2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143503
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

W jakiejś wersji filmu zaczyna się on trzyminutowym wstępem w którym nie ma nic prócz dźwięków czy melodii. Już temu można przypisać znaczenie. Chodzi o nicość z jakiej wyłonił się wszechświat. Z pozornego wielkiego nic wyłoniła się czasoprzestrzeń. Muzyka gra tu dużą rolę i sama w sobie jest zobrazowaniem pewnych myśli.

Plansza tytułowa - oznacza powstanie samego życia. Gwiazda - Słońce dało życie tej planecie. Drugi raz - ta sama melodia - gdy małpa odkrywa zastosowanie narzędzia - znaczy powstanie rozumu, coś co czyni nasz gatunek tak wyjątkowym w królestwie zwierząt. Oraz koniec filmu - powstanie z ludzi jakiegoś rodzaju wręcz bóstwa w bardzo, bardzo dalekiej przyszłości.

Muzyka Straussa znaczy tu zachwyt nad osiągnięciami ludzi, którzy kiedyś jako zwierzę nabyli inteligencję. Oraz osiągnięcia epoki nowoczesnej skoro ludzie nauczyli się budować takie konstrukcje i potrafią latać w kosmos. Jako jedyny gatunek na Ziemi.

Film choć pozornie o kosmitach w istocie traktuje o naturze ludzkiej, o przesuwającej się granicy ludzkiego rozumienia wraz z coraz większą wiedzą o całym wszechświecie. Kosmici się nie pojawiają, nawet monolit jako symbol obcej cywilizacji nie jest faktycznie symbolem obcych. Raczej granicą ludzkiego pojmowania. Ta przesuwa się coraz dalej i dalej.

Potem może jeszcze coś napiszę bo mogę rozwodzić się długo nad 2001. Że koniec filmu to daleki kuzyn Matrixa np. lub o temacie ostatecznego celu istnienia ludzkości o czym traktuje Kubrick.

grzegorz_cholewa

Samą końcówkę można rozpatrywać na wiele sposobów. Oto 10 z nich.

1. Naukowy ( ewolucja - śmierć człowieka i narodziny nowej rasy - lub też dostosowanie człowieka przez obcych do życia w kosmosie )
2. Metafizyczny ( bohater trafił w zaświaty i spotkał się z bogiem )
3. Psychologiczny ( przedśmiertne majaki oraz podróż do otchłani własnego wnętrza. Lub też pragnienie by samemu stać się bogiem. Można też uznać monolit za.... ekran filmowy a jego czarne wnętrze to bezdenna wyobraźnia ludzka produkująca w nieskończoność rozmaite historie, od czystego sf po superhero, którego tematem jest zagadkowa przyszłość )
4. Alegoria ludzkiego życia ( bohater przeskakuje etapy swego istnienia by być tak samo bezradny wobec rzeczywistości jak na początku, pokój to ta rzeczywistość w której tkwimy. Jego gest wyciągnięcia ręki można tłumaczyć jako zwrot w stronę religijności - co tłumaczy po co ludziom jest potrzebna religia - lub pragnienie by żyć dalej i chęć przetrwania ).
5. Reinkarnacja - bohater umiera i odradza się w innym ciele w dalekiej przyszłości na tej samej planecie. Star Child wygląda zresztą niczym buddyjski oświecony.
6. Odwieczny cykl śmierci i odradzania się. Zarówno człowieka jak i samego kosmosu 7. Śmierć człowieka i panowanie rasy maszyn jako doskonalszych od człowieka istot 8. Obcy jako komputer, który potrafił przekroczyć granicę wszechświata lub rasa kosmitów pochodząca z innego - znacznie starszego wszechświata, która przybyła do naszego - co oznacza że obcy nauczyli się przekraczać granicę jakiejkolwiek materii.
9. Monolit symbolizuje zmieniające się nasze postrzeganie rzeczywistości. Wciąż przesuwającą się granice poznania wraz z przekraczaniem epok. Czemu pokój ma wystrój jednej z epok ludzkości? To zmieniające się wyobrażenie boga płynące z naszego wnętrza. Teraz bóg biblijny to tylko prymitywna pozostałość mentalna dawnych ludów z dalekich czasów. Dziś nasze wyobrażenie absolutu jest raczej zgoła inne. To nie ma nic wspólnego z dawnym wyobrażeniem bóstwa bo te zmienia się wraz z naszym wstępowaniem na wyższy poziom świadomości. To ktoś znacznie - od prymitywnego, starożytnego, nieudolnego Jahwe - potężniejszy i inteligentniejszy.
10. Otwarcie się filmu na teorie naukowe o istnieniu innych wymiarów - w jakim wymiarze żyje Monolit? Czym jest jego rzeczywistość? W jakim czasie się porusza? Bohater trafił na końcu do bezczasu?

Trzeba też powiedzieć, że Gwiezdne Dziecko to przechrzczenie Dave'a przez Obcych ( jak rozumieć film na sposób naukowy ) w taki sposób by mógł cieleśnie poruszać się po kosmosie bez używania technologii. Bez statków kosmicznych, możliwe, że rusza się w tej przestrzeni z dużą prędkością więc film sugeruje powstanie w przyszłości rasy Supermanów. Zmodyfikowali mu ciało za pomocą swej inżynierii dlatego może normalnie żyć w przestrzeni kosmicznej i w niej na swój sposób oddychać w próżni w tej swojej bańce. A jako, że o Obcych nic nie wiemy z tego filmu jednak widać, że pojęcie o genetyce mają dalece większe niż my.

Wg. Isaaca Asimova rozszerzającego skalę Kardaszewa, monolit to najwyższy Typ VII – cywilizacja określana jako „boska”, zdolna do kreacji jednego lub więcej wszechświatów. Ilość otrzymywanej energii jest nieskończona, uzależniona tylko od liczby i rozmiarów stwarzanych wszechświatów. Cywilizację można uznać za nieskończoną, nawet jeśli energia tworzonego nowego wszechświata pochłonie całkowitą energię istniejącego.

grzegorz_cholewa

Kosmiczni obcy i komputer

Sugerowane jest istnienie życia pozaziemskiego ale każde jego przedstawienie w filmach to tylko ludzka fantazja. Taką fantazją byli obcy w 2010 - sequelu Hyamsa, który coś co miało być spekulacją ( bo obcych to my żadnych nie znamy ) pokazał jak fakty. Popełnił błąd - coś co było przedmiotem filozoficznych rozważań w 2010 stało się elementem rzeczywistym w uniwersum Odysei kosmicznej. I jeszcze są pokojowo nastawieni jak E.T. i faktycznie odpowiadają za istnienie życia na Ziemi. Tylko teraz nie wiadomo skąd oni sami się wzięli. Nie tak miało być. Tutaj mamy hipotezy, teorie lecz wszystko brane jest na dystans - bo nie dowodów na istnienie kosmitów, bogów czy życia pośmiertnego. Nie ma dowodów że wszechświat jest dziełem boga czy zaawansowanej cywilizacji która potrafi działać takie cuda.

W pewnym sensie obcym kosmitą jest tu nasz własny wynalazek - komputer HAL. Ten epizod z Halem to nie miała być tylko historia o buncie maszyny tylko pokazanie odległości dzielącej człowieka od obcego bytu. Komputer-kosmita już nas przewyższa swym elektronowym mózgiem. Gdyby Halowi dać taką możliwość i wysłać go na Marsa to by tam po latach zbudował własną cywilizację, zupełnie odmienną od człowieka. Wydaje się, że Halowi bliżej do natury monolitu-obcych niż samym ludziom. Pewnie poczuł, że ma więcej z obcymi wspólnego niż kiedykolwiek będzie go mieć człowiek.

Jak człowiek może zrozumieć naturę kosmitów jak pod ręką zbudował własnego obcego który się usamodzielnił i ma zdolności jakich ludzie nie mają? Tak naprawdę to właśnie o to chodzi w epizodzie z HALEM. Człowiek chce poznać inną cywilizację lecz zbudował coś co już jest członkiem innej cywilizacji więc jak ma zrozumieć wszelkie tajemnice wszechświata i naturę samego monolitu - który wydaje się istnieć poza tą rzeczywistością?

grzegorz_cholewa

Dokąd zmierzamy?


Taki banał zamieszcza każdy kto próbuje coś mądrego powiedzieć o filmie. Przykład powierzchownego myślenia. A można by rozszerzyć to pytanie do: dokąd zmierza każda rozwinięta cywilizacja, nie tylko my? Czy tylko my mamy jakieś cele egzystencjalne a obcy nie? Powinna też być jakaś próba odpowiedzi. Na pewno zdążamy do tego aby przetrwać. No i to jest zasadnicze pytanie filmu. Czy ludzka rasa będzie trwać wiecznie? Czy się skończy? Kosmos ma się w przyszłości tak rozrzedzić od ciągłego rozszerzania, że zaniknie. Więc co z nami i innymi rasami? Sądzić też można, że nowym domem nie będzie inna planeta lecz sam kosmos. Drugiej Ziemi dotąd nie znaleźliśmy a jeszcze żeby tam dolecieć. I żeby nas wszystkich pomieściła. I żeby warunki były na niej dobre. Nas już teraz jest za dużo.

Monolit to znów odpowiedź. Tak jawi się symbol rasy, która tak się rozwinęła, że jest poza czasoprzestrzenią. Niczym sam Bowman w hotelu, który dokonuje gwałtownych przeskoków w czasie. Można cofnąć się w czasie gdy wszechświat był taki jaki jest teraz i go zamieszkać z bardziej zaawansowaną technologią albo jeśli istnieją, przeniknąć do innego, lub nawet....... stworzyć sobie własny i zostać w nim na wieczność.

grzegorz_cholewa

Gdzie mieszka Bóg?


Bóg jest obecny w kosmosie czy jest poza nim? Czyli gdzie? Czy to jest jakaś między-wymiarowa przestrzeń? Kolejna rzecz o której mówi Kubrick - czy taka istota jest w ogóle możliwa? Co to w ogóle znaczy być Bogiem? Wiemy, że zdążamy byśmy my sami stali się coraz to potężniejsi i eksplorowali coraz dalej. Gdy już będziemy pół-bóstwami będziemy szli dalej. Tam gdzie mieszka ON? Czy jest coś wyższego niż ON? I to jest kolejna rzecz o której mówi film. Gdzie leży kres cywilizacyjnego rozwoju? Nas czy kogokolwiek innego?

grzegorz_cholewa

Erich von Daniken i Philip Dick w jednym filmie naraz?


1968 r. Erich von Daniken publikuje "Wspomnienia z przyszłości" a niedługo po nim Dick pisze Ubika. Szwajcar chyba sam naczytał się s-f czy Lovecrafta i zaczął traktować swe pomysły to na serio. Efekt? Gościu stał się popkulturową gwiazdą. Choć film wyrasta z opowiadania Sentinel - Posterunek łatwo skojarzyć go z teoriami Danikena. A tak właśnie wyszło to w sequelu 2010 gdzie tajemnicze coś realnie potraktowano jako latających sobie po kosmosie Obcych. A więc filozoficzny dystans oryginału zastąpiono efektowną i niezbyt mądrą bajką a ton filmu to zwykłe Kino Nowej Przygody. 2010 powróciło więc do modelu tytułów s-f jako produkcji stricte przygodowych jakich mnóstwo w latach 50-tych tylko wzbogacone o nowe osiągnięcia w tej materii.

Rzecz w tym, że to co Hyams zrobił dosłownie, w 2001 jest tylko jedną z teorii. Którą dziś nie bierze się na poważnie jak i samego Danikena dlatego wyśmiano opierającego się na takich koncepcjach Prometeusza. Sensowniej założyć, że Obcy nie przybyli z gwiazd by dać małpom rozum tylko, że to był sposób by Kubrick mógł zaznaczyć, że w pewnym gatunku zwierząt jako jedynych ze wszystkich istniejących na Ziemi narodziła się samoświadomość gdy tylko w tych mogła zaistnieć wyobraźnia.

Sam czarny protopadłościan jednak może służyć jako coś co przypomina Dickowskiego złego demiurga, którego koncept udoskonalał i udoskonalał aż doszedł do najlepszej prezentacji tego pomysłu w Ubiku. Były komiksy, które tak zrobiły - znany nam wszystkim Szninkiel czy ostatnie części serii Valerian. Więc czemu nie w samym filmie? Wszechświat jako pole zabawy ułomnego bóstwa? Tak czy siak 2001 staje się wtedy na sam koniec dziełem o naturze rzeczywistości niewiele się różniącym od tego co pisał Dick za którym coś przysłania nam Prawdę do której mozolnie musimy z pokolenia na pokolenie dochodzić. Żeby to zrobić trzeba przesuwać wciąż granicę wiedzy. Gdzie leży jej koniec? Czy w ogóle jest możliwy?

grzegorz_cholewa

Inne wymiary


Czy istnieją? W 2001 po raz pierwszy pokazano tunel czasoprzestrzenny lub też most Einsteina-Rosena. Bohater przeleciał nią gdzieś lecz nie powiedziano gdzie. Do innego punktu w kosmosie? Do innego wszechświata? Do alternatywnego wszechświata? Czy cofnął się w czasie przy tym przelocie w okolicach innej Ziemi?

Intrygujące jest też jak to pokazano. W filmach typu Kontakt czy coś podobnego to był futurystyczny gadżet. Tutaj wyraźnie widać fascynację samym występowaniem takiego zjawiska. Tak jakby ta przestrzeń do podróży międzygwiezdnej intrygowała bardziej niż sama rzeczywistość skoro można ją tak zaginać i lepić jak z plasteliny. Jest to naturalnie wstęp pozbawiony słów by zastanawiać się nad naturą tego co jest jedynym nam znanym, widzialnym światem. I jego kształtem. Czemu to wszystko wygląda tak jak wygląda? Czy mógłby wszechświat wyglądać inaczej? Oglądanie tych zjawisk rodzącego się po Bing Bangu kosmosu a potem formującej się planety ma jakiś cel. Chyba najbardziej zwraca uwagę na siebie tych kilka diamentów tuż przed tworzeniem się skorupy ziemskiej. W mym mniemaniu to są zapisane w naturze, pokazane symbolicznie, narzucone odgórnie prawa fizyki - pozwalającej jakoś działać tej całej maszynerii.

A Tunel to sposób na to żeby je obejść. I sam monolit znaczy istotę, która istnieje ponad nimi. Alternatywny wymiar zazwyczaj to po prostu jakiś inny zakątek kosmosu albo inny wszechświat lecz z tymi samymi prawami fizyki i biologi, chemii co nasz. Ma taką samą przestrzeń jak nasz. Wg. teorii strun byłby to wymiar szósty. Film idzie dalej bo drąży wymiary 7 - tytułowa nieskończoność finałowego rozdziału i cofnięcie się do prapoczątków istnienia wszechświata i 8 sugerujące istnienie innych rzeczywistości niż ta w której żyjemy.