Zauwazylem,ze kazdy komu ten film sie nie spodobal jest uwazany za fanow odyseji za dziecko,ktore nie ma zadnego pojecia o kinie.A w moim odczuciu film jest nudny,niezrozumialy, nie mozna dostac jednoznacznej odpowiedzi co czym jest w tym filmie.Musze przyznac ze efekty robia wrazenie jak na film z 1968.
kiedy dorośniesz jako odbiorca do zrozumienia tego filmu będziesz odpowiadał podobnie na posty o tym że jest nudny i niezrozumiały
I o tym właśnie pisałem,o to się rozchodzi nie dorosłem do zrozumienia tego filmu,a ja myślę inaczej.Uważam też,że nie jesteś wstanie przeboleć tego,że odyseji nie uważam za arcydzieło.Czy każdy komu film sie nie spodobał jest niedojrzały??Ciebie film urzekl mnie nie.
Anubis668 - miłośnicy tego filmu to jak sekta jak świadkowie Jehowy- skrtytykowanie tego filmu lub nawet brak zachwytu nad nim jest uważane jako bluźnierstwo - albo Ciebie ten film "urzeknie" albo Cię zwyzywają od najgorszych.
Nie traktuj Odysei jako filmu akcji. Nie zastanowiłeś się, że te dłużyzny mają jakiś cel? Kosmos jest nudny, człowiek jest nudny, a ich jedyne ciekawe chwile to "ewolucja" (i te fragmenty na pewno najbardziej ci się podobały). Reżyser pokazał to w bezpośredni sposób, dlatego film jest genialny.
Lubię oglądać filmy przed zaśnięciem i mimo iż film naprawdę mi się podobał i wciągał to jednak musiałem przez nieco jednak za długie sceny obejrzeć go na raty.
Założyciel wątku ma 100 proc racji- od razu zaszufladkują Cię do miłośników kina akcji oraz jako niedojrzałego nastolatka nie obejdzie się też bez obelg których od zwolenników "Odysei" usłyszałem chyba więcej na tym forum "filmwebu" niż przez całe życie.
Dlaczego nie? W zrozumieniu czegoś biorą zawsze udział dwie strony. Jakość "transmisji" zależy zawsze od dwóch stron. Zarówno od odbiorcy, ale także i od nadawcy. Sam chyba pamiętasz doświadczenia ze szkoły czy studiów, kiedy ten sam materiał w zależności od sposobu przedstawienia może być zarówno jasny jak słońce, jak i kompletnie niezrozumiały.
Jeśli więc odbiorca informacji czegoś nie rozumie, nie oznacza to od razu, że jest on kretynem. Oczywiście, warto zastanowić się nad sobą, ale tak samo warto zastanowić się nad tym czy nadawca informacji przekazał ją w odpowiedni sposób.
Niestety w przypadku tej produkcji forma jest całkowicie odpychająca. Wszechobecne, wypełniające film dłużyzny skutecznie dekoncentrują i odwracają uwagę od przesłania filmu. Przesłania, które z pewnością jest głębokie, ale które można przekazać przy użyciu dużo mniejszej ilości taśmy filmowej. Jest to o tyle przykre, że zarówno poprzedni (Dr. Strangelove) jak i następny (Mechaniczna pomarańcza) obraz Kubricka to prawdziwe mistrzostwo formy.
"Odyseja" ma naturę nico filozoficzną. A w filozofii nie ma jednej, konkretnej odpowiedzi, jak np. w matematyce. Nie można zarzucać "Odysei...", że nie wiadomo, co czym jest w tym filmie. Wręcz przeciwnie. To jego zaleta. To, że pozwala na tak szeroką interpretację.
Poza tym, jedni mogą mówić "wydłużane sceny", podczas gdy inni mogą powiedzieć "sceny celebrowane". Poza tym "Odyseja..." używa symboli, podobnie jak "Stalker"(który jest w rzeczywistości dużo trudniejszy w przekazie). Ale to nie jest wada. Symbolika nigdy nie była wadą. A ktoś, komu nie chcę się dopatrywać większego przekazu w symbolach, po prostu nie nadaje się do tego typu filmów. Bo takie filmy mówią zagadkami, i na tym czar ów filmów polega. A jeżeli komuś po prostu takie rozwiązanie nie pasuje, filmu oglądać nie musi. Ale nie jest to żaden argument, który miałby pokazać, że "Odyseja..." to film nieudany.
Efekty, prawda, są, jak na te czasy zdumiewające, ale nie w efektach drzemie siła "Odysei...". Filmy sf to nie wybuch za wybuchem, niekończąca się rzeka efektów wizualnych! To głębokie przesłanie i metafora nas i naszego życia ukryta pod płaszczem fantastycznej natury, której nie rozumiemy, do której nie przywykliśmy, ale która w gruncie rzeczy jest nam bliska i w której łatwiej nam dostrzec te prawdy, które tak trudno dostrzec w normalnym świecie i w przeciętnych "nas"!
Ładnie to napisałeś 'Domin' chociaż z jednym się nie zgodzę:
'ale nie w efektach drzemie siła "Odysei...".'
Film to obraz a jakby Odyseja nie była tak rewelacyjna pod względem technicznym to mało kto by o tym filmie pamiętał, większość widzów uległa formię bo Odyseja kosmiczna jest niesamowitym pokazem efektów specjalnych.
Właściwie to z jeszcze jednym zdaniem się nie zgodzę:
"Filmy sf to nie wybuch za wybuchem, niekończąca się rzeka efektów wizualnych! To głębokie przesłanie i metafora nas..."
To zależy jaki ma mieć charakter dana produkcja: 'sf rozrywkowe' np. Gwiezdne wojny albo 'sf poważne' (nazwałem to tak chociaż nie do końca mi się podobają ta nazwy) np. Odyseja kosmiczna. Uczulam wszystkich na to aby nie oceniali filmów jednakowo i rozróżniali gatunki i charakter danych produkcji - to oczywiste ale zauważyłem że z tym jest problem (nie tylko na tym forum ale i na całym Filmwebie)
A czy "Gwiezdne Wojny" nie miały przesłania? To może wydawać się śmieszne. W końcu SW kojarzy się z masową "histerią" na punkcie mieczy świetlnych, spotkaniami fanów poprzebieranych głównie za komandosów imperium, świetnymi cytatami, niesamowitą akcją, cynizmem Hana Solo i astmą lorda czajnika. Ale w gruncie rzeczy ten film ma wręcz biblijne odniesienia.
Po prostu "Odyseja..." jest nieco "dojrzalsza" i bardziej wymagająca. Nie znaczy to jednak, że chyba najsławniejsze filmowe sf nie ma przesłania.
Poza tym, mówię, jak ja widzę definicję science fiction. Dla mnie filmy sf, które składają się jedynie z samych wybuchów, to po prostu pokaz sztucznych ogni. NIE FILM! I dla mnie wartość takiego filmu jest porównywalna to sfilmowania kamerą w telefonie komórkowym wbijania gwoździa w deskę. Albo do pokazu slajdów z wycieczki. Nie mniej pokaz slajdów też ma na celu...pokazanie slajdów. Skoro jakiś reżyser tworzy film, żeby pokazać efekty specjalne, proszę bardzo. Ja tego, siłą rzeczy, za sf nie uznam. Dla mnie to wciąż pokaz sztucznych ogni. Nie mniej to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam. :)
No tak do wszystkiego można dopisać ideologię ale Gwiezdne wojny to przede wszystkim przygoda, rozrywka w czystym wydaniu. Sience fiction ukazuję zazwyczaj świat przyszłości (napisałem to tak w uproszczeniu) i to czy znajdziemy w takim dzielę 'poważniejsze' treści czy nie zależy od tego jaki charakter ma dana produkcja. Inny przykład słynnego SF bez jakichś głębszych treści to seria o Obcym albo jeszcze inna seria to Terminator no proszę czy cyborg który ma za zadanie kogoś sprzątnąć niesie ze sobą jakieś przesłanie tak samo Obcy, monstrum które zabija wszystko co napotka uczy?? niemniej te filmy to klasyka SF i są to znakomite produkcje. I nie idzie o to jak kto rozumie dany gatunek tylko idzie o to jaki jest faktyczny stan rzeczy. Kino to również rozrywka nie wiem czy wiesz tak samo jest z tym gatunkiem, może być luźną rozrywką (i nie chodzi mi tu o jakieś łajno bez fabuły tylko o rozrywkę na najwyższym poziomie) albo 'poważną rozrywką' jeśli ktoś nie potrafi tego rozróżniać to przykra sprawa. Nawet jeśli dany film SF może tylko być pokazem efektów to nie przestaje się do tego gatunku zaliczać, może być jedynie słabym filmem sf, tak jak dajmy na to komedie jeśli jeśli humor jest słaby nie oznacza to że film nie należy do gatunku komedii jest jedynie słabym jej przedstawicielem.
To prawda, nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Bo nie ma jednoznacznych odpowiedzi na pytania dotyczące TYCH NAJWAŻNIEJSZYCH SPRAW! A zauważ, że "Odyseja..." to właściwie postawienie kilku TYCH pytań. I próba udzielenia na nie odpowiedzi. A to, jak owe "odpowiedzi", które w takim wypadku jasne być nie mogą, rozumiemy, pokazuje nam, jak patrzymy na pewne sprawy. I takie zadanie postawił sobie(i nam przy okazji:D) Kubrick!.
Efekty specjalne, prawda, są wyśmienite! Trzeba być chyba ślepym, żeby tego nie dostrzec, hihi. ;D
Pozdrawiam.
Efekty świetne bo głównym sponsorem produkcji było NASA [przy okazji kręcenia lądowania na księżycu Kubryk nagrał Odyseję ;]
Według mnie to kino jest arcydziełem jak na tamte lata stworzyli coś co w pewnym stopniu może stanąć obok star trek za porównywalne efekty ale jeśli ktoś nie uważa tego za arcydzieło to po prostu to do niego w pełni nie przemawia, a fanatyków Odysei trzeba traktować jako zwykłe Trolle internetowe i nie wychowane pospólstwo, bo według mnie ten film już jest dla poważnych ludzi, a oni się denerwują bo nie mogą zdzierżyć tego że ktoś może mieć rację nie zgodną z ich zdaniem albo to że się mylą, a im bardziej im się to wmawia tym bardziej się złoszczą. Więc takie dziecko trzeba ominąć i co jest udowodnione na wielu forach, albo automatycznie odejdzie albo jeśli jakieś stosunkowo wredne to poszuka jeszcze zaczepki i też sobie pójdzie.
Pozdrawiam.
Ja jestem fanką tego filmu, ale zdarzają się tam wielkie nieścisłości: np. pomysł, że Bowmann przedostaje się do statku nie mając hełmu - na skutek zmiany ciśnienia rozwaliłoby mu główkę w ułamku sekundy... Nie mówiąc już o malutkich rozmiarach statku - przecież ta przednia kula to jedno, małe pomieszczenie na kapsuły - co widać jak Bowmann leci po Franka- gdzie podziałaby się załoga, prowiant, hibernatory, "mózg" Halla etc.? Grubość skafandrów to już małoistotna sprawa.