Zapowiadalo sie zarąbiscie, super komenty oceny itp, ale jak zwykle Kubrick przereklamowany, tak jak Lśnieniem sie zachwycali.
Obejrzalem tej odyseji 20 minut i wylaczylem bo nuda, ze oya... Ciekawie sie zaczynalo, poczatek istatnienia ludzi itp, ale pozniej, te statki, te efekty takie stare, kosmonauci, takie staroci jednym slowem :P
Przydalby sie remake tego filmu. Moze kiedys obejrze jak nie bede mial nic innego pod reką i zmienie ocene.
2/10 za fajny początek.
PS: Polecam planete małp obejrzec i Źródło i bedzie ciekawszy efekt od tej odyseji :P
Za prosty jesteś na tego typu kino.Swoim komentarzem tylko się ośmieszyłeś i potwierdziłeś swoją głupotę.Brawo!.
Rozumiem, że komuś film się nie podoba ale dawać 2/10 po 20 minutach oglądania ? Kolejny inteligent który po kilkunastu minutach potrafi skreślić cały film. W ogóle ocenianie filmu którego się nie obejrzało w całości (przynajmniej w większości) to przecież głupota.
Planeta Małp i nawet świetne Źródło nie równają się do Odyseji.
Kubrick przereklamowany?! jeśli Kubrick jest przereklamowany to ja jestem papież.
Efekty stare? Wskaż mi NOWE efekty, które będą równie dobre jak w Odyseji albo chociaż tak samo dobre.
Chrońcie i brońcie ludzie Kubricka, żadnych remaków, po co tworzyć remake genialnego filmu.
I jak ty chcesz zrozumieć jakikolwiek film po 20 minutach? U Kubricka każda scena jest kultowa (szczególnie w 2001:...) a przygrywa jej genialna muzyka Straussa. Film trzeba obejrzeć cały, żeby COKOLWIEK zrozumieć, nie mówię już o tym że można interpretować go na tysiące sposobów. Ja po seansie siedziałem w osłupieniu.
Reasumując twoja wypowiedź świadczy, że 'staroci', że 'efekty takie stare, kosmonauci' to 'nuda ze oya'. Podaj jakieś sensowniejsze argumenty.
mimo wszystko, pozdrawiam
-> Poznaj Rzeźnika. Ty naprawde nie rozumniesz tego filmy. Jesteś pewnie z tej grupy ludzi który doceniają film tylko i tylko za efekt specjalne. Polecam Ci film Hydrosfera.
Rzezniku brak mi slow na twoja glupte, chcialem cie zwyzywac i wyklac ale mam to w dupie, polec sobie na swoja planete małp i zaspokajaj pawiany. PA
( bez urazy dla fanow Planety Malp)
law - jeśli ktoś miałby być pretendentem do mistrza prymitywnej wypowiedzi to zapewne ten tytuł podarowaliby Tobie, tak na przyszłość - słome z butów wyjmij.
A teraz do tematu, komus się film nie podoba, zgoda, też należę do osób, które ten film wynudził, nie widze natomiast żadnego powodu aby na was kląć. Odwołam sie tutaj do tematu, w którym ktoś poruszył felieton dot. Odyseji Kosmicznej, jest trochę niżej lub wyżej tego tematu. Niektórzy się wydają lub uważają - znawcami kina. Paradoksalnie wielcy znawcy zawsze mają filmy lyncha, czy też wielkie klasyki? ekstrawagancja, czy też snobizm? Używanie w tym wypadku określenia "gówno", "syf" równoważy się z opiniami wielkich znawców o filmach słabych.
Co do mojej subiektywnej oceny, film, był definitywnie nie tym co książka, nie był po prostu dobrym filmem sci fi jak tego chciał Clark. film jest nierówny, trochę nudzi, nie ma jakiegoś super świetnego aktorstwa, są za to efekty specjalne, to czego znawcy odmawiają współczesnym produkcjom a w starych aprobują. Jest to klasyk, klasyk z troche złym tempem, nie podoba mi się, przeintelektualizowany, który mogł byc wielkim i dobrym filmem sci fi. Jest za to opowieścią o sensie życia. Definitywnie nie dla mnie.
Masz cholerną rację! A szczególnie apropo znawców filmowych którzy koniecznie muszą ubóstwiać Lyncha i wszelakie klasyki. Przyznam się że uważam że współczesne kino, czy się to komuś podoba czy nie, ewoluowało. Ewoluowało w dobrą stronę, pojawia się naprawde wiele wartościowych filmów, nawet filmy komercyjne, wysokobudżetowe są poprostu dobre. A kiedy oceniam jakikolwiek film mówiąc że dla mnie jest to geniusz, odrazu pojawiają się głosy krytyki, która odwołuje się do klasyków z tekstem: "ów współczesny film nie może się równać przecież z klasyką". A prawda jest taka że warsztat reżyserki jest w miarę upływu czasu coraz lepszy. Na Twoje pytanie: "ekstrawagancja czy snobizm?" odpowiadam: w większości przypadków snobizm. Cenię jednak ludzi, dla których to "ekstrawagancja" bo taki ich gust filmowy.
Apropo "Odyseji" -wypożyczyłem na dvd, usiadłem w nocy, nastawiłem się na długi film i okazało się że do mnie trafił przekaz, to przeintelektualizowanie dla mnie nie było "prze" i dla mnie okazał się wielkim i dobrym kinem SF. Definitymwnie film był dla mnie, a zawarte w nim symbole, filozofie były dla mnie bardzo ciekawe. Nie patrzyłem przez pryzmat klasyki. Ale to napewno dlatego że lubię takie filmy. Jako nieliczy uwielbiam "Solaris", "Źródło" bo taki mam filmowy gust.
Pozdrawiam!
no lukasz gdybym wiedzial ze to Ty to nie pokusilbym sie o taka odpowiedz, znajac dobrze Ciebie hehehe.
Nie przeszkadzaly mi te efekty, to da sie zniesc, ale w filmie bylo malo ciekawych tekstow czy czegokolwiek co by przykulo moja wieksza uwage dlatego mnie to nudzilo.
Zwykly film "man from earth" w ktorym byly same gadki uwazam za genialny!
Wiesz, z chęcią bym się z Tobą zgodził. Z chęcią - bowiem również denerwuje
mnie snobizm, Lynch na przykład. Najczęściej są to filmy puste i pretensjonalne, do których można po fakcie dokładać kolejne sprzeczne interpretacje. A ludzie uważają się za intelektualistów, bo mają Lyncha w ulubionych. Podobnie jest z paroma jeszcze twórcami.
Ale palnąłeś jedno wielkie głupstwo i z tym zgodzić się nie mogę. Pisząc:
"Jest to klasyk, klasyk z troche złym tempem, nie podoba mi się, przeintelektualizowany [sic! - podkreślenie moje], który mogł byc wielkim i dobrym filmem sci-fi."
objawiłeś, że nie masz pojęcia o czym mówisz. Sci-fi, a nie współczesna papka z efektami specjalnymi i kosmitami na każdym kroku, sci-fi w samej swojej idei i istocie jest gatunkiem skrajnie intelektualnym i filozoficznym. Na tym polega siła tej odmiany literatury i kina.
Tworząc sytuacje obecnie niemożliwe i umieszczając w nich człowieka bada jego cechy i zachowania jakie nie mogą się ujawnić na co dzień, bada konsekwencje niektórych naszych postaw jakie miałyby miejsce w innej rzeczywistości i często odkrywa, że rzeczy uznawane przez nas za powszechnie akceptowalne, rozróżnienia jakie uważamy za ludzkie etc. czyniłyby z nas w pewnych sytuacjach potworami. Albo stawia pytania o istotę człowieczeństwa zestawiając człowieka z doskonale imitującą go maszyną. Bądź w jakiś inny sposób uosabia pojęcia filozoficzne i w ten sposób prowadzi analizę.
Powyższe to tylko przykłady, chodzi o to, ażeby Ci uzmysłowić czym jest naprawdę wielkie science fiction. Mam nadzieję, że teraz już rozumiesz jaką głupotę palnąłeś.
Cóż odyseja jest typowym dziełem sztuki a nie zwykłą masówką to coś jak obraz picassa lub salvadora dali w dziedzinie filmu Dzisiejszy odbiorca jest nastawiony na banalne, proste historyjki gdzie główny bohater zawsze dochodzi do celu i zna odpowiedź na wszystko. Efekty globalizacji i życia w pośpiechu drodzy państwo. Absolutnie żadny remake! są rzeczy których nie da się "remake" mógłbyś "remake" koloseum czy forum romanum? Zadstanów się...
p.s. jest bardrzo dużo starych filmów które mają kiepskie efekkty specjalne (jak na dzisiejsze możliwości) a są arcydziełami ponadczasowymi odyseja się do nich zalicza.
p.s.2 nie patrz na filmy pod 1 kątem masowego odbiorcy film to też sztuka tak samo jak teatr...
popieram straszna nuda ja akurat obejrzałem cały ale przewijałem efekty nie żeby były złe tylko cholernie długie i nudne, a co do fabuły to ciekawy motyw z tym monolitem ale reszta czyli ok 90% to nuda. no to ocena 2/10
Poprostu 2001: Odyseja kosmiczna to nie jest film dla Ciebie, masz zbyt ograniczony i wypchany tanim, komercyjnym gównem umysł. Nie jesteś w stanie pojąć uniwersalnego przesłania zawartego w tym filmie. Wydaje Ci sie on nudny ponieważ nie potrafisz go odpowiednio zinterpretować. Jest to kino bardzo trudne, które nie trafia do każdego, przeciętnego odbiorcy. Mam nadzieję, że weźmiesz moje słowa pod uwagę i kiedyś zmienisz swój poglad o filmie i o niewątpliwe genialnym wizionerze kina Stanleyu Kubricku.
pozdrawiam
Proponuję nie zaśmiecać forum Odyseji podobnie obraźliwymi komentarzami. Są bezcelowe.
Michale N, czy chodzi Ci o mój komentarz? Jeżeli tak, to nie miał być w założeniu obraźliwy a pokazać wielką wartość i geniusz dzieła Kubricka, niestety niedostępnego lub niezrozumiałego przez większość odbiorców.
chętnie bym cię obraził za taką gadkę ale się powstrzymam. Zasada jest tak: nie kłuć się z głupim bo cię sprowadzi do swojego niskiego poziomu i dobije doświadczeniem. trzyma się tej zasady i teraz.
człowieku jesteś wychowany na efektach specjalnych i nic już ci nie pomoże.
planeta małp mówisz? pewnie o tę nowa wersję ci chodzi ? Ta stara jest również genialna ja odyseja.
Nieciekawe teksty ? Ty nawet ich nie zrozumiałeś.
Trzymaj się.
Jak dla kogoś czarny ekran tworzy klimat, to niech się popatrzy przez 5 min. w czeluść wyłączonego monitora?:P Jakbym chciała tak dogłębnie poobserwować wszechświat, gwiazdy i planety?to bym sobie kupiła odpowiedni sprzęt do tego, albo przejrzała programy naukowe, które często serwują dokumenty, ze wspaniałymi zdjęciami kosmosu itd.
Chociaż uważam, Odyseje 2001 za klasyka gatunku, to muszę stwierdzić, ze był rzeczywiście nudny?Owszem to klasyk, ze względu na wspaniałą wizję jaka się zrodziła w głowie Kubicka i jaką postanowił sfilmować?i chociaż jestem zwolenniczką treści nie formy, to muszę przyznać, ze ten film można by było nakręcić w 1,5h i do tego troszkę inaczej, Był przesadzony?i ta przesada, to roztkliwianie się nad każdym szczegółem (podkreślam każdym!), co w istocie zmusza widza do np. wpatrywania się przez 5,10 min. w czarny ekran, bądź inny stuff, sprawia, że oczy same się zamykają choć wcale się tego nie chce?Nie należę do osób, które za wszelką cenę szukają wrażeń w Kinie i nie trwam w ciągłej pogoni za efektami specjalnymi, jednakże tym razem, chociaż może mi nie przystoi muszę skrytykować Kubicka, niestety tak czuje i tak uważam?No i te koszmarne efekty dźwiękowe?Można oszaleć?Jakieś nasilające się wycie, zawodzący chór?Miałam wrażenie, że jeśli posłucham tego dłużej to zwariuje?Cieszyłam się kiedy film dobiegł końca, co za ulga?Określam ten film jako?NUDNY I DENERWUJĄCY, denerwujący głównie ze względu na efekty dźwiękowe? Odysei 2010 wypowiem się dość wąsko?Zwyczajny film, ani nudny ani ciekawy, jedyna korzyść z niego to taka, że pozwala zrozumieć trochę lepiej wizję Kubicka?Pewnie większość z was na tym forum wynudziła się porządnie, na niektórych scenach Odysei 2001 albo ich braku, ale nie chcą się do tego przyznać i z góry patrzą na tych co jednak potrafią?Przyjmujecie za fakt, że coś jest arcydziełem, a ktoś wybitnym artystom i nie poddajecie tego do dyskusji, a ja tak!! Bo powiedzcie mi, kto uznał ten film za arcydzieło?! Zapewne jakiś pacan, Wielki nadęty krytyk?i od tego czasu wszyscy ładnie potakują, TAK TEN FILM TO ARCYDZIEŁO, A KUBRICK TO WIELKI ARTYSTA, PRAWIE BÓG I NIE WAŻCIE SIĘ ZAPRZECZAĆ, WY LUDZIE O SŁABYCH UMYSŁACH I PRZYZIEMNYCH POBUDKACH Z NISKIM INTELEKTEM I PłYTKą WYOBRAŹNIą!!! Fakt, film jest pełen przekazów i zmusza do czytania między wierszami, analizowania go i zastanawiania się?Jednak mimo to uważam, że można było skrócić, powtarzam skrócić nie wyciąć, niektóre sceny, gdyż zdjęcia, i cała reszta i tak tworzy klimat i oddaje całość doskonale, a przedłużanie i drążenia pewnych rzeczy na chama jest dla mnie bez celowe?a odnośnie WSPANIAŁYCH efektów specjalnych?owszem są wyjątkowe?ale takie zdjęcia planet, układów gwiezdnych, galaktyk dostępne są w Internecie i TV na kanałach naukowych, również pięknie zmontowane filmy z prawdziwymi ludźmi, którzy naprawdę byli w kosmosie, naoglądałam się tego jako dziecko, więc jakoś nie zaszokowała mnie za specjalnie wizualna strona tego filmu, którego twórcy trzymali pewnie ?palce w d***? NASA, żeby zdobyć zdjęcia do filmu?I pewnie niektórzy z was powiedzą, że mam ?zniekształcony gust komercyjną sieczką?, ale wierzcie lub nie, siedzę w tym biznesie od dawna i kocham to?Pewnie większość z was była jeszcze na poziomie Muminków i Smerfów, kiedy ja na dobranoc oglądałam Star Wars i Star Trecka??arcydzieła gatunku tamtych czasów? uznane za klasyki również i w tych, nie wiem czemu, ale ok?niech już będzie...Każdy gatunek filmu jest dla mnie nie do pogardzenia, a już uwłaszcza S-fi, czy Fantasy. W swoim życiu obejrzałam mnóstwo filmów S-fi, godnych obejrzenia i nie, i choć Odysei 2001 nigdy nie zapomnę w odróżnieniu od 2010, to powiem raz jeszcze, że mimo swojej wartości i pełni przekazu film jest NUDNY!!!! Nie zrozumcie mnie źle?uważam Kubicka za wielkiego człowieka, i jeśli naprawdę chcecie obejrzeć dobry film zrobiony jego ręką polecam LŚNIENIE!! A zatem Odyseja 2001 to klasyk, ze względu na niepowtarzalną wizję wszechświata i stworzenia, ale do arcydzieła mu daleko?
zgadzam sie w zasadzie w 100% z moja przedmowczynia i klika drobnych modyfikacji w twoim komentarzu mogłoby posłuzyc za moj własny. Nawet kilka sformuowan jest godnych podziwu i s wyrazem tego co chciałbym napisac nie rozpisujac sie, np:
hociaż uważam, Odyseje 2001 za klasyka gatunku, to muszę stwierdzić, ze był rzeczywiście nudny?Owszem to klasyk, ze względu na wspaniałą wizję jaka się zrodziła w głowie Kubicka i jaką postanowił sfilmować?i chociaż jestem zwolenniczką treści nie formy, to muszę przyznać, ze ten film można by było nakręcić w 1,5h i do tego troszkę inaczej, Był przesadzony?i ta przesada, to roztkliwianie się nad każdym szczegółem (podkreślam każdym!), co w istocie zmusza widza do np. wpatrywania się przez 5,10 min. w czarny ekran, bądź inny stuff, sprawia, że oczy same się zamykają choć wcale się tego nie chce?Nie należę do osób, które za wszelką cenę szukają wrażeń w Kinie i nie trwam w ciągłej pogoni za efektami specjalnymi, jednakże tym razem, chociaż może mi nie przystoi muszę skrytykować Kubicka, niestety tak czuje i tak uważam?
PS
jak dla mnie jedna drobna roznica - shining tez dla mnei niestety nuuuudny i długi - no i horror to to nie by ł
pozdrooo
Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego ludzie chodzą do muzeów, oglądać kilka plam
farby porozrzucanych na płótnie? i nawet więcej - zachwycają się nimi. Możliwe, że
to dlatego, gdyż jakiś krytyk uznał te obrazki za arcydzieła i człowiekowi na
poziomie "nie wypada" się
nie zgadzać, bo co ludzie powiedzą. A może dlatego, że... sami te kilka pociągnięć
pędzlem uważają za arcydzieła. Ludzie też chodzą do (o zgrozo!) filharmonii. A tam
przez 2-3 h słychać tylko jakieś dźwięki, dudnienie, zgrzyty, piski, najczęściej
określane mianem muzyki. I też się zachwycają. Sami od siebie. No niemożliwe,
prawda?
A może te kilka plam na płótnie to nie tylko plamy, ale coś więcej? Np. SZTUKA. Na
ulicach możesz spotkać wielu <nie raz świetnych!> rysowników, ale nikt nie nazywa
ich wszystkich wybitnymi artystami, ani ich rysunków wybitnymi dziełami. Tylko
nieliczni zasłużyli na o miano. Bo stworzyli coś wyjątkowego, coś wykraczającego
poza ramy odzwierciedlania rzeczywistości. Stworzyli dzieła SZTUKI.
Tak samo jest z filmami. Nikt nie neguje tego,że istnieją świetne,rewelacyjne
filmy akcji, genialne sf, nieziemskie komedie. Ale mało który film zasługuje na
miano arcydzieła. A film Kubrick'a tak. Bo nie można go odbierać jako kolejnego
filmu. To jest właśnie dzieło sztuki, które daleko wykracza poza ramy sztuki
filmowej. To coś do czego trzeba podchodzić z dystansem. Trzeba się nad nim
zastanowić. Zatrzymać na chwilę.
Dla niektórych muzea/teatry/opery/filharmonie/wiersze/poematy itp. itd. są nudne.
A dla innych nie. Bo tak już jest ze sztuką. Przez duże SZ.
Pozdrawiam. Evviva l'arte!!
Akurat z tymi kilkoma plamami na płótnie to prawdą jest to, że one są uznawane za arcydzieła, bo grupa ludzi, którzy sami siebie nazwali artystami uznała to za arcydzieło. Tak akurat się składa, że zdecydowana większość ludzi obcuje z tymi "arcydziełami" i "SZtuką", bo są snobami. Najlepiej pokazuje to Gombrowicz w swoich książkach, nawet w szkolnym Ferdydurke, jak to się narzuca co jest dobre a co nie.
Sam film ma świetny klimat i naprawdę dobre zdjęcia, ale po pierwsze to dłuży się momentami strasznie(jeszcze da się przeboleć gdy jest muzyka, bo jak nie ma to po prostu jest to nudne) oraz od momentu gdy Dave dowiaduje się o prawdziwym celu swej misji: te wszystkie kolory itp. byłyby ok, ale jakby trwały 5 minut a nie 20, dalej to widać Kubrick już ostro poleciał i nie oszczędził widza swoją wizją. Taka sztuka dla sztuki, mi się to nie specjalnie podoba, gdy film już od czapy i pozbawiony fabuły, coś jak w Neon Genesis Evangelion: na 26 odcinków 24 były ok, dwa ostatnie już od czapy z tą różnicą, że tam zrozumiałem te dwa odcinki, a tutaj końcówki nie. Po prostu przerost treści nad formą.
Film jest dobry, na pewno żadne 2/10, ale też nie 10/10, raczej 7/10 za wyżej wspomniane zalety i wyjątkowość tego filmu, bo nie sądzę żeby kiedyś powstało coś podobnego, a zarazem oryginalnego i dającego się oglądać.
No cóż... ja tam zakończenie zrozumiałem. Wogóle film jest w 90% "do zrozumienia", tylko trzeba trochę czasu poświęcić aby odkryć to wszystko co w nim zawarto. I chyba gdzieś już pisałem o tym (żeby nie było ksiązke Clarcka czytałem dużo później i tylko potwierdziła ona moje domysły). Nie uważam też że Odyseja jest sztuką dla sztuki. Mnie np. bardzo sie podoba ta powolność Odyseji:)
Ale Twoje zdanie jestem w stanie uszanować, bo sensownie przedstawiłeś dla czego ów film wg. ciebie jest przeceniany. Ech, gdyby każdy tak mógł sensownie się wypowiedzieć, a nie rzucać mięchem....
Tak to właśnie jest. Czasem kilka plam na płótnie to dzieło sztuki a czasem zadanie dla persila. Żeby je odróżnić trzeba nie tylko czucia, ale, niestety, także wiedzy. Nikt nie rodzi się koneserem sztuki. A nauka, zwłaszcza na początkowym etapie, wymaga pokory w przyjmowaniu dorobku starszych i bardziej od siebie doświadczonych. Potem, kiedy już zdobędzie się wiedzę, można sztukę poddawać krytyce.
Kontynuując przykład malarstwa - każda awangarda doskonale znała i rozumiała klasykę. Gdyby było inaczej, nie byłaby to żadna awangarda, ale zwykła ignorancja. Tutaj jest podobnie, można nie lubić czy nie zachwycać się "Odyseją kosmiczną", ale trochę wstyd jest jej nie doceniać.
1968 ROK CZłOWIEKU 1968 ROK- może to uświadomi ci jak wyjątkowy jest ten film ,,ale takie zdjęcia planet, układów gwiezdnych, galaktyk dostępne są w Internecie i TV na kanałach naukowych, również pięknie zmontowane filmy z prawdziwymi ludźmi, którzy naprawdę byli w kosmosie, naoglądałam się tego jako dziecko, więc jakoś nie zaszokowała mnie za specjalnie wizualna strona tego filmu, którego twórcy trzymali pewnie ?palce w d***? NASA, żeby zdobyć zdjęcia do filmu?I pewnie niektórzy z was powiedzą, że mam ?zniekształcony gust komercyjną sieczką?, ale wierzcie lub nie, siedzę w tym biznesie od dawna i kocham to?Pewnie większość z was była jeszcze na poziomie Muminków i Smerfów, kiedy ja na dobranoc oglądałam Star Wars i Star Trecka??arcydzieła gatunku tamtych czasów? uznane za klasyki również i w tych, nie wiem czemu, ale ok?niech już,,takim tekstami sie ośmieszasz. Dla mnie to film unikatowy -pozdro
Kompletnie się nie zgadzam:
1. To wcale nie wspaniałe ujęcia planet zachwycają w Odyseji, tylko wspaniale dopracowane i wykreowane statki kosmiczne, animacje ( to dziecko na końcu i ten lot w kierunku Marsa).
2. "Zawodzący chór" ci się nie podobał, a według mnie buduję on niesamowitą atmosferę, strachu, grozy i obłędu. To tak jak z utworami Pendereckiego w Lśnieniu.
3. Wierz lub nie, ale większość filmów Sci-fi po Odyseji boardzo otwarcie z niej czerpie, na przykład w Star Wars niektóre statki są bardzo podobne do tych z filmu Kubricka i ten motyw komputera z charakterystycznym czerwonym oczkiem buntującego się przeciw swym stwórcom MIODZIO.
4. Który to był ten krytyk, bo nie słyszałem o nim. Szczerze mówiąc obejrzałem Odyseję po przeczytaniu kilku negattywnych komentarzy na tym forum: że nudny, że sceny celowo przedłużane. Przed seansem wiedziałęm czego oczekiwać siedziałem z czystym wypoczętym umysłem. Mimo, iż wcześnie Kubricki które oglądałem bardzo mi się podobały, myślałem że wynudzę się na śmierć, a jak będzie coś godnego uwagi to pewnie przeoczę albo niezrozumiem. Tymczasem film pozostawił ogromne wrażenie i długo nie mogłem się po nim pozbierać, właściwie to anlizowałem go przez cały dzień.
5. Przedłużanie scen i powolne przejśćia między nimi to charaktrerystyczne zabiegi Stanleya. Nie wiem jak jego filmy bez nich by wyglądały.
Niestety nie kolego, chodzi mi o te stare wersje Planet Malp, mialy klimat. Ta nowa wersja P.M. jest do kitu. W tej odyseji nie chodzi mi oto ze sa kiepskie efekty, tylko oto, ze nic przykuwajacego uwage w tym filmie nie ma... ni to efektu specjalnego, ni gry aktorow, ni teksty, ni gadki, nic.
Masz rację jak na dzisiejsze czasy, ma za wiele refleksyjnych przejść i niewiele zaskakujących akcji. Bohaterowie w filmach Kubricka nie biegają bez sensu po ekranie przez półtorej godziny, z broni palnej nie wystrzeliwują wszystkich magazynków, nie negliżują się co ujęcie. Ten film 2001:Odyseja kosmiczna S.Kubricka jest sporadycznie oglądany, jeśli można użyć takiego słowa, przez osoby miłujące ten gatunek kina. Ale i tak polecam go, chociaż raz zobaczyć trzeba :) Pa
ale sie strasznie wszyscy irytują Panem, któremu sie odyseja kosmiczna nie podoba hehe z miejsca milion komentarzy, ze ów Kolega jest durniem i wywody znawców na temat filmu:D fajnie sie czyta to hehe pozdro dla małych i dużych znawców i dla tych, którym sie film podoba i dla tych, którym nie
Na początku motto dla Ciebie i dla filmu:
"We shall not cease from exploration
And the end of all our exploring
Will be to arrive where we started
And know the place for the first time."
T.S Elliot.
Postaram się nie być złośliwy w replice, ale powtórzę to co zawsze: widzimy tylko to, co jesteśmy w stanie zobaczyć i rozumiemy tylko to, co jesteśmy w stanie pojąć. Ja też czasami podchodzę do filmów p kolejny raz, bo mam świadomość, że pewnych rzeczy mogę nie rozumieć z braku własnej wiedzy lub doświadczenia. Jeśli poza początkiem nie dostrzegłeś w tym filmie nic, co pobudziłoby Cię do refleksji lub poszukiwań - odpuść sobie ponowy seans. Nie znajdziesz żadnej odpowiedzi.
Widzisz, problem z tym filmem jest dwojaki. Po pierwsze ten film dopiero stanie się aktualny za 20-30 lat, gdy człowiek będzie w stanie stworzyć sztuczną istotę, która będzie jego kopią, a jednocześnie przewyższającą swoimi umiejętnościami człowieka. Doskonałą maszynę, której doskonałość będzie polegała na świadomości niedoskonałości swojego twórcy. Człowiek będzie dla tej maszyny niedoskonałym bogiem ze wszystkimi konsekwencjami, z których najważniejszą będzie problem relacji moralno-etycznej pomiędzy twórcą, a wykreowanym bytem. Dla tak doskonałej maszyny słynna
konstatacja "Bóg umarł", będzie czymś oczywistym już w parę chwil po "narodzeniu", a dla człowieka-twórcy może oznaczać bezsens dalszych poszukiwań istoty Boga i tego, co nieznane, a co było motorem całego postępu od zarania dziejów. Ludzie już na etapie tworzenia AI, a potem już same maszyny staną przed podobnymi problemami, jakie opisał F. Nietzsche w "Poza dobrem i złem", "Tako rzecze Zaratustra", "Zmierzch Bogów". Będziemy świadkiem tego samego przewartościowania świata, religii i kultury, jak opisał to Nietzsche po rewolucji naukowo-technicznej z przełomu XIX i XX, będziemy mieli do czynienia niemal z dosłowną powtórka tego, co opisał Karel Capek w dramacie "R.U.R.". I w tym właśnie kryje się geniusz Kubricka. Ten film powstał w czasach, gdy nie było maszyn zdolnych do pokonania mistrza świata w szachach, a my zbliżamy się milowymi krokami do czasów, gdy maszyny będą zdolne wygrywać z ludźmi w gry takie, jak poker. Zwróć uwagę na scenę gry w szachy, gdy HAL przyłapuje na kłamstwie (czymże innym jest blef w pokerze?) przeciwnika i co tego wynika dla dalszych losów oszukującego. Tu już nie chodzi o czystą, matematyczną zdolność przeliczania jak największej ilość możliwych kombinacji na szachownicy. To wybiega już znacznie dalej i sięga problemu, zamykającego się w pytaniu o to, czym jest w istocie człowieczeństwo.
Zastanów się, jakim problemem dla twórców oprogramowania maszyny obdarzonej AI, będzie zaimplementowanie mechanizmu prawidłowego odczytywania ludzkich zachowań, oceny tych zachowań w kategoriach moralnych, zdefiniowania czym jest empatia, poczucie humoru, wrażliwość, czy estetyka. Drugi problem z odczytywaniem filmów Kubrick to kwestia intelektualnego zaplecza, które umożliwia odczytanie symboliki i nawiązań, jakie zawarł w swoich filmach. Nie da się jego filmów "łyknąć" poprzestając jedynie na opracowaniach lektur, popularnej prasie, TV i czymś, co nazywa się obecnie średnim wykształceniem. Nie znając przynajmniej podstaw prac Nietzschego, Junga i ich poprzedników, historii religii, symboliki religijnej w malarstwie, nie wyłowisz w tym filmie bardzo wielu smaczków. Bez znajomości tego, czym jest jajo orfickie, mandala, czy archetypu, nie można zrozumieć bardzo wielu ujęć lub całych scen. I na koniec coś od siebie. Oglądając film, którego
przesłania nie jestem w stanie zrozumieć, nie zakładam, że reżyser jest z automatu głupszy ode mnie. Raczej zakładam, że jest wręcz przeciwnie. I to daje mi motywację, żeby poszukiwać i poznawać. Gdy zrozumiem to wrócę do punktu wyjścia, ale ten film nie będzie już tym samym.
Film genialny! Choć przyznaje,że się pogubiłem co jednak wcale nie przeszkadza mi zachwycać się prawdziwym dziełem niedoścignionego mistrza. Przeczytałem Twój komentarz na temat filmu i zwróciłem uwagę na pewną kwestię a mianowicie piszesz że znajomość filozofii Nietzschego jest niezbędna do zinterpretowania całości to nasunęło mi myśl że może sztuczna inteligencja stworzona przez człowieka jest owym Nietzscheańskim Nadczłowiekiem. Ma to ręce i nogi,tak mi sie przynajmniej wydaje,pierwsza część traktuje o naszych przodkach,druga jest o ludziach współczesnych,tym ogniwie pomiędzy człowiekiem prehistorycznym a istotą wyższą i w końcu trzecia o sztucznej inteligencji znacznie przewyższającej tych którzy ją stworzyli,którą jest właśnie owy nadczłowiek.Tak to sobie wykombinowałem:)Tajemniczy monolit nie jest mym zdaniem wytworem obcych istot ale ludzi i tu posłóżyłem się ową mandalą o której również wspomniałeś jednak tej kwestii juz nie posiadam mocnych argumentów. I jeszcze słowo do kogoś kto pisał wcześniej że zachwyt nad filmami Lyncha jest dowodem snobizmu - idiotyczne stwierdzenie.
Nie tyle niezbędna, co pomocna. To jedna z możliwych interpretacji, a wszystko zależy w dużym stopniu od światopoglądu oglądającego, doświadczeń, nabytej wiedzy i wrażliwości. Pytania i problemy pokazane w O2001 są na tyle uniwersalne i niezależnie od tego, jaką religię ktoś wyznaję, czy jest zdeklarowanym ateistą, ten film daje do myślenia, ale nie daję jasnej odpowiedzi. Trochę tak, jak w naszym życiu. Co do Twojego spostrzeżenia na temat ewolucji ludzi i maszyn - tak, interpretuję to w podobny sposób, choć Nietzsche skupiał się w swoich pracach raczej na ewolucji ducha, niż na kwestiach rozwoju technologicznego, który jest w istocie skutkiem tej pierwszej. Dla mnie cały postęp duchowy i technologiczny naszej cywilizacji przypomina mi walec, który toczy się po osi czasu - człowiek natrafia na problem i znajduję się w punkcie styku walca z osią, zaczyna szukać odpowiedzi, aby dojść do najwyższego punktu, po czym wraca do punktu wyjścia, a walec dokonuję pełnego obrotu. Pozornie jesteśmy w punkcie wyjścia, ale tak naprawdę kolejna osoba stykająca się problemem jest w innym miejscu, niż jej poprzednik i dysponując wiedzą wynikająca z doświadczeń poprzednika zaczyna cały cykl od nowa. Co do monolitu - każdy w nim zobaczy to, co chce zobaczyć. Dla mnie to symbol tego co jest nieogranialne przez umysł.
"Efekty stare? Wskaż mi NOWE efekty, które będą równie dobre jak w Odyseji albo chociaż tak samo dobre. "
Hahahaha
Do autora tematu - polecasz "Planetę Małp"? Przecież to właśnie symbol żenady, jakim cudem nie znudziła cie "Planeta Małp" a znudził ten film?
Moim zdaniem Odyseja to faktycznie film wartościowy, ale zdecydowanie przydługi. Jest nudny, niepotrzebnie rozwlekły a muzyka poważna w tle potrafi wytrącić z równowagi każdego.
ni ogladales to po to piszesz te bzdety, jutro nowy odcinek klanu , akcja rwaca i zawrotna super ci sie bedzie ogladalo, wszystko zrozumiesz , bo tam wszystko proste jasne i debilne