O ile efekty faktycznie jak na tamte lata są powalające, to reszta nie ma większego sensu.
Podejrzewam, że reżyser musiał ostro wpieprzać LSD, że udało mu się zrealizować taką produkcję.
Czytałem wasze przydługawe recenzje, starając znaleźć jakikolwiek sens tego filmu - uśmiałem się parę razy, ale częściej dziwiłem się jak można tak nadinterpretować zwykły słaby film.
Ostatnia scena z czarnym iPhone i dzieckiem tak mnie wk*urzyła swoim bezsensem że miałem ochotę skopać telewizor. Zawiodłem się strasznie. Oczywiście jest to moje zdanie, widzę że większość userów woli dopowiedzieć sobie historię z dupy i jarać się swoim 'arcydziełem', ja niestety nic szczególnego tam nie znalazłem.
Dziś w nocy kolej na Odyseję 2010, może po seansie wszystko ułoży się w całość i zmienię ocenę, ale póki co do jedynki dokładam tylko gwiazdkę za efekty.
[] jeszcze odnośnie ostatniej sceny (gdzie dziadek leży w łóżku), skojarzyła mi się z parodią Wojny Światów w którejś z części Strasznego Filmu, gdy przed ludźmi nagle pojawia się wielki triPod i zaczyna grać muzykę. Pozdrawiam kumatych.
http://www.youtube.com/watch?v=2YHyEC_xG5A
Beskitu.GŁupi film.Niewaiadomo o co w nim hodzi.Bes sensu jest.Komedie som najlepsze.Takie jak american pie albo projekt x.Lubie tesz filmy z sigalem i jackiem hanem bo som śmieszne.Lubie tesz filmy gdzie durzo szczelajom i sie bijom.FAjne som takie filmy.
Gimbusie, logujesz się na 2 konta w tym samym czasie i piszesz jakieś głupoty na swoim poziomie. Poćwicz, bo zaniżasz poziom FW. Bez odbioru.