Filmy te często używające długich ujęć wywołujące stan "przekroczenia" - przyglądają się światu niejako obejmując go i bez werbalnego przekazu odnosząc się wobec niego, wywołujące również "zawieszenie akcji" przez co ma się wrażenie, że jest niewyrażone słowem "mistyczne coś" co osiągnięto poprzez powolne ruchy kamery. Było kilka takich wielkich "przyglądań się". Prócz 2001:
Tokijska opowieść
Osiem i pół
Szatańskie tango
Powiększenie
Długość fali
Filmy Mai Deren
Dotyk Zen
Na uboczu - Persona i Stalker - sondy w ludzkie dusze tak dalece osadzone, że nastrój we mnie wywołują podobny. Trzeba wspomnieć.
To te, które najlepiej zapamiętałem ponieważ osiągnęły najlepszy tego efekt. Religijny misz-masz ( "Słowo" ) nie do końca mimo iż to mistrzowski film. Religia to przeżytek - odpada.
W wyobraźni trzymam jeszcze swoje własne dzieło. To tak na marginesie. :D
Horrory także. Poprzez przyjrzeniu się "Złu" jako takiemu oraz ich nastrojowi potrafią podobnie zafascynować, stanąć jakby z boku na świat i patrzeć - Lśnienie - tak.
Teksańska masakra piłą łańcuchową, Halloween, Hellraiser też ( tylko ich pierwsze odsłony ). Coś w nich jest.
Co jeszcze? "Koyaanisqatsi" chwilami wydaje mi się, że również ale jego wymowa jest przede wszystkim ekologiczna więc nie do końca.
Co jeszcze jest godnego uwagi? Komu się tak dobrze udało?
"Szatańskie tango" to za mało, jeśli chodzi o Tarra. Tego węgierskiego świra nikt nie przebije w dłużyznach, więc "Harmonie..." i "Koń turyński" muszą być.
Z Antonioniego bardziej "kontemplacyjny" wydał mi się "Zawód: Reporter" ("Powiększenie" to przy tym teledysk).
"Kontemplacje" w dżungli: z Herzogiem - "Aguirre, gniew boży", "Fitzcarraldo" i Coppolą - "Czas apokalipsy".
A skoroś napisał na forum arcydzieła s-f, to warto z żalem wspomnieć wczesnego Ridleya Scotta. "Alien", "Blade runner" - świadomie zrezygnował tam z akcji, na rzecz klimatu. Dla wielu dzisiaj niestrawność. Dla innych - uczta :)
Blade Runner nie. To nastrojowy film, którego tempo ma sprzyjać refleksyjności - ale nie "wglądnięciu w świat" a o takie mi chodzi.
Alien, Czas Apokalipsy, Herzog i jego filmy oraz Zawód Reporter ze swoim zakończeniem - hmm, się zgodzę. Mistycy kina - mówi się tak o Olmim ale nie rozpoznałem w nim tego. Może to nie w filmie Drzewo na saboty.
Oczy szeroko zamknięte - tak.
Dekonstrukcja świata którą popełniali surrealiści daje różne efekty - w tym mistyczne. Deren wiadomo, Bunuel czy Jodorowski również? Nie jestem przekonany co do nich. To znaczy czy Jodorowskiemu wychodziło to tak porządnie.
Kontemplacyjny próbuje być Malick ale mu nie wychodzi.
Spirited Away - ta piękna animacja to chyba jedyny taki przypadek jaki znalazłem w rysunkowych filmach.
Teoremat - tak.
Co jeszcze? Ze współczesnych - Tajlandczyk Apichatpong Weerasethakul, może Carlos Reydagas - Ciche światło.
Co do Jodorowskiego to ciekawa jest odpowiedź użytkownika latajacy_pies na pewien zarzut odnośnie Świętej Góry :
''Wyobraźni Jorodowskyemu nie odmawiam, tego akurat mu nie brakuje, choć w tym filmie postrzegam go jak dziecko, które ma za dużo kompletów klocków lego i nie potrafi z nich wszystkich zbudować spójnej całości.''
Latający_pies odpowiada: "Popatrz na date produkcji, popatrz na to jak film był zrobiony,poczytaj komiksy Jodorowskyego i zastanów się jak trudno było coś takiego ''zwizualizowac'' i sie zastanów czy aż tyle tych klocków miał? To nie kryminał,to nie równanie matematyczne , nie praca rzemieśnicza - a sztuka. Jodorowsky porwał się z motyką na słońce i wybacz nie robił tego filmu dla ciebie więc możesz już o nim zapomniec...
Po za tym wątpie czy kiedykolwiek film robiłeś.Dla mnie Jodorowsky jest godny podziwu że mimo wszystkich przeciwnosci losu i syfilizmu w przemysle filmowym umiał stworzyc tak unikalne dzieła."
Jak dla mnie Jodorowsky najlepiej przygląda się światu jeżeli chodzi np. o interakcję człowiek- zwierze - coś pięknego :)
Hmm, Guinea Pig 2 - klimat tak gęsty, że nie mogę tego nie wpisać.
Zawrót głowy Hitcha - tak.
Dziwne ale na swój sposób frapujące - Begotten, Lucifer Rising.
Kwaidan - tak.
Ofiarowanie jeszcze może. Ja tak mało flmów pooglądałem ale kiedyś może nadrobię. Teraz mam chęć na takie piękne wizualne - chyba za Pasoliniego się wezmę.
Herzoga też pasowałoby zobaczyć. Podobno tylko on był lepszy od Kubricka jeżeli chodzi o ekranowy pedantyzm.
http://www.youtube.com/watch?v=TfQ1oKSSNyU
Ujecie od 1:12 (z ciekawym dźwiękiem w tle i wyłanianiem się Jacka z dołu ekranu faktycznie przypomina wychodzenie z kabiny) - czytałem ostatnio, że to taki przekaz podprogowy Stanleya - leciutka sugestia, że lot na księżyc był reżyserowany...:D a Danny w pewnym momencie miał sweterek z rakietą kosmiczną...
"Blade runner" nie wciąga? Chyba bardziej niż bergmanowska paplanina "Persona". Od pana B. to już prędzej "Siódma pieczęć".
Kolega już nie pierwszy raz pokazuje, że nie rozumie co czyta. Wystarczy przypomnieć, co pisał o mnie i moim podejściu do sztuki, szkoda słów.
Ze wstydem muszę przyznać, że przeczytałem "wciągnięciu" zamiast "wglądnięciu". Albo zmęczone oczy, albo wtórny analfabetyzm :P
Pisałeś w temacie "bez werbalnego przekazu", "niewyrażone słowem", co mi się trochę kłóci z Bergmanem. Mniejsza z tym.
Hm, może Angelopoulos? Nie widziałem zbyt wielu jego filmów, ale Spojrzenie Odyseusza i Pejzaż we mgle są cudne. Z Tarkowskiego, prócz tych wymienionych - Nostalgia.
Niewerbalnie swoje przekazuje nam także Paradżanow, ale to raczej nie mój styl.
Angelopoulos hipnotyzuje jak najbardziej. "Pszczelarz" przede wszystkim, również "Pejzaż we mgle".
Żałuję tylko, że na mnie Theo robi największe wrażenie, nie gdy oglądam jego filmy, a gdy je odtwarzam z pamięci.
Zastanawiam się nad Kieślowskim, Dekalog II to chyba mój ulubiony film z cyklu, zwłaszcza scena z osą w herbacie. Czyste piękno.
Co jeszcze? Opustoszałe, milczące miasta lub pomieszczenia, zamknięte w świecie czerni i bieli. Coś takiego pochłania mnie do reszty. Do takich wliczałbym "Milczenie" i "Jak w zwierciadle", "Zaćmienie" oraz "Potępienie".
Zapomniałem o najważniejszym - Zwierciadło!
Uwolnienie jeszcze. Amerykanie zrobili kilka świetnych filmów, szkoda że nie są powszechnie znane hehe.
Nie oglądałem wszystkich tych filmów, ale np. "Powiększenie" nie ma żadnej dłużyzny, ani jednej (stąd otrzymał ode mnie 10 a nie 9 czy 8). Więc co to za porównania z monstrualnie przekontemplowanymi scenami z Odysei jak 15-minutowe latanie powolne statku z muzyką klasyczną w tle czy kolejne 15 minut kolorowych plam. Ja rozumiem, że fani doszukują się w każdej kolejnej plamie nowego symbolu-znaczenia, w którym doznają nowego mistycznego objawienia, ale niestety to już tylko subiektywne projekcje, z obiektywną sztuką to nie ma nic wspólnego.
To twój problem. Jeszcze bardziej bezkompromisowe:
http://www.youtube.com/watch?v=aBOzOVLxbCE&noredirect=1
Boże, co to ma być. Jeśli Autor/artysta tego czegoś miał na celu wywołać biegunkę u widza, tudzież mdłości, to wybitnie mu się to udało - wtedy niestety musiałbym ocenić to coś na 10/10, bo oceniam zawsze obiektywnie na tyle ile mogę.
Boże, obejrzałem tego tylko przez kilkanaście sekund, ciągle mam mdłości, bleeeeeeee..:(
Moje kochane "Finisterrae" -> http://www.youtube.com/watch?v=ZWTpFKY9sW0
Tam jest dużo powolnych ujęć. Mam mega słabość do tego filmu <3
Nie wiem, czy dobrze rozumiem to co masz na myśli, ale jeśli tak, to w mojej opinii wzorcowym wręcz filmem tego typu jest "Andriej Rublow" Tarkowskiego. Całość jest tak skonstruowana, żeby patrzyło się na obraz, a nie na dialogi czy fabułę.