Jak tak czytam wpisy na tym filmwebie to dziwnie mi się robi.
Powiem tak: uwielbiam ten film, kocham go całym sercem. Jest to jednak bardzo specyficzny
obraz, do którego wcale nie potrzeba "dojrzeć" bardziej, niż do niektórych filmów, jak to
niektórzy miłośnicy filmu mówią. Kubrick zrobił ten film, bo widział w kosmosie magię: idealne
kształty planet, synchronizację układu słonecznego, pustka, wielkie nieznane. Wszystko to jest
pokazane do przesady przy muzyce klasycznej. OK, ja to kocham, bo uwielbiam muzykę
klasyczną i takie podejście do kosmosu. Ale jednocześnie widzę, że przecież nie każdemu
musi się to podobać. Nie dla każdego Strauss robił muzykę na tyle genialną, żeby przez 8
minut oglądać, jak prom kosmiczny ląduje na stacji. Wiele osób ten film wprowadzi w stan
totalnego znużenia, i doskonale to rozumiem, jeszcze innych bardziej w stan melancholii i
zainteresowania, wręcz hipnozy, jak mnie. Nie rozumiem w takim razie wszechobecnej
"nagonki" na fanów filmu jak i na tych, którzy go nie lubią. To jest film, który bardzo dzieli ludzi,
ale sprawa jest bardzo prosta: jeżeli film Cię nuży, to nie znajdziesz w nim wiele dla siebie, a
jeśli uwielbiasz muzykę powolną i lubisz się rozpływać w takiej "kosmicznej" atmosferze do
przesady - seans dla Ciebie. Do tego filmu nie potrzeba "dojrzeć" - sam mam 14 lat, a to chyba
niezbyt dojrzały wiek. Trzeba go po prostu lubić i przyjąć argumenty strony przeciwnej. Nikogo
tu nie chcę oskarżyć, ale to jest po prostu bez sensu, gdyż nic z tego nie wyniknie.
Pozdrawiam.