Do każdego filmu staram się podchodzić z otwartą głową i "dawać szansę". Wiedziałem, że to Kubrick, wiedziałem, że może być ciężko... Jeżu, ale nie że aż tak... Jakim prawem to gówno nosi miano "kultowego". Jakim prawem ludzie zachwycają się gapiąc przez pół filmu na latające w kosmosie statki... żesz kur.... no....
Historia zerżnięta z kilkustronicowego opowiadania jakiegoś dzieciaka na lekcje z polskiego. I chyba to wypracowanie było pisane chwilę przed samą lekcją... Nie mamy pomysłu na film? "Ej mordo dawaj strzelimy kilkanaście monotonnych, absolutnie nic niewnoszących ujęć, że wiesz, że leci statek przez dwie minuty, albo że gość idzie z pomieszczenia do pomieszczenia kilka minut! Genialne!"
Wszechwiedząca sztuczna inteligencja jako kompan ekipy wypadowej na misję kosmiczną? Kurde jak to się może skończyć? To tak jakby wrzucić nimfomankę do koszarów armii na poligonie. Niesamowity zwrot akcji...
Relacji nie ma tu żadnych.
Prawa fizyki tu działają tylko wtedy kiedy autor chce żeby działały, nie jest to kluczowe, jednak przeszkadza.
Ładne obrazy... i to wszystko co jest na plus.
Rozumiem, że obrażanie ludzi to dla Ciebie standard. Jeśli jesteś w stanie wytłumaczyć, chętnie dowiedziałbym się skąd takie przypuszczenia :)
Przecie twój temat udowadnia żeś przykład klinicznego, skończonego idioty. Naprawdę dostarczyłeś materiału.
Dziękuję za te merytoryczne i błyskotliwe komentarze. Ego połechtane. Można już wyłączać internet. Dobranoc.