Przed obejrzeniem tego filmu (czemu wczesniej go nie widzialam?) obawialam sie, ze moze mi sie nie spodobac, ze rowniez sie znudze, podobnie jak kilka wypowiadajacych sie tutaj osob. Bylo zupelnie inaczej i nie skrocilabym tego filmu nawet o minute (niektorzy narzekali na zbyt dlugie, monotonne sceny). Ogladalam ten film kompletnie oczarowana jego klimatem i niejednoznacznoscia, budzil on we mnie niepokoj i uswiadomil tajemniczosc zycia, swiata.. Malosc spraw jakimi zajmujemy sie na codzien :) Dla mnie film ten jest bardzo poruszajacy, naprawde pobudza do refleksji.
Prawdę rzekłeś meczys. Masz u mnie piwo. BTW: Kubrick podobno postawił sobie za cel życiowy, stworzenie najlepszego filmu w każdym z istniejących gatunków. Ambitny był, drań :). I o ile "Full Metal Jacket" i "Lśnienie" są dobre, ale nie dość by być nazwane najlepszymi w swoich gatunkach, to "2001: Odyseja Kosmiczna" jest u mnie na pierwszym miejscu w swojej kategorii "wagowej" (ex equo z "Łowcą Androidów").