Jestem świeżo po przesłuchaniu fantastycznego audiobooka w wersji polskiej. Zacząłem już nawet druga część. Dowiedziałem się, że w przeciwieństwie do większości tego typu produkcji, te powstawały w zasadzie równocześnie i w pewnej symbiozie. Byłem zaciekawiony. Audiobook jest jednak znacznie współcześniejszy, choćby ze względu na narrację i ścieżkę dźwiękową. Film zaś to zasadniczo zlepek przedłużających się scen, coś ala demo technologiczne osiągnięć efektów specjalnych tamtych czasów. Dziś te popisy wywołują już, jedynie uśmiech zażenowania. To co mogłoby być mocną stroną to dialogi, które jednak zostały obcięte do minimum. Wykastrowane wręcz. Postacie, poza komputerem Hal bezbarwne, bez wyrazu, Floyd niezwykle irytujący w porównaniu do bohatera z książki. Większość istotnych scen obcięta do maximum z pozostawionym polem do interpretacji. Odnoszę wrażenie, że bez książki nie miałbym zielonego pojęcia co się w tym filmie działo.
Przesledzilem tutejsze opinie i uważam za kabaret rozplywanie się nad tym "arcydziełem" przez kogoś młodszego niz 40 lat.
Wracam do książek a filmy pozostawię lunatykiem.