Już na początku trzeba wspomnieć o tym, że Odyseja ma chyba najlepsze w historii efekty specjalne i scenografie. Ten prawie 50 letni staruszek miażdży na głowę wszystkie dotychczasowe filmy umieszczone w kosmosie serwując nam tak "delikatne" efekty specjalne, że aż trudno uwierzyć, że to co widzimy na ekranie nie jest prawdziwe. Kubrick dał nam typową dla siebie sterylność otoczenia połączoną z futuryzmem meblowym z lat 60 (zwróćcie uwagę na siedzenia w drugiej części filmu, swingujący Londyn w kosmosie). Do tego jego wyobrażenie o przyszłości na szczęście nie jest jakieś odjechane w stylu "za 50 lat będziemy podróżować na drugi koniec wszechświata w mgnieniu oka". Jego przyszłość jest praktyczna i umiarkowana. Telefony nie są sterowane za pomocą mózgów, a są połączeniem telefonu i telewizora (skype), telewizory nie są hologramami, a są niezwykle płaskie i łatwe w przenoszeniu (tablety) itd. Niestety wraz z obrazem nie nadąża fabuła. Jestem prostym człowiekiem, od filmu wymagam jednego: ciekawej historii. Film to dla mnie nic innego jak opowieść która została przez kogoś odegrana. Gdyby Odyseja była książką to na 200 stron dostalibyśmy 170 stron opisu przyrody, 20 stron fabuły i 10 stron opisu tripu po halucynogenach. Jak to wyglądało:
0-20 min - obserwujemy małpy robiące małpie rzeczy nagle pojawia się czarny monolit który jak możemy się domyślać jest dziełem kosmitów/boga przez który małpy odkrywają proste narzędzia i bronie przemieniając się w pra-ludzi
20-55 min - przez łącznie kilkanaście minut obserwujemy statki kosmiczne, śpiących ludzi na ich pokładzie. Dowiadujemy się, że na powierzchni księżyca odnaleziono monolit i rząd żeby sprawę przykryć rozsiewa plotkę o epidemii.
55-115 min - najciekawszy element filmu który jednak został potraktowany na odwal się. Ludzie wysyłają misje na Jowisza gdzie ma znajdować się kolejny monolit. Wysłanych zostało dwójka ludzi i super komputer. Przez kilkanaście minut obserwujemy praktycznie bez żadnych słów życie na statku: spędzanie wolnego czasu, posiłki, wysiłek fizyczny. Następnie komputer wariuje i chce zabić całą załogę statku. Wszystko urywa się dosłownie w kilka chwil i HAL zostaje zabity bez żadnych emocji przez zwykłe przekręcenie kluczyka w stacyjce.
115-145 min - no to jest dopiero piękne. Na początku Kubrick zostawia nas z 15 minutowym pokazem lewitującej czarnej bryły w kosmosie, zawężonego i kolorowego przejścia które ma chyba symbolizować tunel czasoprzestrzenny, a na koniec widzimy ziemskie widoczki w odcieniach niebieskim i zielony. Kiedy wydaje się, że nic głupszego nie da się pokazać dostajemy jakże głębokie i pełne symboliki wylądowanie astronauty w bogato wyglądającym pokoju gdzie obserwuje siebie starzejącego się, a na koniec stającego się płodem. Kubrick kończy film widokiem płodu w kosmosie z patetyczną muzyką.
Fabuła była znośna w kilku momentach - małpy oraz pojedynek człowiek kontra maszyna. Cała reszta to przeintelektualizowany szajs. Typowa zagrywka intelektualistów spod znaku sztuki współczesnej - nie masz pomysłu czy talentu? Zrób coś idiotycznego lub nudnego i tłumacz się symboliką. Jeżeli ktoś jest fanem twórczości typu "facet zrobił kupę do puszek podpisał je kupa artysty i chce w ten sposób pokazać kruchość ludzkiego życia" to polecam mu odyseje. Dla całej reszty normalnych ludzi odradzam no chyba, że zmusicie się na te 2,5 godziny żeby zobaczyć genialne efekty specjalne. Pewnie zostanę zjechany bo niektórych filmów czy reżyserów trzeba wielbić na kolanach bo przecież Kubrick wielkim reżyserem był, ale dla mnie to jest 5/10
Nie zaglądałem już od dłuższego czasu na filmwebowe forum Space Odyssey. I teraz żałuje, że to zrobiłem. Ostatni akapit to chyba najbardziej pretensjonalna i idiotyczna rzecz jaką w życiu czytałem.
"Gdyby Odyseja była książką" - Odyseja jest też książką - powstawała równocześnie z filmem przy współpracy Kubricka z Arthurem C. Clarke [ za wikipedią -> prozaik, pisarz fantastycznonaukowy, propagator kosmonautyki. M.in. na podstawie jego koncepcji powstały stacje orbitalne ].
Ogólnie ciekawa recenzja! Bardzo konkretna i szczegółowa - widać pietyzm i głębokie przemyślenia / jak i pewną wrażliwość do kinematografii. Szczególnie podoba mi się ten fragment o kupie i normalnych ludziach [ jak na to wpadłeś? bomba! ]. Pozdrawiam bardzo serdecznie! :-)
O tych fekaliach powiązanych z artystą już mi się znudziło czytać:P A jakbym chciał ironizować i interpretować takie cytaty w dosłownym ich znaczeniu to na myśl przyszła by mi np. Święta góra Jodorowskiego bo są tam pewne sceny oj są:)
Kiedyś się zastanawiałem nad tym filmem i właśnie słyszałem, że są tam dość ostre sceny... Chyba nie dam rady :-) Tak samo jak "Ludzkiej stonogi" nigdy nie tknę.
dokładnie tak. Ten film jak żaden inny udaje, że jest czymś więcej. Wolę Interstellar
Przy przedstawianiu "Odysei kosmicznej" jako książki zapomniałeś o ok. 15 stronach zupełnie pustych, które po prostu są :D
Oprócz efektów specjalnych na sporego plusa zasługuje również muzyka. Ciężko odmówić wysokiej klasy Chaczaturianowi czy Straussom.
Zgadzam się, to była rewolucja jak na tamte czasy i do dzisiaj wygląda to nieźle, ale jest cała masa filmów późniejszych, które mają znacznie lepsze efekty...
Tylko jak porównać ten film do współczesnych pod względem wizualnym? Zgoda, że dzisiejsza technologia jest niesamowita i można uzyskać fascynujące efekty wizualne. Tylko jak je wkomponować w Odyseję? Tak, aby była ona "lepsza"? Taka zabawa : Jakbyś miał odrestaurować ów film na współczesne standardy to co byś zrobił? Zawsze wychodziłem z założenia, że ta produkcja ma swój unikatowy styl, którego nie ma sensu zmieniać, aby był "lepszy". Wiesz... swój własny urok - gdzie od razu wiesz z czym masz do czynienia / coś co wykracza poza "jakość", a jest na pułapie stylu -> tego "czegoś". Coś jak Blade Runner, albo Alien.
Co trzeba? Usunąć teatralny wręcz początek i zastąpić aktorów, którzy odgrywali małpy obiektami 3D? Jak dla mnie byłaby to profanacja - choć efekt sam w sobie pewnie byłby ładniejszy wizualnie. Co za tym idzie -> zmienić tła? To też ma swój urok. Przy lądowaniu statku, dodać więcej światełek, różnych nagłych przybliżeń/kadrów [ co zaburzyłoby zresztą całość - rytm filmu ] więcej gazów, ekranów led'owych. Czy co trzeba zrobić? Bo te fizyczne obiekty nad którym pracowali nawet osoby z NASA są dla mnie idealne i pełne detali. Planety też wyglądają ładnie.
Niestety - albo stety - jest to klasyk. Jak "Ptaki" Hitchcocka i zawsze pisząc w jakichś górnolotnych superlatywach... ocenia się te rzeczy w trochę innym aspekcie... rozpatrując po drodze wiele różnych aspektów [ różnych od tych współczesnych ]. Dziś jest to Odyseja/ Ptaki etc. Za 50 lat będzie to LOTR, Batman? I zrobią się jeszcze inne półeczki i katalogowania :-)
Pytam, bo jestem bardzo ciekaw co zmienić w Odysei, aby efekty były "znacznie lepsze"? Ja osobiście nie widzę takiej potrzeby, więc z miłą chęcią poznałbym inną wizję. No... może... dwie rzeczy chciałbym-> odbicia lamp w oczach kocurka usunąć [ z tym nie mogli się wtedy uporać ] i jestem ciekaw jakby wyglądała ostatnia scena w filmie, gdyby Kubrick miał więcej czasu i większy budżet na nią. Ponoć założenia miał inne na tę scenę, ale zabrakło kasy. Gwiezdnego dziecka bym się nie czepiał, bo też... - jak wyżej - ma swój urok [ http://i.imgur.com/5cWClLc.jpg ] :-)
W zgodzie z technikami w których został film wykonany - bez super mocnych komputerów - różnymi trickami, pomysłami etc. zasługuje na szacunek. Tym bardziej, że widzi się takie oto rzeczy -> http://i.imgur.com/3OqnJ4Jh.jpg to już w ogóle czacha dymi :-) Matrix 3 przy premierze wydawał mi się super mega arcydziełem wizualnym, ale dziś... już tak nie robi furory i wolę Matrix 1 [ choć ma mniejszą pompę i rozmach ]. Wiesz o co mi chodzi? Widać kiedy komputer w M3 robi swoje i już realizm znika [ o ile można tak napisać w przypadku tego filmu ;-) ] kiedy np. widzi się w jakimś mechu zamiast prawdziwej osoby, jakiś render. Techniki z Odysei się nie zestarzeją, bo bazują na prawdziwych obiektach tylko w pomniejszeniu. Mnie się np. taki gloryfikowany wszędzie Avatar nie podobał na tle efektów - owszem, miał ładne tła i w ogóle... cukier tryskał zewsząd, ale zabrakło mi tego czegoś... a to CGI wręcz męczy... a jak widziałem powtórkę filmu w TV to te niebieskie ludki już śmieszyły. Może jestem dziwny? Tylko... jak zestawić - obiektywnie ładnego [ niech już będzie ] - Avatara z Odyseją? Matrixa 3 z Alienem pierwszym etc. Ja nie wiem... może ktoś ma odpowiedź na to :-)
Efekty specjalnie - tricki, scenografia, łączenie rzeczy ze sobą, ogólny miód / szlif -> TAK!
Efekty stricte komputerowe... Hm... Chyba aż ta dużo ich nie ma w Odysei tak naprawdę? :-P Tak jak w "Stargate" filmie - co mnie zdziwiło kiedyś - że nie było tam aż tak dużo efektów komputerowych [ takich jakie znamy dziś ]. Alien 3... poza nakładanym po blue-screen'ie Obcym w niektórych kadrach [ co wygląda niestety komicznie ] też były to bardziej jako "efekty specjalne", niż stricte komputerowe. Tak sobie teraz myślę, że można byłoby tu trochę w przypadku filmów [ starych, a nowych ] rozgraniczać, aby nikt nie miał problemów z tym :-)
Pozdro
Nie wiem, co zrobić, żeby były lepsze, bo mało mnie to, szczerze mówiąc obchodzi ;p Cały ten film to jeden wielki wygaszacz ekranu, a one cały czas polegają na tym samym. Wiem tyle, że o ile Odyseja się jakoś specjalnie nie zestarzała (też dlatego, że tam właściwie nie ma żadnej akcji ;p), to grubą przesadą jest twierdzenie, że ma najlepsze efekty w historii... Te filmy, które wymieniłeś, LotR czy Batman - już ją deklasują efektami. A jest jeszcze tyle innych tytułów. Nawet ta scena z mojego avatara - czy dałoby się ją zrobić równie świetnie pod względem technicznym za czasów Odysei?
Chyba niezbyt uważnie przeczytałeś co napisałem.
Napisałbym nawet, że "Podróż na Księżyc" Meliesa z 1902 roku jest arcydziełem wizualnym [ chyba pierwsz sci-fi w historii [ ?? - jak coś to poprawić ]. To wszedłbyś tam i napisał, że "Nie jest arcydziełem wizualnym, bo Transformersy/Matrix/Avatar/LOTR z XXI wieku są lepsze!" ? Rozumiesz już podział i dystans między filmami? Więc jak mogą "deklasować efektami"? Nie wiem jak można się pokusić o takie porównania. Naprawdę O_O"
No, ale szacun dla Kubricka, że przytaczamy takie nowe filmy do produkcji z 1968 roku [ a tak naprawdę jeszcze starszego, bo proces produkcyjny trwał długo ], aby pokazać "zdeklasowanie". Choć jak sam przyznałeś o Odysei - co jest słuszne - "do dziś wygląda to nieźle", ale taki Matrix 3, który jest w większości wspierany przez komputer już wydaje się przedpotopowy... W porównaniu do jakiegoś nowego filmu sci-fi.
Cytuję: "czy dałoby się ją zrobić równie świetnie pod względem technicznym za czasów Odysei?" - Nie, bo to inne kategorie. O czym wspomniałem i inne czasy. W ogóle nie myślano by o czymś takim, bo to niemożliwe... Nie dałoby rady.
Ja osobiście cenię sobie bardziej stare techniki i jak próbowano obejść problemy natury technicznej różnymi metodami - przez co skupiano się bardziej na treści i klimacie/swoim własnym stylu [ ad: dziś z tym problemu nie ma - dajemy green-screen i modelujemy co tylko wyobraźnia pozwoli ]. Wolę sugestywnego Aliena z pierwszej części za którego był przebrany człowiek... niż te sztucznoty z nowszych filmów. W filmach z gatunku "Noir" poprzez niskie z początku budżety, kino niszowe, nieznanych aktorów etc. Zrodził się przez to swój charakterystyczny styl, którego elementy są dalej ciągnięte w neo-noir np. w filmie "Dark City". A samo noir jest dziś bardzo fajnym gatunkiem z fajnymi niebanalnymi historiami i bohaterami. To jest dopiero wielkie.
Tak jak w starych Star Wars'ach - pojedynek Obiego z Darth Vaderem był bardziej emocjonalny dla mnie niż - bardzo widowiskowa i mega fajna - walka Obiegeo z Anakinem z Epizodu Trzeciego :-) A przecież nie da się porównać tych walk ze sobą, prawda? Tu i tu dane rzeczy spełniają swoją rolę.
---
Co do braku akcji, wygaszaczu ekranu etc. to - wybacz, ale... nie interesuje mnie Twoja opinia AKURAT POD TYM względem; od osoby, która filmu nawet nie widziała. O efektach i emocjach, kinematografii ogólnie - spoko :-)
Pozdro
Tak przynajmniej ja czuję i rozróżniam kino - wydaje mi się, że większość tak pisząc o aspekcie wizualnym tego filmu też tak to odbiera. Oczywiście nie każę się z tym zgadzać :-)
Nie mogę już edytować:
Odyseja jest filmem realistycznym - stąd jest też taki oszczędny na "wodotryskach" - taki miał być... By wtedy też pokazać jak takie loty mogłyby wyglądać. Stąd np. nie ma też dźwięków w kosmosie, bo skupili się na realizmie, aby imersja była większa. Miały być też na początku jakieś obce rasy/kosmita, czy coś... - ale zrezygnowali z tego... mięli tylko sugerować - pewnie jakby coś było... jakieś straszydło, to pewnie wyglądałoby to śmiesznie :-) Ale dalej... to co widzimy jest bardzo dobrze wykonane. Do czego się przyczepić można? Po co w ogóle? Jeden element wizualny podaj proszę, który wygląda źle.
Lot na księżyc [ akurat teraz prawdziwy :-P nie film Meliesa ] nie był też spektakularny wizualnie zatem?
Odpiszę w jednym poście.
Nie będę podawał, co jest źle, bo Odyseja, co by nie mówić o jakości samego filmu, to technicznie prezentuje się świetnie. Ja jedynie napisałem, że mówienie o Odysei, iż ma najlepsze efekty specjalne w historii, to gruba przesada.
Można mieć sentyment do dawnych telefonów, do faceta w kostiumie jako Godzilli, ale technika poszła naprzód i smartfony są po prostu lepsze, a komputerowa Godzilla powala (czemu było jej tak mało:()
"To wszedłbyś tam i napisał, że "Nie jest arcydziełem wizualnym, bo Transformersy/Matrix/Avatar/LOTR z XXI wieku są lepsze!"" - nie, nie napisałbym tak. Może i na swoje czasy było(nie wiem, bo nie widziałem) to arcydzieło wizualne i powalało efektami, ale bądźmy poważni. Efekty z 1902, a z 2002 (LotR) to przepaść wielokrotnie głębsza niż Rów Mariański.
"No, ale szacun dla Kubricka, że przytaczamy takie nowe filmy do produkcji z 1968 roku" - Już Gwiezdne Wojny miały lepsze efekty ;p
"W ogóle nie myślano by o czymś takim, bo to niemożliwe... Nie dałoby rady. " - No właśnie. Technika nie pozwalała, a teraz to pikuś. Trzeba dalej wyjaśniać? ;p
Co do pojedynku Kenobiego z Vaderem, to o ile starcia Vader vs Luke z części V i VI znajdują się u mnie w TOP 3 pojedynków Star Wars, to akurat ten jest na końcu listy. Klimat jak najbardziej występuje, jeszcze większy, gdy się przypomni to, co się stało na Mustafarze, ale np. ten obrót Obi-Wana wygląda tak sztucznie i niezdarnie, że szkoda mówić. Duel końcowy z Zemsty Sithów jest wg mnie najlepszym z całej sagi, bo łączy i klimat ("You were my brother") i świetną choreografię, a przypomnijmy, że Jedi mieli nadnaturalny refleks, skoro odbijali strzały, więc i ich pojedynki musiały być znacznie szybsze.
PS. Widziałem Odyseję, ale jej nie oceniłem, bo dla mnie to nie jest film i moja nota mogłaby być niesprawiedliwa. Nie wystawiłem nigdy "1" i "2" i wolałbym też tego uniknąć ;p
Film jest oszczędny na "wodotryskach", bo nie mogli ich w tamtym czasie zrobić, no i jak sam napisałeś, a ja teraz sparafrazuję: "miał to być realistyczny wygaszacz ekranu".
"mówienie o Odysei, iż ma najlepsze efekty specjalne w historii, to gruba przesada." - ja po prostu przedstawiałem na czym się człowiek skupia przy ocenie tego i wokół czego ocenia efekt końcowy [ zresztą jest to powiązane też z danym człowiekiem - co lubi w kinie i co sobie ceni ]. Żeby nie traktować tego aż tak górnolotnie z obecnymi filmami sci-fi i wziąć poprawkę na sporo rzeczy. Dlatego nadmieniłem o tym filmie z 1902, bo nie da się ich porównać - czysty absurd. Wiadomo, że te z obecnych czasów są lepsze wizualnie [ ich rozmiar i w ogóle jakość ] :-P Chodziło mi o coś innego; na czym się skupiam i pewnie większość oceniających.
W przypadku Godzilli to się opłaciło - yep.
"Już Gwiezdne Wojny miały lepsze efekty ;p" - polemizowałbym mocno, ale to Twoje zdanie - uszanuj moje ;-)
Efekty mega fajne, ale wciąż... Jak widzę np. pościg w tym lesie... Nie pamiętam dokładnie nazwy planety. Nałożone obrazy z przybliżeń, aż straszą sztucznością. A Jabba i niektóre stworki mnie po prostu śmieszą. W Odysei właśnie nie mam takich rzeczy [ inne filmy - wiadomo ]. Jest wiarygodny przez wnętrza, stroje i różne detale na statkach rodem z NASA. No, ale szacun generalnie za tamte SW. Lubię bardzo.
Pojedynek z Zemsty Sithów jest też moim ulubionym - jeszcze w połączeniu z tą muzyką tylko podkreśla rozmach.
"Film jest oszczędny na "wodotryskach", bo nie mogli ich w tamtym czasie zrobić" - Niestety, ale nie... Koncept od początku zakładał, żeby stworzyć właśnie coś takiego... i innego niż było do tej pory w tamtym okresie [ czyli wykonanie jak najbardziej realistycznego doświadczenia filmowego ]. Czytałem fajny artykuł kiedyś o procesie produkcji. Z tym nie ma co dyskutować akurat :-) Choć ciekawe jakby wyszli na przeciw ograniczeniom, jakby mięli zrobić bardziej "fajerwerkowy" film.
"Widziałem Odyseję, ale jej nie oceniłem" - pomieszało mi się, sorka. Zapamiętałem, że nie obejrzałeś jej całej - z innego wątku. Obejrzyj "Odyseję Kosmiczną 2010" [ http://www.filmweb.pl/film/2010%3A+Odyseja+kosmiczna-1984-30865 ] jest inna niż poprzedniczka. Może się spodoba?
"Dlatego nadmieniłem o tym filmie z 1902, bo nie da się ich porównać" - Zależy. Stwierdzenie, że dzisiejsze filmy mają lepsze efekty, to po prostu fakt, wynik ciągle rozwijającej się techniki.
"na czym się skupiam i pewnie większość oceniających." - Większość nie analizuje, czy to były efekty dobre, jak na tamte czasy, tylko po prostu ocenia, co widzi. A nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że tacy chociażby Strażnicy Galaktyki biją Odyseją na głowę pod tym względem. A wcześniej, jeszcze w ubiegłym tysiącleciu przykładowo Mroczne Widmo. Podaję przykłady tytułów, w których to ewidentnie widać.
W Gwiezdnych Wojnach niektóre elementy mogą razić sztucznością, bo nie BYŁO MOŻLIWOŚCI wykreowania takiego Smauga (właśnie, on sam deklasuje wszystko, co widzieliśmy w Odysei czy starszych SW, co NIE JEST niczym złym -> postęp, rozwój).
""Film jest oszczędny na "wodotryskach", bo nie mogli ich w tamtym czasie zrobić"" - ja wiem, że to nie miały to być Gwiezdne Wojny, tylko film popularno-naukowy, co nie zmienia faktu, że gdyby użyli "fajerwerków", wyszłoby to podobnie jak przy wspomnianym przez ciebie Jabbie.
"Pojedynek z Zemsty Sithów jest też moim ulubionym - jeszcze w połączeniu z tą muzyką tylko podkreśla rozmach." - coś nas łączy pomimo skrajnych opinii nt. Odysei
Jeżeli twórcy Odysei nie daliby zrobić takiego Grievousa z wirującymi mieczami, a w 2004 roku dali radę, to znaczy, że technika w 2004 roku była dużo lepsza niż w 1968, czyli i efekty były lepsze:) To jest takie łopatologiczne ;p
Nie obejrzę nic, co ma "odyseja" w nazwie, tak mi ten "film" już obrzydł. Przyczyniła się do tego też banda "znafców", która mnie napadła w poprzednich latach.
To, że dzisiejsza technologia jest lepsza i ciągle się rozwija, gdzie pozwala na więcej jest oczywiste. Jakby Kubrick robił dziś film to na pewno też by z tego korzystał - jeszcze pewnie pokusiłby się o jakieś nowsze rozwiązania o których nam się nie śniło, bo na tamte czasy to co robił było przełomowe w kinematografii. Z tym nie dyskutuję i nie mam zamiaru ;-) Przedostatni akapit Twój jest więc dla mnie niepotrzebny w ogóle i bez sensu.
"Większość nie analizuje, czy to były efekty dobre, jak na tamte czasy" - No i szkoda, bo to są ciekawe tematy. ALE -> Dodałbym jeszcze [ co jest najważniejsze w tym przypadku dla mnie ] -> czy przyczyniły się do czegoś, czy dalej wyglądają dobrze na tle nowych filmów i trzymają poziom [ np. Blade Runner, który dla mnie osobiście wizualnie kopie "Avatara" swoim stylem, charakterem / wiesz "to coś", ale tu wchodzi też aspekt gustu, a każdy ma inny ]. Jak fakt, że Odyseja lubiła być kopiowana przez twórców i przyczyniła się do rozwoju sci-fi / wyznaczyła pewien nurt w kinie m.in. u Lucasa w "Star Wars" -> http://www.moongadget.com/origins/2001.html . A te dzisiejsze filmy są po prostu ładne, niekiedy bardzo ładne, ale czy rewolucjonizują coś w jakiś sposób? Czy odróżniają się od siebie? Niekiedy w nowych filmach odnoszę wrażenie, że oglądam to samo. "Prometeusz" jest dla mnie do bólu sterylny [ wygląda jak Sunshine http://www.filmweb.pl/W.Strone.Slonca - tylko jest niebieski, zamiast żółtego ] i w tyle od pierwszego starego, dobrego Aliena :-)
O co mi chodziło też m.in. że cenię styl/coś mocno charakterystycznego bardziej ponad np. ładny i niesamowicie złożony obiekt 3d, który na tle całości jest sterylny. Coś jak w rysunku - masz hiperrealistów, którzy idealnie skopiują obiekt [ techniki użyte w rysunku są takie, że masz jak w rzeczywistości obrazek końcowy ], to jest imponujące, ale - żeby zobrazować o co mi chodzi -> masz gorszy technicznie rysunek, ale posiadający duszę i coś oryginalnego i charakterystycznego tylko dla niego. Gdzie braki stają się lepsze od tego do bólu poprawnego obrazka - jak np. większa ilość cieni w kinie Noir [ które przysłaniały słabą scenografię ], albo kręcone nocą przy złym oświetleniu sceny, które zrewolucjonizowały te wcześniej niestosowane ujęcia.
Generalnie do tego co pijesz to przyznam Tobie rację - w tym mocnym uproszczeniu, że te dzisiejsze są ładniejsze przez technologię i jej rozwój od starych. Komplikacja, złożoność i np. taki smok z Hobbita :-P To jest oczywiste dla mnie. Po prostu pokazuję na co mogą zwracać uwagę ludzie, którzy określają - w tym wypadku - Odyseję za coś historycznie dobrego :-)
"Nie obejrzę nic, co ma "odyseja" w nazwie, tak mi ten "film" już obrzydł. Przyczyniła się do tego też banda "znafców", która mnie napadła w poprzednich latach." - spoko. Dla większości fanów Odysei 2001, kolejna część jest jak profanacja dlatego poleciłem. Rób jak chcesz :-)
Czyli Odysei Komicznej -> http://www.filmweb.pl/film/2001%3A+Odyseja+komiczna-2000-30594 też nie ruszysz?! Hehe :-)
Pozdrawiam serdecznie!
"To, że dzisiejsza technologia jest lepsza i ciągle się rozwija" - Właśnie, więc i dzisiejsze efekty są lepsze:)
Blade Runnera jakoś specjalnie nie ubóśtwiam, dałem 7, ale tu chodzi o efekty, a nie o klimat. Pod tym względem, to BR rzeczywiście góruje i to zdecydowanie, ale wizualnie Avatar miażdży.
Nie chcę ani sequela ani parodii Odysei ;p
"A te dzisiejsze filmy są po prostu ładne, niekiedy bardzo ładne, ale czy rewolucjonizują coś w jakiś sposób?" - Tego nie wiem, ale na pewno mają dużo lepsze efekty niż Odyseja, co powtarzam po raz n-ty, nic nie ujmuje starszym filmom. Koleje losu.
"Po prostu pokazuję na co mogą zwracać uwagę ludzie, którzy określają - w tym wypadku - Odyseję za coś historycznie dobrego :-)" - Z tym się zgadzam, ale mówienie, że ma najlepsze efekty w historii, to kpina ;p
W ogóle polecam sobie popatrzeć z ciekawości -> http://imgur.com/a/DzXMR/noscript#0 fajny zbiór zdjęć z planu.
http://film.org.pl/fx/2001r.html
Tak samo tutaj -> http://learningfromhollywood.pl/2001-odyseja-kosmiczna-projektujac-przyszlosc - też na upartego można podczepić.
"Niemal wszystkie dekoracje, rekwizyty i modele użyte w filmie, zostały po realizacji zniszczone lub porzucone. Za tą decyzją stał sam Kubrick, który chciał w ten sposób uchronić film przed zdemaskowaniem jego filmowej magii." - czuję się podle trochę... :-)