. Odyseja właśnie to bodajże najdobitniejszy tego przykład.
To, ze cos jest "wzgledne" to najlepszy argument, gdy sie nie ma argumentow. Ze przyjemnosc jest rzecza wzgledna jest ewidentnym klamstwem wykorzystujacym tylko brak wyraznej granicy miedzy tym, kiedy cos jest, a kiedy czegos nie ma. Sa rzeczy, ktore sa "obiektywnie" przyjemne dla kazdego "normalnego" (np. seks, picie alkoholu, narkotyki). Jesli ktoras z tych rzeczy nie sprawia komus przyjemnosci, to swiadczy tylko o tym, ze ten ktos jest nienormalny. Nie wiem skad wiesz, ze Martin Scorsese podziwia Odyseje Kosmiczna. Nie masz zadnego wgladu w jego umysl. Jakbym byl rezyserem filmowym, to tez mowilbym, ze upajam sie filmami Kubricka, zeby nie dostarczac konkurencji argumentow przeciwko sobie, to raczej oczywiste. Chyba nie myslisz, ze Scorsese stawalby w szranki z tak uznanym autorytetem jak Kubrick?
Matematyk rozni sie od wierszoklety czy rezysera, bo ten pierwszy ma opracowana metodologie w mysl ktorej ma dzialac i w zakresie ktorej ma rozwiazywac problemy, a dwaj drudzy sami te metodologie sobie ksztaltuja i wymyslaja jakies cuda na kiju.
Nie wiem skad wiesz, ze Martin Scorsese podziwia Odyseje Kosmiczna. Nie masz zadnego wgladu w jego umysl.
Czytam trochę o tej X muzie.
"To, ze cos jest "wzgledne" to najlepszy argument, gdy sie nie ma argumentow."
Ech. Sztuka i jej odbiór to trochę co innego niż seks.
"Matematyk rozni sie od wierszoklety czy rezysera, bo ten pierwszy ma opracowana metodologie w mysl ktorej ma dzialac i w zakresie ktorej ma rozwiazywac problemy, a dwaj drudzy sami te metodologie sobie ksztaltuja i wymyslaja jakies cuda na kiju."
Wiem, lecz kino to nie logiczny wzór gdzie zawsze 2 + 2 to 4.
Jakby dawać kryteria obiektywne na wartość Odysei to sprawa ma się tak:
"Odyseja.." ma niepodważalne miejsce w historii s-f i kina ogólnie, które potrafiło zainspirować innych i wciąż to robi ( np. De Palma nakręcił "Misję na Marsa" zapatrzony w Kubricka, bo Pink Floyd nagrało muzykę pod wpływem filmu, bo HAL to już kanoniczna postać kultury wymieniany w rankingach na czarne charaktery, bo fascynował Jamesa Camerona i zechciał zostać filmowcem po obejrzeniu tego Kubricka - info z filmwebu i sam Watykan umieszcza film we własnym spisie dzieł wartościowych ), bo popchnął dziedzinę efektów do przodu na całe lata.
Z tym nie podyskutujesz bo to czyste fakty.
Łee, tak to sie nie liczy. Ten film, ktory podales trwa kilka godzin i tylko i wylacznie to daje mu przewage nad Odyseja Kosmiczna. Odyseja Kosmiczna jest lepsza, bo pozwala przytępić wszystkie zmysły w zdecydowanie krótszym czasie.
Tarkowskiego i Visconitego nie znam, ale Fellini to nakrecil film "La Strada". Ogladalem go i nie byl jakis szczegolnie nudny, powiem nawet, ze dosyc ciekawy. Byl sobie przyglupi, nie znoszacy sprzeciwu prymityw, mala, pierdołowata i gapowata paniusia i zdurniały żartowniś. Film był ciekawy, bo ciężko było przewidzieć jak to się skończy. Czy paniusia wyjdzie za maz za zartownisia, a prymityw zostanie zebrakiem, czy prymityw zaciuka paniusie, a potem zartownisia, czy film skonczy sie dobrze, czy zle... Mam jeszcze na dysku chyba "8 i pol", to se potem tez obejrze.
Nudniejsze filmy od Odysei? Ja znam.Brazylijskie i Peruwiańskie Telenowele :) A jeśli chodzi o całą światową kinematografię... to jakieś kilkadziesiąt tysięcy filmów.
"intencją reżysera było zanudzenie widza na śmierć"
Bo to prawda. Reżyser sam to przyznawał w wywiadach.
qazqaz1212 czy mandolionio jak tam wolisz, wiesz co myśli o tobie ogół użytkowników tego portalu ? To chyba nie dało by się opisać językiem kulturalnych ludzi
Dear film-web user, you are not a fool. You simply seem to miss the spirit of "2001: A Space Odyssey": mystery combined with anxiety makes this film an engrossing motion picture, a real sci-fi movie that tells an extraordinary story about the unknown. "2001: A Space Odyssey" brings the watcher to another world and gives the mind an opportunity to provoke deeper reflections. It is like a magical journey through the mystery.
Sorry for writing these few words in Engish, but I am not in a mood for Polish tonight...
By the way, these arguments of yours are terrible and need a serious revision.
Good day to you.
Just wait for them to call you a traitor because of "not in a mood for Polish tonight".
By the way, people just need to look a the title of the film. "Odyssey". Yes, It's goddamn expedition into the space, into the future. It's meant to show how people can find themselves in space, that is a bit easier to... attain. To show what have we achieved, and that we can achieve more, and more.
It would look weird if I would reply to your comment in Polish, so I allowed myself to reply in English as well.
First of all, thank you for replying to my comment, it's very kind of you.
As to your reply, I definitely like your interpretation of "2001: A Space Odyssey".
All these things you wrote about the film, that it should be considered as an "expedition into the space, into the future", or "it's meant to show how people can find themselves in space" - It's an interesting approach, and I think you are quite right there as the word "odyssey" indicates significantly both the film's plot and its "mission". One should also bear in mind that this film was made a long time ago when sci-fi movie filmmakers were not restricted to special effects (the innovative special effects are now replaced with Computer Generated Imagery) - on the contrary, they wanted to show something new that would astonish the audience. Thus, such films as "2001: A Space Odyssey" or (I've got to mention it here) "A Clockwork Orange" were and alwyas will remain as the priceless precursors for succeeding productions. These films have thier own charm, while a conemporary science-ficition movie is rather barren of any enchantment.
Best regards,
kane
PS: I personally doubt whether anyone of them (the thinkers) is to reply to my comment in the near future.
Chcesz gadać po angielsku, to idź na IMDB.
Z Odyseją jest dokładnie tak, jak z każdym innym filmem. Jednym się spodoba i może zaliczą ją do ulubionych, inni znienawidzą i będą chcieli o niej jak najszybciej zapomnieć, a jeszcze inni przejdą obojętnie. Proste i nie ma się co nad tym zastanawiać.