Za kinem S-F nie przepadam dlatego moge na słowo Odyseje uznać najlepszym filmem S-F, na pewno odróżnia się od klasycznego przedstawiciela tego gatunku. Film jednak mnie nie zachwycił i oceniam go na filmwebowe 8/10. Oto moje "ale", może będą drugą stroną medalu dla wielbicieli.
Odnosze wrażenie że film stwarza wrażenie zrobinego na arcydzieło. Jest to Hollywoodzka produkcja a takich jak dobrze wiemy głównym celem jest przynieść zyski, jeśli film zarobi to jest przepustką dla kolejnych producji dla reżysera. Tu zastosowano nowe technologie koszta takiego filmu muszą sie zwrucić jak nie to nie ma zmiłuj, idzie się w odstawke.
Nie wiem co wnieść do histori czy przesłania mają przedłużane w nieskończoność sceny skaczących i wyjący bez opamiętania małp (czy też bardziej homo-jakieś-poprzedzającej-nas-wersji) nie jest to zamiłe dla narządu słuchowego. Co innego oczywiście piękne wizualnie i nastrojowe sceny z podkładem muzyki klasycznej odbywające się w kosmosie.
Przesłanie jest nawet kilka zato nie wiem czy niektóre interpretacje tej metalowej płyty czy ogólnego przesłania nie są aby za głębokie, czy reżyser napewno chciał przekazać to czego doszukują się krytycy? Inne filmy nie wyazują zanato filozoficznych aspiracji reżysera, raczej porusza problemy społeczne.
Pierwsza część- pradzieje człowieka odkrywa narzędzia, przemoc, władze. Tylko co to ma do tego monolitu i co ma ten monolit do tej realistycznej a nie surealistycznej sceny(chyba że to te S-F). 2 część nawiązanie akcji reszty filmu, drobne wątki, nic szczególnego. 3 część jasna, klarowna, człowiek maszyna, zapowiedź obcych. 4 część; na plus bezkompleksowe przedstawienie obcych, (tak... mogą nie mieć materialnego bytu) minus za znowu przedłużoną scene ataku na oczy i uszy widzów oraz w moim odzczuciu sztuczne i zrobine ku pociesze krytyków zakończenie. Astronauta w starca, dalej w płód. Cud życia rozwiązany, tajemnica na Jowiszu... Dlatego arcydzieło? Nie za bardzo na siłe. Cóż, współscenarzysta mógł dzięki temu zarobić na całej serii książek...
Razem z "Ojcem Chrzestnym", "Czasem Apokalipsy", "Dawno temu w Ameryce" zaliczam go do filmów dobrych, po części genialnych ale po całości projekcji pozostawiających nie najlepsze wrażenie. Do tego ten zawód spowodowany opiniami piewców geniuszu tych filmów. Czy aby nie macie dla nich zaniskich wymagań? Rozumiem hasła że film był przełomowy ale takie filmy często pozostają wpełni wartościowe tylko dla sobie współczesnych. Tu chyba mamy taki przypadek.
Każdemu może się podobać co innego, inny styl. Wszyscy padamy ofiarą "piękna i potęgi" Hollywoodu ale jeśli Odyseje czy w połowie plagiat jakim jest "Czas apokalipsy" tytułujemy mianem arcydzieła to co powiedzieć o "Trzech kolorach" Kieślowskiego czy sięgając do samego Kubricka(którego bardzo cennie)o "Full Metal Jacket". Kontynułując wcześniejszą myśl: może Full Metal Jacket powstał właśnie dzięki naiwnemu wypromowaniu tego filmu. W ciekawostkach pisze że z premiery wyszło 250 osób, mimo tego film zebrał dobre recenzje, swoje zarobił, kariere utrwalił. Na zakończenie dodam że jakoś bardzej przekonuje mnie tytułowaniem mianem arcydzieła filmów europejskich, czyżby były bardziej szczere?
Można wierzyć dobre intecje i wielką myśl tego filmu sięgającą tajemnic bytu, można też zachować realizm i pamiętać o zasadch tego świata (money). Jako S-F z pewnością wybitny i ponad gatunek ale tylko tyle.
Nawiasem dodając dobra wróżka z Kubricka, wiedział że 2001 będziemy mieć DVD w zagłówkach siedzeń (choć moze nie promów kosmicznych).
a ja uważam tą przydługą scenę z małpami za genialną i jeszcze to przejście
od kości do statku atomowego, od najbardziej prymitywnej broni do tej
najnowocześniejszej... Geniusz... 10/10
technicznie genialny, za cholere bym nie powiedzial ze to film z 68 roku
ale fabularnie eeee nic ot troche symboli troche ciezkich do opisania sytacji i oderwanych scen (kazdy kto miał kontakt z psychodelkami wie o czym mowie) i niech trzezwi interpretują mimo ze pewnie sam autor nie wie co mial na mysli noi te dluzyzny... mimo to dałem 9/10 wyjątkowy film