Ten film ciężko ocenić. Oglądając miałem ochotę raz go wyłączyć a raz oglądać dalej. Teraz
pytanko czy mniej więcej zrozumiałęęęę o co tu chodzi?:D O ewolucję i ewentualne spotkanie z
naszymi twórcami?
Mamy małpoludów i to, że uczą się użyć kości jako narzędzia/broni (wiadomo, że potem
bardziej skomplikowane rzeczy robimy:P) prowadzi do podróży w kosmos. W kosmosie
(Księżyc) znajdujemy monolit (skąd on się tam wziął, stwórcy zostawili go tam bo jeśli
będziemy w stanie go znaleźć to znaczy, że może jesteśmy gotowi na spotkanie z nimi????) co
prowadzi do podróży na Jupiter. A na tym statku co leci na Jupiter mamy ludzki wytwór -
kompiutr, który też przechodzi pewną ewolucję i postanawia się pozbyć ludzi żeby wykonać
misje samemu bo są dla niego zagrożeniem. W sumie ten motyw z człowieczeństwem AI jest
dość częsty. :D
OK przechodząc do końcówki..wow ciężkie to...ok pokój to jakaś tam przenośnia czy inny
wymiar, ci starcy to jedna i ta sama osoba, która w końcu umiera ale przez tą śmierć osiąga
wyższy stopień ewolucji. Co prawda tylko jeden człowiek ale zawsze. OK tyle co ja sam byłem
w stanie ogarnąć.
Ciekawym pomysłem jest też taki motyw, że niby ewolucja człowieka jest tak zależna od
technologii, że na końcu stała się dla niego zagrożeniem. Niestety sam na to nie wpadłem
tylko ściągnąłem od kogoś ale no według mnie z filmu nawet to wynika więc jakoś
podświadomie to może czułem hehe. :D
Te długie ujęcia w kosmosie (serio starczyłoby jedno) to pewnie po to żeby pokazać jaki to
kosmos jest "wow" i pewnie Kubrick sobie robił dobrze pod efekty specjalne?
Zrozumiałem to mniej więcej? Czy jednak "to jest sztuka i tego nie zrozumiesz bo jesteś za
głupi" plus "to lata 60 a no i jesteś głupi"?
A i rozumiem, że podczas "napraw" wyłączano napęd statku kosmicznego?
Aha i na samiusienkim końcu... po co ten film jest tak celowo ciężki? Żeby nie każdy zrozumiał
albo nawet jeśli zrozumie to żeby nie był zbyt zadowolony i żeby parę ludzi (a jak wynika z
rankingów masa ludzi - przecież nikt nie chce być głupi) mogła się brandzlować pod to, że są
tacy mądrzy, inteligentni i ogólnie ELYTA?
Twoja interpretacja brzmi jak najbardziej sensownie :)
Jeśli chodzi o długie ujęcia to po prostu kiedyś kładło się większy nacisk na celebrację chwili i budowanie atmosfery w filmie.
Wszystkie ujęcia w kosmosie uważam za uzasadnione. W tym filmie każdy kadr jest przemyślany i czemuś służy. Rozumiem jednak, że nie każdy musi lubić Straussa czy Ligeti'ego. Motyw z człowieczeństwem AI jest częsty m.in. właśnie dzięki Odysei.
Na filmwebie można zaobserować dwie grupy, jedni ochrzczeni zostali "głupkami, którzy nie zrozumieli filmu", a drudzy "snobami, którzy wysoko oceniają film bo tak wypada". Takie wzajemne szufladkowanie się do niczego nie prowadzi.
Dla mnie ten film nie jest ani trochę ciężki, traktuję go wręcz jako kino rozrywkowe i zawsze świetnie się bawię jak go oglądam :)
Rozumiem, że film jest wolny itp., ale tych długich scen gdzie nic się nie dzieje jest za dużo. Za dużo tych "stewardess", za dużo statków w kosmosie, itd. No i ta muzyka.... Rozumiem, że ona pewnie też ma podkreślać jaki to kosmos jest "wow" ale tego też za dużo było.
Nie twierdzę, że ten motyw AI był popularny wcześniej.... ale chyba Potwora Frankensteina też można podciągnąć pod ludzki twór i pytanie o jego człowieczeństwo wiec rzecz nowa nie jest.
Widzisz tylko problem jest taki, że ludzie co dają 10 temu filmowi patrzą na innych z góry i wszystkich obrażają. Taki netowy snobizm na filmwebowym forumku (chociaż czasem to pewnie i trolling) to nic nowego ale wciąż to jest żałosne. Ja tam się nie dziwię, że komuś film mógł się nie podobać a to przecież nie wyklucza, że się nie zrozumiało. Najlepsi są już Ci co piszą, że "to klasyg a matoły niech idą paczeć Avengers i Matrixa".
snobizm jest często OK, bo dzięki niemu wielu sobie wyrabia niezły gust , o ile na początku oglądali ambitne dzieła ze snobizmu to z czasem ich percepcja rzeczywiście będzie potrzebować dobrych filmów.
Dałem temu filmowi 10, uważam że jest wielowymiarowy i są możliwe duże ilości sposobów jego odbioru, dla jednych ważna będzie sfera malarsko-muzyczna i budowanie nastroju, dla innych odniesienia do ewolucji i genialne przewidywanie przyszłości ( videotelefon zanim był jeszcze w planach , czy sztuczna inteligencja co ma uczucia, nowatorstwo pierwsza klasa w tamtych latach), jeszcze inni zwrócą główną uwagę na filozofię i pytania egzystencjonalne, dla MNIE część o tym co jest " poza nieskończonością" jest genialna i wcale nie z powodu przyziemnych czynności intymnych, które sugerujesz TY, a z powodu wyzwania dla wyobraźni i odniesień ( jakby proroczych) do współczesnej nauki, co nie ma pojęcia czym jest 70 procent energii we Wszechświecie ( ciemna energia).
Sam się prosisz pisząc o brandzlowaniu, by Cię traktować z góry i z pobłażliwością, jak Jasia co jak nie zrozumie przekazu w innych niż racjonalistyczne sferach to wyśmieje sprawę, żeby się dowartościować.
Snobizm jest ok? A nie lepiej oglądać ciężkie, wymagające, trudne filmy, delektować się nimi ale nie być przez to k.ut.asem?:) Snobizm nie jest do niczego potrzebny.
Aha i rozumiem filmów dobrych....według ciebie? Według krytyków?
Po pierwsze niby moja interpretacja ma sens. :D:D:D Najpierw piszesz, że film można różnie odbierać a potem mi wypisujesz, że jestem idiotą bo odebrałem film tylko w jakimś tam wymiarze. No ok ale to, że nie napisałem, że film mi przypomniał, że są takie rzeczy, które się filozofom nie śniły nawet to nie znaczy, że tak nie pomyślałem heh. (to do tego, że niby wiemy, że coś jest ale nie wiemy co to - ciemna energia):D To co pisałem w pierwszym poście to sama interpretacja fabuły bez wchodzenia w głębsze rozmyślania. :)
Po drugie ten tekst o tym, że Kubrick robił sobie dobrze to głupi żart. (Wiem, że o tym nie napisałeś ale no też ma to związek z brandzlowaniem.) Chodziło o długie sceny pokazywania kosmosu. Chodziło w nich o pokazanie jaki to kosmos jest przytłaczający, piękny, wspaniały, bla bla? Sądzę, że tak. Mnie by wystarczyła taka jedna scena i tyle.
Co do przewidywania wideotelefonów zobacz sobie kiedy powstały pierwsze prymitywne wersje tej zabawki. Twój świat runął?:( Już nie pamiętam ale czy nie było w Odysei dotykowych ekranów? Jeśli tak to bardziej na to bym zwrócił uwagę na twoim miejscu.
Sztuczna inteligencja co ma uczucia to niby nowatorska rzecz ale np. ma silnie korzenie w historii o potworze Frankensteina. :) No i no cóż...to dalej melodia przyszłości. Może to się uda to mogę tego nie dożyc. :D
Ta sama końcóweczka to też głupi żart nawiązujący właśnie do snobizmu. Ten żart nie musiał Ci się podobać ale mogłeś to przemilczeć zamiast mi cisnąć. No ok taki pruderyjny i inteligentny jesteś to przepraszam. :(
Nie wiem po co ten caps look wystarczyło by z grzeczności "Ty" i "mnie". :)
"A i rozumiem, że podczas "napraw" wyłączano napęd statku kosmicznego?"
Jeśli dobrze zrozumiałem to co napisałeś napedu nie trzeba było wyłaczać, wystarczy że statek osiagnał swoja maksymalna predkość i może lecieć bez niego, w kosmosie nie ma powietrzna wiec nie ma co go zatrzymywać
Chodziło mi o to, że podczas napraw taka mała kapsułka p.o.p.ie.rdółka (musiałem tak napisać bo według filmwebu to wulgaryzm:D) nadążała za statkiem. :D
Eeee... Nadążała bo miała taką samą prędkość jak statek. Jak podskoczysz w pociągu to nagle znajdziesz się na końcu wagonu? Napęd nie musiał być później włączany, bo statek miał ogromną prędkość, a nie było tarcia i nic go nie zatrzymywało.
To tak działa? Jak wyjdę ze statku kosmicznego to będę w kosmosie tak szybko zasuwał jak statek?
Jeśli statek nie będzie przyspieszał (będzie miał wyłączone silniki) to będziesz tak w nieskończoność szybko leciał jak statek w kosmosie. No chyba że się z czymś zderzysz ;D
OK. :D Szkoda, że w filmie miałem wrażenie, że statek ledwo co sunie a ta kapsuła szybsza jest..no ale miała "dopalacze". Jednak tej prędkości jakoś nie było widać. No nie ważne. :D
Wszystko zależy od punktu odniesienia.
Jeśli ziemie wziąć za punkt odniesienia to oba "statki" szybko by się przemieszczały bardzo.
Tylko na ziemi jak się wyjdzie z szybko pędzącego pojazdu to widać że on się szybko porusza po krajobrazie mijanym i że na ciebie jest opór powietrza.
Ja podobne miałem odczucia co do interpretacji, ale bardzo mi ta końcówka nie leży.
Ogólnie czemu komputer miałby się zbuntować? Jak się domyślił że chcieli go wyłączyć to wiadomo, że wtedy chciał ich zabić, ale w jakim celu kombinował, że niby wykrył usterkę? Może chciał wyłączyć możliwość komunikacji z ziemią, ale wtedy już przy pierwszej próbie wymiany by gościa zabił.
Jeśli chodzi o końcówkę, to WTF? Zaczął wkraczać w atmosferę (a no tak, jowisz nie ma atmosfery ) co wywołało dziwne kolory. Nie wiadomo w końcu czy wylądował czy nie, czy przeżył czy nie, czy spotakł obce formy czy nie. Ukazano, że niby gdzieś tam samotny był i patrzył jak się starzeje, a potem ewoluował. Troszkę kupy się to nie trzyma, mimo całego uniesienia i chęci pokazania czegoś filozoficznego w niekonwencjonalny sposób.
Zgadzam się w pełni jednak co do przedłużających się scen, które nudzą niemiłosiernie po 30sekundach.
Może komp ich chciał wykończyć bo ludzie popełniają błędy i byli zagrożeniem dla misji, która była najważniejsza dla Hala. Chyba w kontynuacji jest to wyjaśnione, że przed startem dostał sprzeczne z jego "naturą" rozkazy..heh ale to kontynuacja i dla fanatyków oświeconych już się nie liczy. :D
Końcówka jest porąbana. Te kolory to jakby podróż w inny wymiar lub może w inną daleką część kosmosu jakimiś gwiezdnymi wrotami. :d Koleś paczy na swoją śmierć, ewoluuje i.... koniec. :) Serio niech ludzie mówią co chcą ale mnie to nie ruszyło. Powodów jest kilka... nie bawię się w snoba, wątki poruszane w Odysei nie były dla mnie czymś "nowym", nie oglądałem tego filmu w momencie gdy mógłbym się nim ślepo zachwycić ("film dzieciństwa", "pierwszy dojrzały film" czy jakieś tam brednie inne). :D